Blog Studenta "Kursu cudów"

Nowoczesna metoda Kursu cudów?

Kiedyś spotkałem na przystanku tramwajowym kolegę. Zapytany, co aktualnie praktykuje (poznaliśmy się na jodze), odparł, że Buddyzm. Gdy dowiedział się, że jestem uczniem Kursu cudów, roześmiał się i skwitował sprawę mówiąc, że „takie nowoczesne, amerykańskie sprawy go nie interesują”. Przyjazd tramwaju zakończył tę krótką wymianę zdań. Gdy się nad jego słowami zastanowiłem, sięgnąłem do swoich wielostronnych lektur. Interesującymi dla mnie wnioskami podzielę z wami natychmiast.

Otóż 5000 lat przed narodzeniem się Buddy Siakjamuniego, gdy współczesnych kierunków Buddyzmu jeszcze nie było – żył ostatni z dwunastu pierwotnych nauczycieli, Ngondzog Gjalpo. Były to czasy, kiedy nauki duchowe przekazywane były jedynie ustnie i do tego w ścisłej tajemnicy. Jedną z metod nauczania tego mistrza było używanie tzw. niengjudów. Niengjud to przekaz skondensowany w kilku słowach, będący kwintesencją pewnego aspektu nauki, niosący wyzwalającą treść dla ucznia, który odpowiednio zastosuje ów przekaz.

Skąd wiemy o tego rodzaju metodzie, skoro była ona tajemna oraz przekazywano ją ustnie? Poznaliśmy ją z późniejszych pism, do których przeniknęły niektóre z niengjudów wraz z komentarzami i opisem metod ich stosowania. Stosowano je w ten sposób, że po pierwsze uczono się ich obowiązkowo na pamięć. Według tych starożytnych nauczycieli wszelka nauka zaczyna się od uczenia się na pamięć. Tak na marginesie – współczesna edukacja podziela ten pogląd. Po drugie przewidywano sytuacje, w jakich znajdzie się uczeń i po trzecie wskazywano uczniowi, jak ma zastosować odpowiedni niengjud do konkretnej sytuacji. To prowadziło go krok po kroku do oświecenia. Przykładowym starożytnym niengjudem jest zdanie: „Pojedyncze oko mądrości jest czyste”. Niengjudy używane były w najstarszej religii tybetu, Bonie i w najstarszej tradycji Buddyzmu Tybetańskiego – Nyingmapie. Współczesny nauczyciel Dzogczen, z którego wypowiedzi („Nauki Dzogczen”) zaczerpnąłem powyższy przykład, Namkhai Norbu, stwierdza, że niengjud jest jak „klucz do zrozumienia”.

Jak te wiadomości wiążą się z naszą praktyką odbywaną wg nauki Kursu cudów? Czy metoda Kursu jest, czy nie jest – „amerykańska i nowoczesna” – w negatywnym sensie tych słów? Przyjrzyjmy się Lekcji 37. Jej zwięzły (kluczowy) tekst brzmi następująco:

Moja świętość błogosławi ten świat„.

Jednostronicowa instrukcja zaczyna się pouczeniem: „Idea ta zawiera pierwsze przebłyski twojej prawdziwej funkcji na tym świecie, czyli powodu, dla którego jesteś tutaj. Twoim celem jest widzieć ten świat poprzez swoją własną świętość. W ten sposób zarówno ty, jak i ten świat jesteście razem błogosławieni. Nikt nie traci, nic nie jest nikomu odebrane, każdy zyskuje poprzez twoje święte widzenie.” (…)

Dalej nauczyciel przechodzi do wskazówek nt. zastosowania „kluczowej idei”: „Dzisiejsze cztery dłuższe okresy ćwiczeń, każdy wymagający od trzech do pięciu minut ćwiczenia, rozpoczynają się powtórzeniem dzisiejszej idei, po którym następuje około minuty rozglądania się wokół siebie, podczas którego stosujesz tę ideę do wszystkiego co widzisz:

Moja świętość błogosławi to krzesło.
Moja świętość błogosławi to okno.

