Aby móc pojąć uzdrowienie duchowe, należy porzucić utarty sposób myślenia o chorobie. Polega on na błędnym mniemaniu, jakoby choroba zaatakowała człowieka z zewnątrz jak wilk atakuje owcę, aby ją pożreć. Postrzeganie takie każe choremu bronić się przed chorobą lub z nią walczyć jak z zewnętrznym agresorem, intruzem który napadł znienacka i wbrew woli poszkodowanego. To rozumienie jest tak niezwykle mocno jest ugruntowane społecznie, że uzdrowienie duchowe blokowane jest mimo swej ogromnej prostoty i wspaniałości.
Uzdrowienie duchowe jest niemożliwe bez zrozumienia tego, po co istnieje iluzja choroby. Jest ono osiągane w chwili, gdy cierpiący już dłużej nie widzi żadnej wartości w bólu. Któż chciałby wybierać cierpienie, jeśli nic by mu ono nie przynosiło i nie stanowiłoby dla niego żadnej wartości? Gdy ktoś opowiada się za bólem, musi myśleć, że jest to niewielka cena do zapłacenia za coś, co ma znacznie większą wartość. Bo choroba jest wyborem, decyzją. Jest to wybór słabości, w błędnym przekonaniu, że to jest siła. Gdy to ma miejsce, prawdziwa siła jest widziana jako zagrożenie, a zdrowie jako niebezpieczeństwo. (foto: enlightened-people.com)
Jak jest zazwyczaj pojmowana choroba?
Choroba jest metodą wymyśloną w szaleństwie polegającym na postawieniu materii nad duchem – świadomością. Duch jest widziany jako coś z zewnątrz, niezrozumiały i daleki, ciało jako potężne i zaatakowane przez inne ciała, np. bakterie, wirusy, raka itp. Sam teraz poczuj, jak reagujesz na te słowa? Czy nie dziwisz się? Czy może nie czujesz jakiejś negatywnej emocji? Albo nie pomyślałeś: Co też on wygaduje? Otóż jeśli chcesz mimo to zrozumieć istotę choroby oraz jak możliwe jest uzdrowienie duchowe, rozluźnij się i pomyśl: A może dotąd jednak się myliłem? A może większość ludzi w tej kwestii się myli? A może odrzucamy cudowne lekarstwo, które jest szansą dla ludzkości?
I co w tym szalonym przekonaniu oznacza uzdrowienie?
Dla tak postrzegającego ciało materialisty – uzdrowienie oznacza triumf absurdu. Gdyż Ducha czyli świadomość uważa on za coś absurdalnego, co w żadnym razie nie może usunąć choroby. Taki chory człowiek broni się więc przed uzdrowieniem, aby udowodnić sobie samemu, że jego choroba ma moc utrzymywaną w jego świadomości jako uzasadnioną i ugruntowaną.
Uzdrowienie zaś zachodzi proporcjonalnie do rozpoznawania bezwartościowości choroby. Trzeba tylko uświadomić sobie fakt, że „To nie przynosi mi żadnej korzyści” i jest się uzdrowionym. Ale by to powiedzieć, trzeba najpierw rozpoznać inne fakty. Po pierwsze, jest oczywiste, że decyzje są podejmowane przez umysł, a nie przez ciało. Jeżeli choroba jest tylko jakimś opartym na błędzie problemem, to wówczas dochodzi do jego rozwiązania i jest nim konkretna decyzja. A jeśli jest to decyzja, to podejmuje ją umysł, a nie ciało. Opór w rozpoznaniu tego jest ogromny, ponieważ istnienie świata, tak jak go postrzegamy, zależy od ciała, któremu przypisujemy podejmowanie decyzji. Takie określenia, jak „instynkty”, „odruchy” i tym podobne, reprezentują próby obdarzania ciała nie pochodzącymi z umysłu motywacjami. W rzeczywistości takie określenia tylko stwierdzają lub opisują problem. One go nie rozwiązują.
