Wśród podążających ścieżkami duchowymi utwierdziło się przekonanie, że różne formy cierpienia (dalej będziemy nazywać je „bólem”) są pożyteczne dla postępów w duchowej praktyce. Powody wymieniane są co najmniej dwa. Pierwszy to spłata tzw. zaciągniętej karmy. Mówiąc w wielkim uroszczeniu „jeśli nagrzeszyłeś, to teraz musisz to odcierpieć”. To jest widziane jako przejaw sprawiedliwego wyrównania, zrównoważenia, zbalansowania wyrządzonego zła. Dawniej bywało, że skrajni asceci celowo zadawali sobie cierpienie (biczowanie itp.), aby zapłacić za swoje grzechy. Dziś widzimy te skrajności jako raczej wynaturzenia.
Drugi powód należałoby nazwać raczej celem bólu. Powiada się, że jeśli pojawi się w naszym życiu ból, to zwraca on naszą uwagę na przyczynę jego powstania i umożliwia wprowadzenie życiowej korekty. Zacząłeś nieustannie kasłać, a byłeś nałogowym palaczem. Ten ból może sugerować ci, abyś przestał palić papierosy. Możemy więc tutaj przypisać bólowi pozytywne i celowe znaczenie.
Jeśli różnych interpretacji celowości bólu i pożytku zeń płynącego jest więcej, to są one podobne do diagnozowaniem splątania lian w puszczy brazylijskiej w ciemną noc. Czy człowiek we śnie jest w stanie skonstruować inteligentną maszynę? Jest to niemożliwe. Podobnie jest z człowiekiem na jawie, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że w rzeczywistości i tak „śpi” (jest świadomy tylko milionowej części rzeczywistości). Dlatego też nie wie, iż prawdziwe przyczyny wszystkiego, co widzi, są dla niego niewidoczne. Musiałby się „obudzić” (uświadomić sobie wszystko i to bardzo precyzyjnie), aby je dostrzec. A jego próby dochodzenia przyczyn w tym niejasnym i powikłanym śnie prowadzą do błędnych wniosków. Dlatego też o spłacaniu karmy mówi się, że musi trwać eony lub kalpy, a korygowanie wciąż to na nowo wyskakujących ni stąd ni zowąd bólów trwa w nieskończoność. Przyznajmy wreszcie – to są nieskutecznie metody usuwania bólu. Siedząc po uszy w bagnie, nie można się samemu z niego wyciągnąć za włosy do góry. (foto wg royalshave.com)
Radykalne odcięcie bólu
Jest brzytwa, która odcina ból skutecznie. A jeśli jest to brzytwa, to musi być ostra. Jeśli z otwartością przyjmiemy ją jako narzędzie do naszego umysłu i ją użyjemy, to odetniemy każdy ból natychmiast. ONA DZIAŁA JEDYNIE PO OPUSZCZENIU POZIOMU TEGO ŚWIATA, W KTÓRYM DZIAŁA PRAWO KARMY. Przy jej pomocy opuszczamy świat karmicznego snu. A oto ponadkarmiczna brzytwa:
„Ból jest bezcelowy, nie ma przyczyny i nie ma żadnej mocy sprawczej. Ból nie ma żadnej wartości nabywczej i nic dzięki nie mu nie można zyskać. On niczego nie oferuje bo tak naprawdę nie istnieje. A wszystko, co myślisz, że tobie proponuje, nie istnieje tak jak on. Byłeś niewolnikiem czegoś, co jest niczym. Bądź teraz wolny od bólu.”
Może powiesz mi: Hola hola! Nie tak szybko! To nie jest takie proste. OK. Widzę, że chcesz trochę wolniej, bo nie chwytasz tej brzytwy w mig. To dalej pokażę ci bardziej szczegółowo, jak ją trzymać i używać.
Ból jest błędnym punktem widzenia
Gdy jest doświadczany w jakiejkolwiek postaci, jest dowodem samooszukiwania się. Nie jest on w ogóle żadnym faktem. Nie ma takiej postaci bólu, która nie zniknie, jeśli ból będzie właściwie postrzegany. Gdyż ból ogłasza, że Bóg jest okrutny. Jak więc by mógł być on prawdziwy w jakiejkolwiek formie? Ból świadczy o nienawiści Boga Ojca do Swego Syna (każdy człowiek jest tym Synem), grzeszności, którą On w nim widzi i Jego szalonym pragnieniu zemsty i śmierci.
Czy takie szalone projekcje mogą zostać potwierdzone? Czy mogą być czymkolwiek, co nie jest całkowitym fałszem? Ból jest tylko świadectwem pomyłki Syna co do tego, kim on myśli, że jest. Ból jest tylko snem o zawziętym odwecie za zbrodnię, która nie mogła być popełniona; odwecie za atak na coś, co jest całkowicie nie do zdobycia. Jest on sennym koszmarem porzucenia przez Wieczną Miłość, która nie mogłaby opuścić Syna, stworzonego z miłości przez Nią Samą.