Następnie zamknij oczy i zastosuj tę dzisiejszą myśl przewodnią do jakiejkolwiek osoby, która ci przyjdzie do głowy, używając jej imienia i mówiąc:

Moja świętość błogosławi ciebie [imię].” (…)

W końcu nauczyciel przypomina o sytuacjach, które wyjątkowo nadają się do zastosowania idei: „Oprócz podstawowych czterech kilkuminutowych okresów ćwiczeń, powinieneś zastosować krótkie ćwiczenia, polegające na powtarzaniu idei dnia dzisiejszego tak często, jak tylko możesz. Jest szczególnie pomocne, jeśli zastosujesz ją do każdego, kogo spotkasz, używając przy tym jego imienia. Jest niezbędne by użyć tej idei do każdego, kto wywołuje w tobie wrogość lub inne niekorzystne reakcje. Zaoferuj mu natychmiast błogosławieństwo twojej świętości, byś mógł w ten sposób nauczyć się utrzymywać ją w swej
świadomości. ”

Powyższy przykład wyraźnie pokazuje, że metoda zastosowana w Książce Ćwiczeń Kursu (tj. w Lekcjach) jest identyczna z metodą stosowaną przez nauczycieli duchowych już 7500 lat temu. Weźmy ponadto pod uwagę subiektywne – moje osobiste przekonanie, że poziom nauczania w Kursie jest, ostrożnie mówiąc, wysoki. Wykraczający dalece poza osiągnięcia psychoanalizy i innych współczesnych metod psychoterapii. W tym świetle pogląd, iż nauka Kursu jest „nowoczesna”, „amerykańska”, freudowska lub jungowska – jest nieprawdziwy i wynika z braku znajomości szerokiego tła historycznego, kulturowego i religijnego.

Na koniec pragnę uzasadnić motywy, dla których dokonałem powyższego wpisu. Napisałem to dla tych, którzy nie podjęli jeszcze decyzji, aby studiować i praktykować Lekcje z Księgi Ćwiczeń Kursu. Zaświadczyć tu mogę, że skutek ich praktykowania jest potężny i natychmiastowy. Nie dajcie się zwieść tym, którzy mówią, że praktykować trzeba miliony wcieleń, aby praktyka przyniosła skutek. Rozumiem, że można dyskutować o różnych poziomach osiągnięć, ale o tym innym razem. Kurs cudów oferuje metodę (podobnie jak mówi się o tym w Dzogczen), która doprowadza PRAKTYKUJĄCEGO do poznania prawdy w czasie jednego żywota. JEDNEGO JEDYNEGO ŻYWOTA. Chciałoby się powiedzieć – Amen. Pozdrawiam was:)

Poprzedni

Muszę miłość odwzajemnić

Następne

Skok na bank

22 komentarze

  1. glejt

    Cuda dzieją się bo uprzytamniamy sobie czego dokonujemy przez błędne myślenie. Gdy czuwamy nad swoimi myślami , gdy umysł jest wytrenowany aby omijać pułapki tego świata a do tego zaledwie widząc je przez przebaczenie w Prawdzie możemy je eliminować co generuje cuda. Lub inaczej śnimy spokojniejszy sen prowadzący do przebudzenia. Chrześcijaństwo przypomina mi zatem stan przed przyjściem Jezusa gdy wierzono w Boga ale i jednocześnie w grzech. Jednak jak długo można być na etapie syna marnotrawnego? A będąc spragnieni miłości możemy tym bardziej doświadczać cudów. O ile buddyzm uzna , że śnimy i , że to wszystko samsara to jednak chyba nie potrafi doprowadzić do cudów. Co najwyżej używa środków magicznych ( choć magia przecież nie istnieje)

  2. Drogi SpinOzo! Właśnie Oko odpowiedział na Twoje pytanie o dualizm i zło definicją z Kursu cudów. Powtórzę ją, gdyż chyba ją przeoczyłeś. Odpowiedź powinna Ci dać objawienie. To jest właśnie monizm.\n\nPraktyką przebaczania jest NIEZAUWAŻANIE BŁĘDU.

  3. Spin0za

    A konkretnie, to co mam przebaczać i komu, bo przecież zło nie istnieje.
    Zresztą miłość we wszelkiego rodzaju monizmach też nie ma racji bytu.

    pozdrawiam

  4. Wybaczcie błędy pisemne, które zmieniają może nawet i znaczmie sens poszczególnychz zdań. Ale bardzo dobrze się składa ponieważ sednem nauki Kursu Cudów czyli praktyki przebaczania jest
    NIE ZAUWAŻAJ BŁĘDU.

