W zachodnim kręgu kulturowym utarło się myśleć, że Synem Boga jest Jezus Chrystus. I tylko on, jako jeden jedyny w kosmosie, ma prawo do tego tytułu. Jakże mylne i szkodliwe jest to przekonanie. Mylne dlatego, że każdy z ludzi został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, a więc może być nazwany jego dzieckiem. A skoro dzieckiem, to i synem lub córką. Jesteś więc z pewnością Synem Bożym lub Córką Bożą tak samo jak Jezus z Nazaretu zwany Chrystusem.
A dlaczego uznawanie Jezusa za jednego i jedynego Syna jest szkodliwe? Gdyż każdy z ludzi ubogacony jest przez Boga taką samą chwałą chrystusową, jaką posiada Jezus. Nie przyjmowanie tego poniża człowieka i odbiera Bogu godność, którą on sam podzielił się z każdym człowiekiem. Zarówno z Jezusem jak i z tobą, czytającym te słowa. Masz tą samą co on świętość i moc. Tą samą nieśmiertelność i jedność z Bogiem. Możesz za nim powiedzieć: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Bo jest to prawda. Podobnie jak uznanie swego zepsucia umożliwia jedynie prowadzenie życia na poziomie degenerata, tak uznanie swej boskiej godności umożliwia życie na poziomie boskim. Chwal Boga i dziękuj Bogu za to, a zobaczysz to niebawem w okolicznościach swego życia. (foto: rhythmandbreath.org)
Powiedz na przykład tak. Jestem Synem Boga, kompletnym, uzdrowionym i całym, promieniującym światłem będącym odzwierciedleniem Jego Miłości. We mnie jest Jego stworzenie uświęcone i jest mu zagwarantowane wieczne życie. We mnie miłość staje się doskonała, strach jest niemożliwy i zostaje ustanowiona radość bez przeciwieństwa. Jestem świętym domem Samego Boga. Jestem Niebem, w którym Jego Miłość mieszka. Jestem Samą świętą Bezgrzesznością, ponieważ w mojej czystości zamieszkuje Jego Czystość.
Użycie przez nas słów teraz już się prawie kończy. I w ten sposób połączyłeś się z Jezusem tak, że tym, czym on jest, ty jesteś również. Prawda o tym, czym jesteście, nie da się wypowiedzieć słowami, ani nie da się jej opisać. Jednak możemy sobie uświadomić naszą funkcję tu, na ziemi, a także słowa, które mogą o niej opowiedzieć, a także jej nauczać, jeśli zilustrujemy te słowa sobą, będąc ich przykładem.
Jesteśmy tymi, którzy przynoszą zbawienie. Akceptujemy naszą rolę jako zbawicieli świata, który poprzez nasze wspólne przebaczenie zostaje odkupiony. I w ten sposób nasz dar jest nam dany. Spoglądamy na każdego jak na brata i postrzegamy wszelkie rzeczy jako dobre i życzliwe. Nie poszukujemy żadnej funkcji, która istnieje za bramą Nieba. Wiedza powróci, gdy już odegramy swą rolę. Interesuje nas tylko serdeczne powitanie prawdy.
To poprzez nasze oczy widzenie Chrystusowe postrzega ten świat jako uratowany od wszelkiej myśli o niedoskonałości. To poprzez nasze uszy słyszymy Głos przemawiający w imieniu Boga, który ogłasza, że ten świat jest doskonały. To nasze umysły łączą się razem, gdy błogosławimy ten świat. I z tej jedności, którą osiągnęliśmy, wzywamy wszystkich naszych braci, prosząc ich, by współdzielili nasz pokój i spożytkowali naszą radość.
Jesteśmy świętymi posłańcami Boga, którzy mówią w Jego imieniu i niosąc Jego Słowo każdemu, którego On do nas przysłał, uczymy się, że jest ono zapisane w naszych sercach. I tak zostaje zmienione nasze zdanie o celu, dla którego tu przybyliśmy i któremu zamierzamy służyć. Przynosimy radosne wieści sobie samemu, czyli Synowi Boga, który myślał, że cierpiał. Teraz jest odkupiony. I gdy ujrzy już, że brama Niebios stoi przed nim otworem, wówczas wejdzie tam i zniknie w Sercu Boga. To będę ja, ty, on i my wszyscy. (wg Wstępu do Lekcji 351-359)
4rt
Dziękuję za to, bardzo to miłe, już sama nasza rozmowa jest poznaniem się Chrystusa i zbawianiem świata, dołączam, Edward pewnie też bo inaczej by nie uczestniczył w dyskusji 🙂 Przypatrz się Studencie swoim słowom, mówisz o nieskutecznych metody, nawet powiedziałeś to co Ciebie hamuje – wiara w brak ewolucji ku Bogu. hmm Pomyśl odwrotnie 🙂 może użyj innych metod wyrażania miłości i ze moze jednak jest ewolucja, że Bóg jest jej wzorcem, z którego korzysta Syn tworząc samemu – Chrystus:) Moje rozumowanie na temat Chrystusa jest takie że to jest Duch Jedności, partnerstwa i dobrych relacji ze sobą, pełnej Ojcowskiej miłości i odpowiedzialności za brata, wspartej wiedzą i miłosierdziem. Chrystus bez drugiego Chrystusa nie mógl by być Chrystusem, bo jak by miał siebie poznać i swojego Ojca który objawia się przez swych synów. Synostwo jest sumą wszystkiego co Bóg stworzył – dlatego można powiedzieć że jest to Duch wspólnościo-jedności w różnorodności hehehe:) jeden nie da takiej kreatywnosci, różnorodności i mozliwosci pokazywania przejawów miłości jak miliardy różnych z jednym tylko celem – poznaniem Ojca i upodobnieniem się Jemu 🙂 tak myślę.
