Blog Studenta "Kursu cudów"

Tag: iluzje Strona 1 z 3

Kiedy będzie koniec świata?

Ostatnio już nawet NASA (od ang. National Aeronautics and Space Administration, Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej – agencja rządu Stanów Zjednoczonych odpowiedzialna za narodowy program lotów kosmicznych) co chwila ogłasza, kiedy jest możliwy koniec świata. Np. tytuł “Asteroida Apophis uderzy w Ziemię? NASA ostrzega! Koniec świata 2019 jest bliski?” (czytaj jak chcesz https://gk24.pl/asteroida-apophis-uderzy-w-ziemie-nasa-ostrzega-koniec-swiata-2019-jest-bliski-31032019/ar/13961242). Dawniej tylko sekty ogłaszały, że koniec “świata za dwa lata”. Ostatnio dołączył do nich jasnowidz, wiadomo który. Jest pewien, że niebawem nastąpi koniec. Nareszcie i wreszcie. Bo już 2000 lat czekamy, aż ten zły świat zginie w ogniu Apokalipsy. Zgodnie z przepowiednią biblijną. A Biblia jest nieomylna dla protestantów, jak sam papież dla katolików. Niewierzący wolą w to nie wierzyć.

Jaka jest twoja tożsamość – Kim jesteś?

Tutaj zamierzam Ci powiedzieć, kiedy będziesz się smażył w ogniu Armagedonu, jak kurczak na rożnie. Zrozum to natychmiast. Otóż: Jeśli jesteś kurczakiem, to idziesz na patelnię. Jeśli jesteś człowiekiem, to idziesz do piachu. Ale jeśli jeśli jesteś duchem, to jesteś niezniszczalny. Rozumiesz? A więc ważne jest, abyś wiedział, kim jesteś. Lub czym jesteś. I oznajmiam Ci uroczyście: są dwa rodzaje dusz. Takie, które dążą do świata i takie, które dążą do Nieba. Jeśli dążysz do świata (załóżmy wyobrażeniowo jest to kierunek w dół), to pamiętaj: Boga nie ma, Nieba nie ma, wartość mają tylko: ciało, jego przyjemności, pieniądze, władza i tym podobne. To jest twoja droga życiowa. Ona jest OK. Nikt Cię nie oskarża. Naukowcy mają dla ciebie autorytet, a ważne jedynie jest, abyś nie popadł w konflikt z prawem państwowym, bo trafisz do więzienia. Twoim celem jest dobrze się urządzić tutaj, gdzie jesteś. Na ziemi, w świecie wśród jego spraw. Jak wiesz zapewne, jest tu raz fajnie, a raz niefajnie. W końcu jest starość i śmierć. Jesteś unicestwiony. Twoje ciało, czyli jak zakładasz ty, rozpada się. Na dole jest materia. Piach. (foto: spidersweb.pl)

Czy istnieje reinkarnacja?

W kręgach ezoterycznych takie pytanie wygląda dziwne. „Tak, istnieje”, odpowie każdy. U chrześcijan wiadomo – po śmierci czeka każdego piekło lub niebo. Tak mówi Biblia. U katolików dodatkowo jest czyściec. Tak mówi ich teologia, która wywodzi się z tradycji. A więc jak jest z tą reinkarnacją? Istnieje czy nie istnieje? Na początku weźmy pod uwagę nauczanie Dalekiego Wschodu (buddyzm, hinduizm itd.). Tam nie ulega wątpliwości, że każdy człowiek musi wcielić się powtórnie. Chyba że uda mu się wyrwać ze szponów zniewolenia przywiązaniami materializmu. Reinkarnacja istnieje na Wschodzie i jest tym nieszczęściem, kołem samsary, z którego należy się wyzwolić. Dlaczego wyzwolić? Aby już nie wracać do cierpienia, które jest na tym świecie. Tak, za czasów Buddy ten świat postrzegany był jako świat cierpienia (choroby i śmierć to tylko wycinek). Ale dziś to świat rozrywki, „let’s play”, prawda? Czy chcesz porzucić zabawę? Ha ha!