    Mocne nie?

    Dla umysłu przywiązanego do winy owszem.
    W każdej chwili masz okazję uzdrowić podświadomą winę…

    Cicho 🙂

  5. O jak tu pięknie i tyle światła!

    Czego nauczasz bliźnich, tego nauczysz samego siebie, ponieważ nie ma nikogo innego oprócz ciebie, który jesteś nieskończenie większym bytem niż to fałszywe zidentifikowanie się z ideą upadku.

    Wiedza jest dobra w dyskusjach intelektualnych.
    Mądrość jest dobrą wiedzą w praktycznym zastosowaniu.
    Miłość jest cichym przebaczeniem.
    Na tym świecie nie ma reguł oprócz tych, które myślisz?
    Jaka definicja czy koncepcja jest całkowicie prawdziwą?
    Żyjemy w fałszu, fałszem karmimy nasz umysł.
    Używamy fałszu.
    Jaki fałsz jest serdeczniejszy czy bardziej miłosierny od pozostałych?
    Przystań w ciszy.
    Prawda daje ci siebie byś Jak dawał.
    A staniesz się tym czym Jesteś.
    Absurd jest naturą.
    Czy teraz można kogoś winić?

    Przebaczenie
    Przebaczenie
    Przebaczenie
    Wolność i Szczęście

  6. Andrzey

    Do Spinozy.

    A czy wiesz skąd wzięły sie sztuki walki ? jaka jest ich geneza? bo służe informacjami 🙂 a Kurs mówi, że jest po to aby oszczędzić czasu kursantom. Nasz wybór czy wolimy uczyć się dłużej czy krócej 😉

    Pozdro
    a.

  7. Andrzey

    Do Spinozy.

    A widzisz to?? Wszystko można skrócić. Nie musisz się uczyć wiele lat u Mistrza. Kurs nie objecuje, że po roku ćwiczeń osiągniesz cel. On mówi,że …możesz osiągnąć wszystko teraz,ale w to nie wierzysz…dlatego tego nie osiągasz.Kurs nie opiera sie na wiarach czy zasadach…on opiera się na Tobie…Czytałeś to i wiesz,że nic nie musisz robić. Masz myśleć i to da skutki bo zawsze daje i dawało. No chyba, że nie czytałeś Tekstu.
    Ogarnij się…czego sobie tez życzę
    pozdrawiam cie Spinozo.
    a.

  8. Andrzey

    Do Spinozy.

    A gdybyś miał świetną reklamę. I ten produkt by zadziałał jak w reklamie to czy miałbyś coś naprzeciw ??
    serio pytam
    a.

  9. Andrzey

    Witaj Drogi Studencie.

    Nie wiem czemu … albo nawet wiem … zawsze wolę się odnosić do tego co napisałeś na początku. Późniejsze dywagacje jakoś mnie rozkojarzają. Twoja historia z kolegą na przystanku jest normalna. A pamiętasz może kiedyś dawno temu jak stałeś na przystanku i mówiłeś komuś o jodze lub Buddyzmie? Też się śmiali i mówili, że to nic nie znaczy. Ja wiem i Ty to wiesz, że nie chodzi o sam Kurs ani o Autora. Chodzi o to czy te myśli nam dają coś nowego i fajnego. Tym jest wiara. Wiara w coś lepszego niż teraz mamy. Umysł moim zdaniem jest, był i będzie…chodzi o to jak z niego korzystamy. Nie zmienisz Umysłu ani ja czy ktokolwiek…możemy zmienić sposób myślenia Umysłu z którego korzystamy. To w Kursie nazywa się ego lub Duchem Świętym. To są sposoby myślenia albo jak jest napisane w Kursie systemy myślowe. Umysł jest jeden i można z niego korzystać na różne sposoby…yoga, buddyzm, religie, kościoły, fizyka, prawa społeczne itd. itp.