Edward
„Chrystus bez drugiego Chrystusa nie móglby być Chrystusem” to mi się szczególnie podoba.Bardzo piękna myśl.Biblia wspomina o Ciele Chrystusa i o jednej wierze a takze o jednomyslnosci.Myslę, ze siła ku przemianom/cudom bierze się własnie z jednomyslnosci.
Edward
I tak sobie myslę odnosząc do Twojego wątku 4rt,moze to opiszę, proszę odniescie się. Jeszua miał swoją misję i ją wykonał. Z jednej strony „wyrósł’ ponad innych , z drugiej chodzili z nim jego przyjaciele.Jesli chodzi o mnie to szukam przyjaciól w jednomyslnosci.Jednak moje doswiadczenie podstawia mi ludzi niby oswieconych a nadal tkwiacych w ego.Widzę ze mają jakąs prawdę ale ich celem jest np ich słuzba, ich interes.Zmęczyło mnie to szczerze.Nie chce byc indywidualistą, samotnikiem, kocham ludzi.:(
4rt
Świetne Edwardzie, ego jest tylko krzykliwym ubraniem, a im więcej krzyczy tym spokojniej reaguj, to zjednoczysz. Wrzucaj małe kamyczki miłości w głębię brata i cierpliwie czekaj, obserwuj z ciekawością co może zadziałać, jakie słowo, jaka idea, Boży umysł znajdzie rozwiązanie, my wybieramy. Prawda sama znajdzie ujście. Przyszło Tobie przez myśl pytanie, dlaczego spotykasz takich ludzi? Może właśnie oni chcą Ciebie tez czegoś nauczyć? Np cierpliwości? ? Jeszua zrobił co zrobił gdyż nas kocha, bo jak on jesteśmy jednym z Chrystusem. Nie bez przyczyny tak się czujesz , gdyż Chrystus w Tobie chce Boga, chce jedności chce milosci. Pozwól kochać sobie wszystkich pomimo wszystkiego co mówią i myślą, to zniknie poczucie samotności. Sam przez to przechodzę, pojawia się wyobcowanie i samotność czasami, ale nauczyłem się że to tylko ja tak czuje i wiem że blokuje się sam Chrystus jest wieczny a światow mogą być miliardy więc jest co robić nie dlatego że muszę i nie muszę ale chcę, dla Boga i ku szezeniu stwórczej miłości. Twój tekst o śpiacej Krolewnie był odpowiedzią na pewne moje pytanie jakie sobie zadałem, także widzisz Bóg mówi wkazdy możliwy sposób do nas i to jest piękne
4rt
Zacytuję jeszcze Blues Brothers, mamy misję od Boga więc do dzieła☺ kto wie może i Bóg do nas mówi do nas przez dzieła kultury, dając inspiracje ?
Edward
Studencie, zgoda 🙂 Pozwól zatem ,że Ci wyjasnię moje porównanie Ciebie do psa na łancuchu.Pies wiadomo, stworzenie wierne i mądre.Lecz moze sie przyzwyczaic ,ze jego kawałek podwórka to cały swiat, a jego kośc to najwyzsze dobro.I tak sobie pomyslałem, ze kurs cudów to Twoj łancuch, a kosc Twoje poznanie.Zatrzym się i popatrz,że wokoło biegają inne psy, Jedne posiadają jeszcze łancuchy, inne tylko obroze a inne ślady po niej.Jedne gryza swoje kosci a inne lataja za motylkami, swiat jest szerszy niz Twoje okazałe podwórko.:) z miłoscią pozdrawiam, Chrystus 🙂
Edward
Syn Boga śpi, jak królewna.Oczekuje na cudowny pocałunek miłości, który go zbudzi.Oczekuje przebudzic się i ujrzec siebie w w Rzeczywistosci i Prawdzie.Gdy inne spiace księzniczniczki jej mówia , ze to nierealne, badz zyją swoim zyciem nie zważając na sen , to nie zmienia faktu, ze ostatecznym celem jest obudzenie.Nie zmieni to postawa innych, ktorzy gardzą tym , ze ona spi.Tak naprawdę pogardliwy nie obudził się jeszcze, bo nie zaznał pocałunku miłosci Chrystusa.Głownym przejawem (ziewnięciem) przebudzonego jest Agape.