Kurs cudów o reinkarnacji

Jeśli posiadasz właściwą percepcję świata, wiesz, że wszystko wokół jest twoim snem. Zarówno świat cały, jak i twoje ciało. Kim więc jesteś? Z pewnością nie tym ciałem, które oglądasz w lustrze. Więc czym? Czy wcielisz się jeszcze raz? Jeśli nie ciało (to pewne – ono pójdzie do piachu), to jaka część ciebie? Może dusza? Może duch? To jest zasadnicze pytanie. I odpowiedź na nie jest też zasadnicza, gdyż dotyczy twojej tożsamości. Kim ty właściwie jesteś? Jeśli ciało jest tylko obrazem sennym, to nie jesteś z całą pewnością ciałem. Więc czym? Kurs cudów mówi, że jeśli ktoś wierzy, że istnieje reinkarnacja, to lepiej niżby był materialistą i uważał, że istnieje tylko ciało, które idzie po śmierci do ziemi. Ale. Ale jeśli ciało i cały świat jest tylko snem, to i reinkarnacja jest elementem snu. Nie istnieje w sposób absolutny. Jest tylko względnym złudzeniem. A więc utożsamianie się z ciałem, ale także wcielającą się duszą lub duchem blokuje naszą duchową realizację. (foto: kristeligt-dagblad.dk)

Brzytwa odcinająca ból

Wśród podążających ścieżkami duchowymi utwierdziło się przekonanie, że różne formy cierpienia (dalej będziemy nazywać je „bólem”) są pożyteczne dla postępów w duchowej praktyce. Powody wymieniane są co najmniej dwa. Pierwszy to spłata tzw. zaciągniętej karmy. Mówiąc w wielkim uroszczeniu „jeśli nagrzeszyłeś, to teraz musisz to odcierpieć”. To jest widziane jako przejaw sprawiedliwego wyrównania, zrównoważenia, zbalansowania wyrządzonego zła. Dawniej bywało, że skrajni asceci celowo zadawali sobie cierpienie (biczowanie itp.), aby zapłacić za swoje grzechy. Dziś widzimy te skrajności jako raczej wynaturzenia.

Drugi powód należałoby nazwać raczej celem bólu. Powiada się, że jeśli pojawi się w naszym życiu ból, to zwraca on naszą uwagę na przyczynę jego powstania i umożliwia wprowadzenie życiowej korekty. Zacząłeś nieustannie kasłać, a byłeś nałogowym palaczem. Ten ból może sugerować ci, abyś przestał palić papierosy. Możemy więc tutaj przypisać bólowi pozytywne i celowe znaczenie.

Jeśli różnych interpretacji celowości bólu i pożytku zeń płynącego jest więcej, to są one podobne do diagnozowaniem splątania lian w puszczy brazylijskiej w ciemną noc. Czy człowiek we śnie jest w stanie skonstruować inteligentną maszynę? Jest to niemożliwe. Podobnie jest z człowiekiem na jawie, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że w rzeczywistości i tak „śpi” (jest świadomy tylko milionowej części rzeczywistości). Dlatego też nie wie, iż prawdziwe przyczyny wszystkiego, co widzi, są dla niego niewidoczne. Musiałby się „obudzić” (uświadomić sobie wszystko i to bardzo precyzyjnie), aby je dostrzec. A jego próby dochodzenia przyczyn w tym niejasnym i powikłanym śnie prowadzą do błędnych wniosków. Dlatego też o spłacaniu karmy mówi się, że musi trwać eony lub kalpy, a korygowanie wciąż to na nowo wyskakujących ni stąd ni zowąd bólów trwa w nieskończoność. Przyznajmy wreszcie – to są nieskutecznie metody usuwania bólu. Siedząc po uszy w bagnie, nie można się samemu z niego wyciągnąć za włosy do góry. (foto wg royalshave.com)

Tylko dla wtajemniczonych

W pewnym wpisie podkreślałem znaczenie woli osoby uzdrawianej. Sugerowałem, że uzdrawiający nie może jej uzdrowić wbrew jej planom. Jeśli ona chce zachować chorobę, to jak można ją uzdrowić? Czy naruszyć jej wolę? Z tym problemem spotykam się bardzo często. Osoba chora nie chce słyszeć o swoim prawdziwym stanie, którym jest zdrowie. Bardzo się denerwuje i nawet staje się wobec mnie agresywna, bylebym tylko nie podważał rzeczywistości i niewzruszoności choroby, którą uważa za „swoją”.