Ból jest oznaką panowania iluzji zamiast prawdy
Pokazuje on, że zaprzeczono Bogu, pomylono Go ze strachem, postrzeżono Go jako szalonego i ujrzano w Nim zdrajcę Samego Siebie. Jeżeli Bóg jest prawdziwy, to bólu nie ma. Jeżeli ból jest prawdziwy, to nie ma Boga. Albowiem zemsta nie jest częścią miłości. A strach, wyparcie się miłości i używanie bólu do udowodnienia, że Bóg umarł, pokazały, że śmierć zwycięża życie. Sugeruje, że to ludzkie ciało jest Synem Boga, zniszczalnym i podlegającym śmierci, tak śmiertelnym jak Ojciec, którego on zgładził.
Odrzućmy takie nonsensy! Nadszedł czas by śmiać się z takich obłąkanych idei. Nie ma potrzeby myśleć o nich jako o brutalnych zbrodniach lub sekretnych grzechach z poważnymi konsekwencjami. Kto, jak nie szaleniec, mógłby uznać takie idee jako powód czegokolwiek? Ich świadek, ból, jest tak szalony jak one i nie trzeba się go bać bardziej, niż szalonych iluzji, które osłania i których prawdziwości próbuje wciąż dowodzić.
To tylko twoje samotne myśli wywołują w tobie ból
Nic, co jest na zewnątrz twego umysłu, nie może ci sprawić bólu ani zranić w jakikolwiek sposób. Nie ma żadnej przyczyny poza tobą, która mogłaby cię dosięgnąć i pognębić. Nikt oprócz ciebie nie wpływa na ciebie i nie atakuje ciebie. Nie istnieje nic w tym świecie, co miałoby moc czynienia ciebie chorym, smutnym, słabym czy wątłym. Ale to właśnie ty masz moc sprawowania zwierzchnictwa nad wszelkimi rzeczami, które widzisz, jedynie poprzez rozpoznanie tego, czym jesteś. Gdy postrzeżesz ich nieszkodliwość, one przyjmą twą świętą wolę jako swoją. A to, co było widziane jako przerażające, teraz staje się źródłem niewinności i świętości.
Ten świat nic nie czyni
Świat nie wywołuje w ogóle żadnych skutków. On tylko przedstawia twoje myśli. I zmieni się całkowicie, jak zmienisz swoje zdanie i wybierzesz radość Boga jako to, czego naprawdę chcesz. Twoja Jaźń promieniuje twą świętą radość, niezmienioną, niezmieniającą się i niezmienną na wieki wieków. Czy chciałbyś odmówić jakiemuś małemu zakątkowi twego umysłu jego własnego dziedzictwa i utrzymywać w nim jakiś szpital dla bólu; jakieś chorowite miejsce, gdzie wszystko co żyje musi tam w końcu przybyć, aby umrzeć?
Może się tobie wydawać, że ten świat jest przyczyną twego bólu. A jednak ten świat, jako bezprzyczynowy, nie ma żadnej mocy by stać się przyczyną czegokolwiek. Ponieważ sam jest skutkiem, nie może wywoływać skutków. Ponieważ jest iluzją, jest tym, czego sobie życzysz. Twe próżne życzenia stanowią jego bóle. Twe dziwne pragnienia wywołują jego złe sny. Twoje myśli o śmierci okrywają go strachem, podczas gdy twe pełne życzliwości przebaczenie sprawia, że on żyje.
Wybierz prawdę, radość, Niebo i bądź wdzięczny za tę możliwość
Odłóż swą broń i przybądź bez żadnych środków obronnych do cichego miejsca, gdzie Niebiański pokój wreszcie utrzymuje wszystko w ciszy i spokoju. Odłóż wszystkie swoje myśli o niebezpieczeństwie i strachu. Nie pozwól, by wszedł tam z tobą atak. Odłóż okrutny miecz osądzania i wszelkie ataki, poprzez które chcesz ukryć swoją świętość.
Tu zrozumiesz, że nie ma bólu. Tu radość Boga należy do ciebie. To jest ten dzień, kiedy dane jest tobie zrozumieć lekcję, która ma w sobie wszelką moc zbawienia. Oto ona: Ból jest iluzją; radość jest rzeczywistością. Ból jest tylko snem; radość jest przebudzeniem. Ból jest oszustwem; radość jest prawdą.
I w ten sposób znowu dokonujemy jedynego wyboru, który kiedykolwiek może być dokonany: wybieramy między iluzjami a prawdą, bólem a radością, piekłem a Niebem. Niech wdzięczność dla naszego Nauczyciela wypełnia nasze serca, ponieważ mamy wolność wyboru radości zamiast bólu, świętości zamiast grzechu, pokoju Boga zamiast konfliktu i światła Nieba, by rozświetliło ciemność tego świata.
(Wg Kursu cudów, Lekcja 102 i 190)
Dodaj komentarz