4rt
Fajna interpretacja podoba mi się:) do tego jakie życiowe
Edward
Studencie, i to po raz kolejny widze Twoja postawe oceniania.Gdy zadałem beztroskie bytanie czy ten Chrystus spi jak królewna do 4rt.To on równie beztrosko odpowiedział.Traktujesz ten kurs równie poważnie jak pies na łancuchu pilnujacy swojej kosci.Uprzedzony i pełen sterotypów, gdy ktos zafaje Ci pytanie od razu chcesz go zaszufladkowac.Ps.Królewna czeka na pocałunek miłosci.Pomysl o tym i zacznic ” całowac” blizniego budząc go.Pozdro
Student
Przepraszam za pomyłkę i osądzanie. Rzeczywiście pomyślałem, że ktoś naśmiewa się ze śpiącego Chrystusa i osądza jego senność. Więc stanąłem w jego obronie. Ty z kolei posądziłeś mnie o osądzanie i do tego porównałeś mnie do psa na łańcuchu. Nieźle! Ale się narobiło! Może byśmy się pogodzili?
4rt
Uczmy się od siebie, to jest wyjście, a najlepiej poprzez zabawę. Jak coś uśmiechu w duszy nie niesie, znaczy coś błędnie interpretujemy i tyle. Boską tajemnice się cały czas znajduje, w końcu to nieskończoność i (to moje rozważanie) nie da rady jej w jakikolwiek sposób ograniczać, chyba że sami tego zechcemy dla nas samych. Jeśli mogę zwrócić uwagę, oceniając wyrażamy opinie o nas samych (mądre przysłowie dziecięce – kto się przezywa tak samo się nazywa – uwielbiam i jak usiłuje. kogoś ocenić najpierw to myślę sobie), więc wystarczy spojrzeć na to co mówimy a zobaczymy nas samych i co należy poprawić. Dobrego Boskiego dnia ☺
Edward
4rt to on śpi? ten Chrystus? jak śpiąca Królewna? 🙂
Student
Edwardzie, nie wiem, czy jesteś tym samym Edwardem, z którym rozmawiałem w tym czasie. 4rt odpowie Ci z pewnością, ale ja także pragnę coś dodać nt. śpiącego Chrystusa. Bo problem jest ważny i praktyczny. Musisz wiedzieć, że fundamentalnym problemem jest oddzielenie od Boga. Stąd pochodzą inne oddzielenia. Gy mówisz, że Chrystus śpi, to prawda, ale gdy śmiejesz się z Niego porównując go do królewny, to dajesz wyraz swemu niezrozumieniu. Wyjaśniam: Ty jesteś tym Chrystusem, który śpi. Obudź się ze snu, a zobaczysz wszystko inaczej. Że jesteś jednością z Bogiem i wszystkimi ludźmi. Że jesteś Synem Boga i dysponujesz Jego potęgą. Że jesteś święty i nieśmiertelny. Szczęśliwy na wieki. Nowy Testament wyraża to tak: „Obudź się i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus”. Pozdrawiam 🙂
4rt
Patrząc na wszystkich w świecie, to jeszcze śpi, a Ci co czują w pełni sobie Chrystusa, mogą go jeszcze wzbudzić więcej 🙂 Chyba o to w tym chodzi by wszyscy to odczuli, nie tak? Śpiąca Królewna w sumie całkiem nieźle brzmi, Jezus Chrystus przejawiał dużo cech kobiecych, stronił od agresji i opiekował się innymi, lubił bardzo dzieci i się z nimi bawił, z miłością i miłosierdziem podchodził do braci, w biblii są o tym wzmianki 🙂 Kobiety mogą się cieszyć, łatwo się z nim utożsamią 🙂
4rt
Jak by się obudził Chrystus już gdzieś w świecie, jak byście go poznali i jak sobie to wyobrażacie jak by tu wszystko się zmieniło? oczywiście myślę że będzie ich co najmniej dwóch, a kończąc na wszystkich. Ciekawy jestem tego, jak to się będzie odbywać. Może macie jakieś pomysły ?
Student
do 4rt. Chrystus jest tylko jeden. I my wszyscy Nim jesteśmy. Jak się On obudzi, to poznamy, że jesteśmy tym samym Chrystusem. tak to sobie wyobrażam. To jest właśnie przyjście ponowne Chrystusa na Ziemię, mówi Kurs.