Jednak na końcu wpisu zapowiedziałem, że istnieje możliwość uzdrowienia bez uzyskania zgody chorego. Pewna komentatorka „złapała mnie za słowo” i poprosiła, abym koniecznie o tym napisał. A więc teraz napiszę, jak można kogoś uzdrowić bez uzyskania jego zgody. Jednak muszę jednocześnie zastrzec, że podobnie jak choremu trudno jest przyjąć, że jest zdrowy, tak i osobom „niewtajemniczonym” trudno będzie pojąć, jak możliwe jest takie uzdrowienie. Zapytam cię więc, czy jesteś wtajemniczony? A w co miałbyś być wtajemniczony? Tajemnicą jest istota otaczającego nas świata. Istniej wiele mitów na ten temat. Że wszystko samo się dzieje, że Bóg wszystko stworzył, że porusza wszystkim ewolucja itp. Ale istota świata jest w dalszym ciągu dla większości ludzi zakryta. (foto: videoblocks.com)

Pomagać z najwyższego poziomu duchowego

Aby pomóc komuś, np. go uzdrowić, z najwyższego poziomu duchowego, należy znać teorię, ale przede wszystkim należy znajdować się na tym wysokim duchowym poziomie. Poniżej przedstawione zostaną podstawy teorii, a wejście na wysoki poziom umożliwiają ćwiczenia umysłu, które usuwają błędne struktury w nim tkwiące. Zgodnie z podejściem Kursu cudów świat jest niedwoisty. Filozofia tego nurtu to nondualizm – sanskr. adwajta (nie-dwójnia). Istnieje jedynie Bóg. Jeśli chodzi o nazewnictwo komentatorzy spoza Kursu wolą używać zamiennie z tradycyjnie i błędnie rozumianym słowem „Bóg” innych terminów, wśród których na czoło wybija się ostatnio pojęcie „świadomość”. Ponieważ adwajta jest systemem hinduskim, należy rozumieć, że na tzw. świecie dwoistości istnieje dobro i zło. Człowiek wciąż próbując przejść od zła (cierpienia) na dobrą stronę, poruszając się w ramach tej dwoistości. I nie udaje mu się to niestety. Krąży w kole w górę i w dół lub jest „raz na wozie, raz pod wozem”. Hindusi i buddyści nazywają to kołem samsary (lub sansary).

Wyzwolenie z niego umożliwić może człowiekowi tylko zupełne wyjście poza tę dwójnię do wyższego poziomu zwanego poziomem „Poza”. I teraz ważna uwaga dla tych adwajtystów, którzy drwią z Kursu cudów nazywając go pomieszaniem adwajty z krytykowanym amerykańskim pozytywnym myśleniem. Otóż proszę przeczytać sobie ważne dzieło adwajty pt. „Asztawakragita, Tajemnice jogi poznania” PWN Warszawa 2005, gdzie wyraźnie mówi się, że istnieją dwa rodzaje szczęścia. Szczęście uwarunkowane, ulotne, złudne i w istocie nieistniejące oraz drugie – szczęście bezwarunkowe, pozaczasowe, rzeczywiste, tożsame ze stanem niedwoistej świadomości. Właśnie do takiej błogości „poza” prowadzi zarówno system adwajty jak i Kurs cudów. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, jak pomagać z najwyższego poziomu duchowego oraz dlaczego taka pomoc często nie udaje się, czytaj dalej (foto: Ofra Haza – You) 

Choroba? – skąd się wzięła i jak ją usunąć

Dawno, dawno temu gdy zmarło dziecko mówiono – „Bóg dał Bóg wziął”. A gdy Ignaców dom we wsi od pioruna spłonął, podsumowano to łatwo – „Widać Bóg ich ukarał, coś musieli mieć na sumieniu”. Jeszcze w XIX wieku obawiano się instalowania piorunochronów, gdyż uchodziły za wynalazki diabła, który w ten sposób uczy ludzi sprzeciwiania się woli Bożej. Przyczyna nieszczęść człowieka leżała poza nim. A dzisiaj? Gdzie światopogląd społeczny wespół z naukowym upatruje przyczyn okoliczności życia człowieka? Weźmy choroby – skąd się one biorą? Prawie każdy odpowie – „Większość chorób to choroby zakaźne, ich przyczyną są bakterie i wirusy.” Pozostałe choroby mają przyczynę, która leży także poza organizmem człowieka. I jeśli dawniej trzeba było „prosić” zewnętrznego Boga o zmiłowanie, tak dzisiaj należy „walczyć” z zewnętrzną przyczyną choroby.