Akceptacja pojmowania choroby jako decyzji umysłu, który w tym celu chciałby użyć ciała, jest podstawą uzdrowienia.
Kto faktycznie jest uzdrowicielem?
I tak jest dla wszystkich form uzdrowienia. W kwestii uzdrowienia po prostu pacjent podejmuje decyzję o swym uzdrowieniu i wtedy powraca do zdrowia. Jeśli postanawia nie wyzdrowieć, nie będzie uzdrowiony. Kto jest tu uzdrowicielem? Tylko umysł samego pacjenta. Tak, jak on postanowi, że ma być, taki też dostaje rezultat. Co prawda wydaje się, że pomagają mu w uzdrowieniu jakieś specjalne środki, ale one tylko nadają formę jego własnemu wyborowi. Wybiera je po to, aby nadać namacalną formę swoim życzeniom. I właśnie to one robią, nic ponadto. One tak naprawdę nie są wcale potrzebne. Pacjent mógłby wstać bez ich pomocy i powiedzieć: „One są dla mnie bezużyteczne”. Nie ma takiej postaci choroby, której nie można by wyleczyć natychmiast.
Co jest jedynym wymaganiem dla takiej zmiany percepcji?
Jest nim rozpoznanie, że choroba bierze się z umysłu i nie ma nic wspólnego z ciałem. Ile to rozpoznanie „kosztuje”? Ono kosztuje cały świat, który widzisz, ponieważ ten świat już nigdy więcej nie zjawi się by rządzić umysłem. Bo wraz z tym rozpoznaniem, odpowiedzialność jest złożona tam, gdzie powinna spoczywać, nie na tym świecie, ale na tym, kto patrzy na ten świat i widzi to, czego tam nie ma. Patrzy on na to, co wybiera aby widzieć. Nic dodać, nic ująć. Świat mu niczego nie czyni. On tylko myśli, że tak jest. On też niczego nie czyni światu, ponieważ jest w błędzie na temat tego, czym świat jest. W tym tkwi pozornie bezwolne związanie chorobą. Jednak by przyjąć to uwolnienie, musi być zaakceptowana idea podporządkowanej duchowi funkcji ciała, która głosi, że ciało nie ma takiego samego znaczenia jak świadomość.
A co z innymi problemami społecznymi?
Wraz z tą ideą ból odchodzi na zawsze. Ale z tą ideą odchodzi także wszelkie zamieszanie na temat wszystkiego, co widzimy jako problem. Gdy umieścisz przyczynę i skutek w ich prawdziwej kolejności, to jest ducha czyli świadomość nad materią, wówczas nauka ta będzie się rozpowszechniać i przekształcać cały świat. Przekazana wartość jednej prawdziwej idei nie ma końca ani granic. Ostatecznym rezultatem tej lekcji jest przypomnienie sobie swej prawdziwej – pozamaterialnej istoty człowieka. I co znaczy w tej sytuacji choroba, ból, katastrofa i wszelkie cierpienie? Nie mając już żadnego celu, odchodzą. A z nimi także odchodzą wszelkie skutki, które wydawały się być przyczyną kolejnych problemów. Przyczyna i skutek tylko kopiują i powielają to co jest. Widziane we właściwej perspektywie, bez zniekształceń i bez strachu, przywracają Niebo na ziemi. Aby jednak to mogło nastąpić musi być pokonana bariera wielkości masy krytycznej w błędnym postrzeganiu zjawisk świata przez określoną choć stosunkowo niewielką część społeczeństwa.
Jaki jest stan nie uzdrowionych?
