“Duch Święty prosi cię tylko o to: przynieś mu każdą tajemnicę, którą zamknąłeś przed Nim na klucz. Otwórz Mu każde drzwi i zaproponuj Mu, by wszedł do ciemności i rozświetlił ją. On chętnie wejdzie tam na twoją prośbę. Przyniesie światło do ciemności, jeśli Mu tylko ją udostępnisz.”
Kategoria: Bez kategorii Strona 1 z 7
Treścią „Klucza do Kursu cudów” nie jest streszczenie „Kursu cudów” lub wprowadzenie czytelnika do jego treści. Zamiarem powstania Klucza było wyjaśnienie trudniejszych a ważnych pojęć występujących w „Kursie cudów” oraz pojęć identycznych jak chrześcijańskie, jednak użytych w Kursie w innym znaczeniu niż nadają im chrześcijanie. Zapoznanie się z Kluczem da początkującym studentom Kursu możliwość zmniejszenia problemów ze zrozumieniem tekstu. Powody tych trudności wyjaśniono w Kluczu.
„Cuda dowodzą, że uczenie odbywało się pod właściwym przewodnictwem, ponieważ sam proces uczenia się jest niewidoczny, a to czego się nauczono, można rozpoznać dopiero poprzez wyniki tej nauki. Wykorzystywanie rezultatów twej nauki w coraz większej liczbie różnych sytuacji dowodzi, że nabierają one coraz bardziej ogólnego charakteru.
Doktryna katolicka uczyniła Jezusa jedynym zbawicielem świata. Tę błędną koncepcję umieszczono w Nowym Testamencie. Sami katolicy chcąc pogodzić naukę Starego Testamentu z nauką Nowego, dodali, że wiara w Jezusa oczyszcza jedynie z grzechu pierworodnego, ale zbawienie otrzymuje ochrzczony dopiero po wypełnieniu uczynków wynikających z wiary. Luter reformując Kościół odrzucił konieczność uczynków, a zbawienie przypisał wyłącznie wierze w Jezusa. Reasumując, katolicy są zbawieni z wiary i uczynków, a protestanci z samej tylko wiary. Jednak za tym wszystkim stoi nauka o zapłacie za grzechy ludzkości, której dokonał Jezus na krzyżu Golgoty. Bez tej ofiary chrześcijanie nie mieli by zbawienia – jak stanowią ich doktryny. Kurs cudów odrzuca te koncepcje jako całkowicie niezgodne z prawdą. Czego więc naucza?
Czy ukrzyżowanie ustanowiło Zbawienie?
„Ukrzyżowanie nie ustanowiło Zbawienia (Naprawy). Zbawienie (Naprawa) ustanowione zostało przez zmartwychwstanie. Wielu szczerych chrześcijan błędnie to zrozumiało. Nikt, kto jest wolny od wiary w niedobór, nie mógłby popełnić takiego błędu. Jeżeli spogląda się na ukrzyżowanie z odwróconego do góry nogami punktu widzenia, wówczas naprawdę wydaje się, jak gdyby Bóg pozwolił, a nawet zachęcił jednego ze Swoich Synów do cierpienia, ze względu na to, że był on dobry. Ta szczególnie niefortunna interpretacja, która zrodziła się z projekcji, doprowadziła wielu ludzi do przejmującego lęku przed Bogiem.” (T3,1,1)
Rozpowszechnione przekonanie społeczne głosi, że ludzkie życie przebiega ze zmiennym szczęściem. „Raz na wozie, raz pod wozem” – mówi się. Zdrowie – choroba, pieniądze – bieda, radość – smutek, życie – śmierć. Czy tak być musi? Odpowiem słowami Jezusa: „Według wiary twojej niechaj ci się stanie.” Bo mamy dokładnie to, co jest zgodne z naszymi przekonaniami i odczuciami. Z programem zapisanym w naszym umyśle – świadomym i nie świadomym. Więc jaki powinien być taki pozytywny program? Wpiszmy go z przekonaniem do naszego serca.