    Przebaczenie moim zdaniem polega na tym aby dać tym ludzią z przystanku wolność wiary…niech wierzą w co chcą. Przecież każdy z nas w coś wierzy! Cokolwiek to jest. Nie atakujmy ich za to w co wierzą. Kiedyś byliśmy tacy jak oni. Dajmy im wolność a oni dadzą ją nam. Skoro już trochę wiemy to możemy wskazać dwie drogi. Tą którą człowiek wie, że podąża lub ta którą my kursanci wiemy. Ale dajmy wybór każdemu człowiekowi.. I myślę, że Twój blog Kursancie jest takim miejscem. Tutaj nic nikomu się nie narzuca. Chcesz człowieku to poczytaj. Jak to sprawia, że czujesz się lepiej a może nawet ma ci się lepiej w życiu fizycznym to świetnie. Podziękuj sobie, Wyższemu Ja, które zawsze jest z tobą – to to samo. I Studentowi, bo to On Ci uświadomił…że możesz czuć się dobrze bez powodu. A czym jest Miłość Bezwarunkowa? Nie patrz na iluzję świata fizycznego. Miej akceptację w sobie a to wszystko się ujawni w świecie fizycznym. Ale zacznij od siebie aby odbicie,lustro mogło ci to odwzajemnić.

    Cieszę się bardzo, że trzymasz się Kursu…i to z jednego powodu, o którym może inni zapomnieli lub tego sobie nie uświadamiają. Kurs i jego Autor daje wolność i Ty to wiesz jak i ja. To, że inni tego jeszcze nie widzą to nic takiego. Błogosławmy Ich aby zrozumieli to czego jeszcze nie zobaczyli. Oni boją się tego, że wszyscy możemy czynić Cuda. Ale może My boimy się czynić cuda, bo inni też mogliby je czynić. Przemyślmy to, bo to ważne.

    Pozdrawiam was dyskutanci jak i Studenta, który to sprowokował..
    andrzey
    🙂

  10. Spin0za

    Jako gość tego ciekawego bloga nie mogę robić tu wykładów o swoim panteizmie. Bo to blog KC. Student i tak cierpliwie znosi moje wpisy i traktuje z życzliwością.
    Zresztą moje poglądy to, jak u mego mistrza, zmieniające się „propozycje”.

    Wszechświat nie powstał, istniał zawsze i będzie istniał.
    Chyba, że masz na myśli znany nam wszechświat wielkości 93 mld lat świetlnych o widocznym horyzoncie 13 mld lat świetlnych, istniejący od wielkiego wybuchu.
    Ale obok są inne wszechświaty, jest ich nieskończona ilość.
    Zresztą przed wielkim wybuchem też coś było.

    Co do wybaczania, miłości, rezygnacji z oceniania, to nie są one potrzebne nawet osobowemu Bogu. Miłość z definicji jest pragnieniem dobra i szczęścia dla drugiej osoby, a KC zaprzecza istnieniu czegoś/kogoś innego poza Bogiem.
    Jaki jest zatem sens miłości i przebaczania na jakimkolwiek poziomie?
    Po co Bogu miłość skierowana do samego siebie?

    Weźmy jeszcze jeden aspekt dyskusji. Czy istnieje coś takiego jak życie? Czy życie nie jest tylko skomplikowaną formą procesów fizycznych i chemicznych? Jak w chemotonie Tibora Gantiego? Jeśli tak, to jaki sens ma dyskusja o życiu, śmierci, cierpieniu, duszy, Bogu?
    Z czego chcesz się przebudzić? Ze snu robota opisanego przez doktora La Mettrie ? 😉

    pozdrawiam

  11. Spinoza: Mógłbyś napisać szerzej o „realistycznym panteiźmie spirytualistycznym”?

    Dla mnie KC jest nauką o prawdziwym przebaczeniu, i jedyną ścieżką która w pełni wyjaśnia powstanie wszechświata, mechanizmy jakie rządzą światem złudzeń oraz sposób w jaki można się przebudzić. Buddyzm i Advaita Vedanta, mają swoje wyjaśnienia jednak nie są one tak kompletne jak w Kursie.

    A co do reinkarnacji to oczywiście pisałem z poziomu snu. Swoją drogą dobrze że Student wprowadził to rozróżnienie (poziom snu- poziom absolutny) bo tak dochodziłoby do nieporozumień.

    Pozdrawiam
    jpack

  12. Spin0za

    Miło się z Wami dyskutuje, ale miejscami przypomina to rozmowę gęsi z prosięciem. 😉
    Dla mnie KC jest niepełny, zresztą każdy monizm jest chyba tylko połową prawdy.
    KC to ciekawa PROPOZYCJA. Podręcznik do interesujących ćwiczeń umysłowych. Może pomóc osobom z zaburzeniami lękowymi. Podobnie zresztą jak wiele religii, czy systemów filozoficznych.