Jeżeli sam pacjent musi zmienić swoje zdanie na temat choroby aby być uzdrowionym, to co właściwie czyni uzdrowiciel? Czy może on zmienić zdanie pacjenta w jego imieniu? Oczywiście nie. Dla tych, którzy są już chętni do zmiany zdania, uzdrowiciel nie ma nic do zrobienia, poza cieszeniem się wraz z nimi, ponieważ oni stali się uzdrowicielami razem z nim. Jednakże spełnia on określoną funkcję wobec tych, którzy nie rozumieją czym jest uzdrowienie. Tacy pacjenci nie zdają sobie sprawy z tego, że sami wybrali chorobę. Przeciwnie, oni wierzą, że to choroba ich wybrała. Pod tym względem nie są ani otwarci ani bezstronni. Ciało mówi im co robić i oni słuchają. Nie mają pojęcia, jak szalona jest ta koncepcja. Gdyby to chociaż tylko podejrzewali, byliby uzdrowieni. Jednak oni niczego nie podejrzewają. Dla nich oddzielenie od zdrowia jest całkiem prawdziwe.
Co czyni uzdrowiciel duchowy?
To do nich przybywa uzdrowiciel duchowy, aby przedstawić im inny wybór, o którym zapomnieli. Zwykła obecność uzdrowiciela duchowego jest już przypomnieniem. On w myśli prosi o prawo poddania w wątpliwość tego, co pacjent uznał za prawdziwe. Jako Boży posłaniec, uzdrowiciel duchowy jest symbolem zbawienia tj. ratunku. On w duchu prosi pacjenta o przebaczenie choroby (przeoczenie jej jako materialnej twierdzy). Reprezentuje Alternatywę. Z Bożym Światłem w swym umyśle przybywa z błogosławieństwem, nie po to aby uzdrowić chorych, ale by przypomnieć im o lekarstwie, które Bóg już im dał. Uzdrowiciele duchowi nie uzdrawiają swoimi rękami. To nie jest ich głos, to głos Boga. Oni tylko dają to, co było im dane. Bardzo łagodnie wzywają swych braci, by się odwrócili od śmierci: „Spójrz Synu Boga, co życie może tobie zaoferować. Czy chciałbyś wybrać zdrowie zamiast tego złudzenia?”
Co rozpoznają uzdrowiciele duchowi?
Zaawansowani uzdrowiciele naprawdę ani razu nie rozpatrują postaci choroby, w które ich brat wierzy. Czynienie tego oznacza zapomnienie, że wszystkie choroby mają ten sam cel, a zatem naprawdę się nie różnią. Oni szukają Głosu Boga w tym bracie, który chciałby się oszukiwać w takim stopniu, w jakim by wierzył, że Syn Boga może cierpieć. I przypominają mu, że on nie wytworzył siebie i musi pozostać takim, jakim go stworzył Bóg. Rozpoznają, że iluzje nie mogą wywoływać żadnych skutków. Prawda w ich umysłach sięga do prawdy w umysłach ich braci w taki sposób, że iluzje nie są umacniane. Iluzje te są zatem sprowadzone do prawdy; prawda nie jest sprowadzona do nich. Tak więc owe iluzje rozwiewają się, nie poprzez wolę kogoś innego, ale przez zjednoczenie jednej Woli. I to właśnie jest funkcją uzdrowicieli duchowych: nie widzieć żadnej woli oddzielonej od ich własnej, ani ich jako oddzielonych od Boga.
Leo
Drogi studencie dzięki za ten pokrzepiający tekst. Życzę sobie, tobie i innym studiującym aby te słowa zmobilizowały nas do ciągłego wybierania Prawdy a nie złudzeń i tym samym przybliżyły nas do jak to napisałeś masy krytycznej, a jak to Kurs określa. By Bóg sam uczynił ostatni krok. Serdecznie pozdrawiam
Leo
Jerzy
Bracie STUDENCIE, artykuł uważam za bardzo,. ale to bardzo pouczający.. i brak mi słów aby określić wartość tego co tu napisane. Doświadczyłem na sobie takiego uzdrowienia, nie wiem jak,. ale stało sie to spontanicznie raczej, a nawet uważam że nie byłem tego świadomy .
Pozdrawiam z przestrzeni serca !!