4rt
Bardziej myślę nad tym czy to wszyscy naraz sobie to uświadomią, czy to będzię rozchodzić poprzez coraz bardziej uświadomionych i wolnych. Kurs dużo mówi też o nauczaniu tych nieuświadomionych Chrystusów. Nad tym się zastanawiałem, stąd było moje pytanie, gdyż z mojej perspektywy Kurs skłania też do działania. Stąd mógł powstać Twój blog Studencie na przykład 🙂 by jednoczyć.
4rt
Odpowiedz podoba mi się, dała mi troche do zastanowienia się jeszcze, dziękuje:)
Student
Do 4rt. Sądzę, że skoro mówisz o czasie trwania przebudzenia i naszej roli do spełnienia, to ten medal ma dwie strony. Absolutną i percepcyjną. Absolutnie nie ma żadnego czasu i już wszyscy ludzie są zbawieni. Przecież istnieje tylko Bóg, a w Nim wszystko. Ale w percepcji zachodzi proces czasowy, w którym pozornie aktywnymi działaczami jesteśmy my właśnie. Jednak absolutnie wszystko dzieje się Samo. Bóg już tego dokonał. Poza czasem. Pozdrawiam
4rt
Długo się zastanawiałem jak Tobie Studencie odpisać. Zgadzam się z Tobą w jednym, że zbawienie przyjdzie i to jest pewne jak Bóg. Jeśli Bóg jest jednością z Chrystusem, to jednością może być tylko ten obudzony, słuchający, a co z resztą? Chrystus ma stać i patrzeć nic nie robiąc jak się wygaszają bracia i znów popadają w szaleństwo gdzieś znów we śnie? czy naprowadzać ich na lepszą drogę ucząc się przy tym samemu? tu tkwi sedno mojego pytania, co zrobić? Skoro mamy możliwość projektowania na tym świecie dzięki pięknym myślom,Boskim miłującym i kreatywnym i skoro jesteśmy Chrystusami, synami Boga, to w nas leży zbawienie i w tym co cały czas tworzymy.Ten świat teraz projektuje ego (to co na nim się dzieje) i być może zbliża się jego bliski koniec, gdyz to samo siebie niszczy. Co jeśli np 300 Chrystusów się skrzyknie i wiedząc jak wykonywać wole Ojca, rękami, nogami, uszami, oczami i czymkolwiek co mają do dyspozycji czyli wszystkim, zacznie zmieniać dosłownie wszystko? Jezus Chrystus czynił wszystko przez Ojca, ale to Jezus był pomysłodawcą tych cudów, Bóg wykonawcą. Warto pamiętać że cuda były zgodne z tym czym się Bóg stwarza – rozniecały miłość i miłosierdzie. Stąd są moje rozterki Studencie i niemożność pogodzenia się z tym że to nie dzieje się samo, ale przy naszym czynnym udziale, udziale wszystkich co myślą i tworzą, nie ważne jak.
4rt
(tak miało być na końcu)Stąd są moje rozterki Studencie i niemożność pogodzenia się z tym że to dzieje się samo, ale przy naszym czynnym udziale, udziale wszystkich co myślą i tworzą, nie ważne w jaki sposób.
Student
Do 4rt z 13.09.2018 ok. 22:28-31. Cieszę się z Tobą, że pragniesz tak jak ja, zmienić świat na lepszy. Tylko że ja już nie wierzę w skuteczność wielu metod. Np. nic nie da manifestowanie na ulicach, zakładanie partii politycznych itp. Owszem, jakieś zamieszanie chwilowo powstanie. Ale zasadnicza ewolucja ku Bogu się nie odbędzie. Dzisiaj już wiem, że WSZYSCY są jednością z Bogiem. Niezależnie od tego, co robią i myślą. I własnie ta MOJA ŚWIADOMOŚĆ pomaga zmienić ich świadomość na drodze do Boga i przekształcenia świata w Królestwo Boże.
Ja jestem Synem Bożym, więc mam moc czynienia cudów. Podobnie i Ty jesteś cudotwórcą. Zabierz się za robienie cudów. To jedyna skuteczna metoda przemiany świata. Bo cały świat jest tylko w naszym umyśle. Jak myślimy, tak jest. Zmienimy myślenie, to zmienimy świat. Nie ma wielu Synów Bożych i Chrystusów. Jest tylko jeden. Naprawdę. Obudźmy się razem. OK? Edward na taką propozycję się obruszył. Ale Ty z pewnością przyjmiesz moją zachętę, abyśmy zbawili świat, który jest sobie w naszym wspólnym umyśle. On jest Boży i już jest wspaniały i święty. Lśni światłem wieczności. Zobaczmy go razem w zjednoczeniu świętego związku. 🙂