Program generujący pozytywny przebieg życia
Jestem istotą, która jest mocą. Dysponuję całkowitą wolnością kreacji. Jestem bezgraniczny pod każdym względem. Ponieważ jestem rzeczywisty, nic mi nie zagraża. To, co wydaje się mi zagrażać jest nierzeczywistym złudzeniem. Całe moje otoczenie wraz z moim ciałem, myślami, uczuciami i emocjami jest moją projekcją. Postrzegam wyłącznie to, co jest zgodne z mą twórczą intencją. Przestrzeń, w której przebywam, należy wyłącznie do mnie i tylko ja w niej całkowicie panuję.
To fakt, że Europejczycy zmęczeni byli teologią katolicką. To fakt, że lęk przed niewidzialnym a groźnym i mściwym Bogiem był trudny do zniesienia. Wywoływało to lęk, poczucie winy i niskiej wartości u każdego, kto uczestniczył w życiu społecznym. Wreszcie Darwin zaproponował coś nowego, co dałoby wreszcie wytchnienie. W ten sposób teoria ewolucji zastąpiła teologię biblijną. Podkreślam, była to „teoria”, czyli był to pomysł na nowy światopogląd. Już nie religijny, a dumnie nazwany naukowym. Odtąd zaczęto wierzyć, że to nie Bóg, ale ewolucja wytworzyła świat. Jednak to była i do dziś jest to jedynie hipoteza, gdyż np. nie udowodniono w niej przechodzenia od gatunku jednego do drugiego. Od tzw. niższego do wyższego.
Niestety tak się dzieje bardzo często, gdy kandydat do duchowości wpada w pułapkę materializmu (czyli cielesności), z której niezwykle trudno mu się w końcu wyrwać. Przekonany jest bowiem, że osiągnął prawidłowy cel duchowy. Pilnuje i walczy z innymi, aby mu tego złudzenia nie odebrali.
Z Kursu cudów wyrosło wiele „roślin”. Na przykład ludzie, którzy mają upodobanie do uczestniczenia w grupach, utworzyli je, uczestniczą w nich i biorą udział w konferencjach. Pojawiają się w nich oczywiście przywódcy i „kanały”, które w sposób „nieomylny” interpretują Kurs. Skąd my to znamy? To fakt, Kurs jest trudny do szybkiego zrozumienia, a tym bardziej do jego zastosowania. Tym zastosowaniem są oczywiście cuda (jak sama nazwa Kursu wskazuje).
Różnorodność blokad na drodze do cudów
Jak pisałem w poprzednim poście, cuda nie pojawiają się z powodu pielęgnowania lub niezauważania blokad, które zalegają nasze umysły podświadome. Tych blokad może być ogromna różnorodność. Tak się złożyło, że zaraz po opublikowaniu poprzedniego posta, ujawniono jedną z takich fundamentalnych blokad.
Jakiekolwiek cuda nie dzieją się dzięki wysiłkowi kogokolwiek. Jest wręcz przeciwnie. Dzieją się spontanicznie. A takie cuda nie pojawiają się tylko dlatego, że na ich drodze występują blokady. Te blokady zalegają nasze umysły. Aby doświadczyć spontanicznego uzdrowienia wystarczy usunąć z naszego podświadomego wnętrza blokujące poglądy i uczucia oraz zastąpić je poprawnymi. Cudem nazywamy tu natychmiastowe usunięcie choroby bez konieczności oczekiwania na zakończenie biologicznego procesu zdrowienia.
Bardzo dawno temu ustaliliśmy, że jesteśmy ciałami, myślimy mózgami, rodzimy się z kobiet, a na koniec wkładają nas do trumny i zakopują do ziemi. Tego rodzaju naturalny mit starają się od dawna zastąpić inne tak zwane duchowe mitologie. Na przykład mitologia, która zakłada, że w nagrodę za dobre uczynki, po śmierci pójdziemy do czyśćca, a następnie po odcierpieniu win – do Nieba. Pragnę was rozczarować, nic z tego się nie zdarzy.