    Aktualnie światopoglądowo nie dostrzegam niczego lepszego od realistycznego panteizmu spirytualistycznego.
    Materia/ciało istnieje, jest odmianą ducha/energii. A wszystko łączy w idealną całość informacja/”Słowo”/Inteligentny Projekt.

    pozdrawiam

  13. Oko! To jest miód na moje serce. Dziękuję. Wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć 🙂

  14. Używaj wszystkich małych nazw i symboli, które opisują świat ciemności. Lecz nie uznawaj ich za swoją rzeczywistość. Duch Święty używa ich wszystkich, lecz On nie zapomina, że stworzenie ma jedno Imię, jedno Znaczenie i pojedyncze Źródło, Które jednoczy wszystkie rzeczy w Sobie Samym…
    Bóg nie ma imienia. A jednak Jego Imię staje się ostateczną lekcją, że wszystkie rzeczy są jedno i na tej lekcji kończy się cała nauka….

    Żyjesz podług symboli. Wymyśliłeś nazwę dla każdej rzeczy, jaką widzisz. Poprzez to wykrawasz ją z jedności…

    Odwołuje tu do całej lekcji 184, z której to pochodzą powyższe zdania, a której tytuł brzmi Imię Boże jest moim dziedzictwem.

  15. Co do reinkarnacji, to już o niej pisałem we wpisie Ewolucja mitologii. Proszę zajrzeć tam oraz do rozdziału Kursu w Podręczniku dla nauczycieli. Autor Kursu odnosi się do poziomu, na którym mówimy o reinkarnacji. Cytuję: \n\n\n\n

    „Reinkarnacja nie może być zatem prawdziwa w rzeczywistym sensie. Naszym jedynym pytaniem powinno być to: „Czy ta koncepcja jest przydatna?” A to zależy oczywiście od tego, do czego jest ona użyta. Jeżeli jest użyta do umocnienia rozpoznania wiecznej natury życia, jest ona rzeczywiście przydatna.” (P24,1)

    \n\n\n\nTak więc mimo iż w rzeczywistości reinkarnacja nie istnieje (tak samo jak ten cały świat, nasze łóżka i książki oraz jedzenie:), to na poziomie snu można o mówić o reinkarnacji – i nie jest to błędem o tyle, o ile „jest to użyte do rozpoznania wiecznej natury życia…”. W ten sposób do używania rozsądku (to jest także pojęcie Kursu) zachęca nas Autor Kursu.

  16. Do jpacka: Pojęcie „nyen gyud” występuje w Internecie około 150,000,000 razy. Np. wymieniane jest 3 razy (w 3 odmianach: Nyengyud, Nyen i Nyen Gyu) na stronie http://pl.wikipedia.org/wiki/B%C3%B6n. Ja we wpisie użyłem polskiej transkrypcji. Pozdrawiam 🙂

  17. Spin0za

    Jpack!.
    Zacytuję Studenta https://kurs-cudow.pl/biernosc-chrzescijan-a-reinkarnacja
    ” Ja, będąc studentem Kursu Cudów, osobiście nie wierzę ani w reinkarnację ani w ten świat. Wierzę w Boga.”

    Ja również nie wierzę w reinkarnację w rozumieniu hinduistycznym.
    Moim zdaniem jesteśmy od zawsze oświeceni, tylko sobie tego nie uświadomiliśmy, nie dotarło to do nas.
    Jesteśmy tożsami z Bogiem/bogiem/absolutem/wszechświatem/materią+energią+informacją.
    Ojciec, Syn Boga, Duch Święty, Niebo, dusza, to terminy/wyobrażenia, które dają złudzenie, że ułatwiają poznanie.

    pozdrawiam

  18. Spinoza: Nie osiągnie się przebudzenia jeżeli w jakiś sposób nie chce się zakończyć cierpienia. Jeżeli oświecenie osiąga człowiek, który do tego nie dążył albo nawet nie wie co to jest, to musi to być poprzedzone poprzednimi życiami, w których taki człowiek zgłębiał jakąś formę duchowości. Tak jak np Ramana Maharishi. Był zwykłym chłopakiem, który kompletnie nie interesował się sprawami duchowymi, aż pewnego wieczoru doznał przebudzenia. Jednak trzeba pamiętać że Ramana interesował się wyrwaniem z kręgu cierpienia już w poprzednich życiach. \n\nPozdrawiam\njpack

