Dziwię się, że ostatnio coraz częściej słyszę katolików powołujących się na Dekalog. Ma to miejsce także w kontekście burzliwej polemiki między zwolennikami tradycyjnego stosunku do płci, kobiet i rodziny (to głównie katolicy choć nie tylko oni), a zwolennikami liberalnego podejścia, które streszcza się niezbyt ściśle w pojęciu gender (społeczno-kulturowa tożsamość płciowa). Otóż nasi bracia katolicy podkreślają, że nie ma potrzeby „wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji…” i jednocześnie powołują się na Dekalog.
Poniżej zacytuję zarówno konkretny fragment „Konwencji Rady Europy…” jak i cały Dekalog z katolickiej Biblii Tysiąclecia. Tym samym pokażę, że ci katolicy ani nie znają Dekalogu, na który się powołują, ani nie stosują się do niego, a także (sprzeciwiając się Konwencji) pragną trwać w swej miejscami nieprzyzwoitej tradycji (chodzi mi o stosunek do kobiet).