Podsumowując ten krótki wstęp należy z naciskiem stwierdzić, że tak długo jak człowiek widzi przyczynę choroby i sposób na jej wyleczenie poza sobą – tak długo nie będzie miał wpływu ani na swoje choroby, ani na przebieg całego swojego życia. Bo nie od naszej przeszłej karmy, rodziców, polityków, naukowców, lekarzy i bakterii zależy nasze życie. Od czego?…
(foto: archivo.de10.com.mx/13158.html)

Gdzie znaleźć Boga?

receBóg jest naszym jedynym celem, naszą jedyną Miłością. Nie mamy innego celu oprócz tego, by sobie Go przypomnieć. Myśli mają z tym wielki związek. One wydają się przychodzić i odchodzić. Jednak to oznacza jedynie to, że czasem jesteśmy ich świadomi, a czasem nie. Zapomniana myśl rodzi się dla nas znowu, gdy powraca do naszej świadomości. Jednak ona nie umarła, kiedy o niej zapomnieliśmy. Ona zawsze tam była, ale my nie byliśmy jej świadomi. Myśl Boga, która nas utrzymuje, jest całkowicie niezmieniona poprzez nasze zapomnienie. Ona będzie zawsze dokładnie taka, jaka była, zanim ją zapomnieliśmy i będzie taka sama, kiedy sobie ją przypomnimy. I jest taka sama w przedziale czasowym, w którym jej nie pamiętamy. (T30,3) (foto trinitylc.org)

Z prochu powstałeś?

grobNiby-duchowni pewnej niby-duchowej organizacji na pogrzebie jej członka rzucają na trumnę odrobinę piasku mówiąc: „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Czy to jest duchowa nauka? Ojojoj!… Dalej posłuszni wierni modlą się niby-duchowo: „Niech ci ziemia lekką będzie”. Rozumiemy, że skoro wierny trup został przywalony ziemią, to ważne jest, aby grunt, który go przyciska, był trochę lżejszy. Uffff!… Ponadto pod tą ziemią powinien odpoczywać w dobrych warunkach. Niby-duchowa organizacja sugeruje w tej sytuacji następujące modlitwy: „Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci”. To już lepiej, bo trup będzie miał odpoczynek i światło.

Kiedy Bóg spełnia modlitwy?

modliAbsurdalność takiego pytania, jak zobaczymy, wynika z wewnętrznych sprzeczności doktryny, w ramach której zostało sformułowane. Otóż nauka ta zakłada, że Bóg może nie spełnić modlitwy człowieka, który np. jest chory i prosi Boga o uzdrowienie. A jeśli modliciel zauważa, że Bóg z jakichś powodów go dotąd nie wysłuchał, to w modlitwie posuwa się do różnych zabiegów mających na celu skłonienie Boga do spełnienia jego prośby. I cóż takiego zwykle robi? Prosi długo, ponawia modlitwy, błaga, płacze, prosi w natrętny lub żałosny sposób. Upodabnia się do żebraka na ulicy lub do dziecka chcącego wymusić na mamie zakup cukierka. Jeśli to nie skutkuje – chodzi na kolanach, umartwia się do bólu, udaje do miejsc świętych itp. (foto wikihow.com)

Bez duchowego widzenia nie ma zbawienia

okoDawno, dawno temu wszystko widzieliśmy duchowo. Dostrzegaliśmy wyraźnie, że stanowimy doskonałą Jedność – z sobą nawzajem, ze wszystkim i ze Stwórcą. Potem postanowiliśmy wprowadzić podziały i w tym celu wytworzyliśmy umiejętność widzenia przy pomocy oczu ciała. Teraz właśnie wydaje się nam, że oczy te mówią nam, jaka jest rzeczywistość. Ulegliśmy samo-oszukaniu, gdyż podjęliśmy celową decyzję, a następnie zapomnieliśmy o niej. To, co pokazują nam oczy wraz z mózgiem jest rodzajem halucynacji, marzenia sennego odbiegającego od obrazu rzeczywistości. Czy chcesz być zbawiony i znaleźć się w Niebie u Boga wraz ze swoimi świętymi braćmi? Jeśli tak, to powinieneś dołożyć wszelkich starań, aby odzyskać umiejętność widzenia Chrystusowego. (foto nobacks.com)

Strona 1 z 3