  19. Spin0za

    Myślę, że kolega z przystanku miał sporo racji.
    Już sam tytuł „A Course in Miracles” brzmi jak reklama. Kup, a nauczysz się czynić cuda. 😛

    Tymczasem do oświecenia/przebudzenia/zrozumienia/satori nie potrzeba żadnych ksiąg ani nauczycieli.
    Satori często osiągają ludzie prości, nawet niepiśmienni, którzy do oświecenia nie dążą, nawet nie znają takiego pojęcia.
    Oni po prostu systematycznie wykonują swoje żmudne codzienne zajęcia, niewiele mówią, mają niewielkie potrzeby np. rolnicy uprawiający w prymitywny sposób ziemię. Pewnego dnia widzą snopy iskier, światło i doznają przebudzenia. Nagle dane im jest zrozumienie sensu nie tylko swego życia, ale sensu istnienia wszechświata, boga, itd.
    Przeważnie o tym nikomu nie opowiadają, bo po co? Nadal wstają o świcie, wychodzą w pole, orzą, sieją, rzną i zbierają do spichlerzy…

    pozdrawiam

  20. Pogląd iż nauka Kursu Cudów jest „«jakakolwiek»”, jest nieprawdziwy.
    Absolutnie. Zatem w oparciu o tę przesłankę wyraźmy swoje opinie na temat nauki Kursu Cudów aby móc się nią podzielić z «kimś innym» i ewentualnie wejść w dyskusję o rację bądź przekonanie. Doprawdy, zabawne.

    Problemem nie jest Kurs ale uparte dążenie do biegania wokół niego
    zamiast wejście całkowicie w niego…

    Kurs z rokiem na rok będzie podlegał coraz to większym sporom intelektualno nijakich dyskusji. Czy to dobrze? Absolutnie dobrze. To nie ty zaplanowałeś zbawienie swoje i świata oraz twoje przekonania nikomu nie pomogą. Tylko Miłość jest pomocna tu, gdzie usilnie stara się Jej zaprzeczać. Sobie zaprzeczać…
    Czy popularyzacja Kursu ma widzoczne dwie strony? Nie ma żadnych stron. Ten świat nie istnieje łącznie z wszystkim co zgromadziłeś w kosmicznym nagromadzeniu myślokształtów swojej fałszywej jaźni.

    Należy zająć się przyczyną a nie skutkiem jeżeli chce opuścić się tę pułapkę. Kurs jest skutkiem.
    Nie ma czegoś takiego jak Kurs Cudów więc nigdy nie kłóćcie się z bliźnim o swoje wzorce myślowe. Poddaj w wątpliwość przyczynę.

    Światło tu jest i nigdy nie było tak by go nie było.
    Ja Jestem

  21. Witam,

    Studencie: próbowałem znaleźć hasło „niengjud” w google, ale niestety nic nie wyszukało, jesteś pewien że to się tak pisze?. Myślisz że to coś podobnego do koanów w ZEN?

    Spinoza: „KC daje szanse na Niebo w ciągu roku” – brzmi to trochę jak reklama proszku do prania;). Owszem, Ćwiczenia zaplanowane są na jeden rok, ale prawie nikomu nie udaje się osiągnąć oświecenia równo po zakończeniu ćwiczeń. Jest to proces długotrwały – fakt, niektórzy osiągają oświecenie w tym samym życiu w którym poznali KC, ale innym może się to udać dopiero w następnym, albo i nawet jeszcze w następnym życiu.

    Pozdrawiam
    jpack

  22. Spin0za

    Nowoczesność KC polega moim zdaniem na tym, że daje szansę na Niebo w ciągu roku. Metody są stare, ale znacznie „przyspieszone”.
    Można to porównać ze sztukami walki.
    W starożytnych Chinach uprawianie kung-fu wu shu zajmowało całe życie a nawet wiele pokoleń. Nowoczesne krav maga uczy walki w kilka miesięcy.

    Myślę, że KC można by jeszcze bardziej odchudzić, do poziomu kursu skróconego.

    pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *