Czasem słyszę, jak krytycy Kursu cudów zarzucają mu zbytnią obszerność w opisywaniu działań ego, a także powtarzanie tych samych wątków. Krytykują przy tym idee Kursu jako niezgodne albo z ich poglądami albo też z oczywistymi poglądami społeczeństwa. To jest zrozumiałe – gdyż w przeciwnym wypadku społeczna świadomość Boga ujawniłaby swoje zbawienne postrzegane owoce. Przyjrzyjmy się więc dwóm poglądom blokującym umysł przed poznaniem Boga oraz wspomnijmy o dwóch metodach Kursu, które je likwidują.

Pierwszą z blokad, którą nazywam „blokadą bycia światłością” jest duma. Moja koleżanka poczytawszy w internecie nt. Kursu powiedziała mi, że teraz już wie, iż uważam zapewne, że jestem Bogiem. Powinienem raczej uznać swą grzeszność i małość, i tym wykazać należną pokorę. Gdy byłem jeszcze członkiem Kościoła Katolickiego – przyzwyczajony byłem do tego rodzaju stawiania sprawy. Cóż – byłem nędznym grzesznikiem, niegodnym spojrzeć w oblicze Boże. Myślę, że znaleźć można w tym kościele ludzi, którzy trwają w obecności Bożej. Po wielu latach poszukując rozwiązania, znalazłem się w kościele ewangelicznym, w którym z zasady wychodzi się z założenia, że „nowy człowiek w Chrystusie” oczyszczony został ze wszystkich swych grzechów. Ale ku mojemu zdziwieniu, w modlitwach braci usłyszałem słowa, iż są grzesznikami i nie są godni oglądać Boga. Gdy im zwróciłem na to uwagę, cytowali Stary Testament. To interesujące – mimo, iż byli wyznawcami Jezusa (Nowy Testament), który „wyrwał ich spod władzy zakonu” (starego prawa śmierci) – posłużyli się dla obrony ego – narzędziem potępienia. I tutaj nie jest to reguła – znajdują się w tym kościele ludzie, którzy wiedzą, że są światłem świata.

W tej sytuacji występuje zawiła, bo podwójna, intryga ego. Po pierwsze – ego twierdzi słusznie, że należy być pokornym. Któż z duchowych nie zgodzi się z tym podejściem? Chyba nikt. Czyli w pierwszym kroku ego posiada w nas sprzymierzeńca. Drugi krok jest chytry – ego podaje nam swoją definicję pokory. Brzmi ona tak: „Pokora to poniżanie siebie”. Dlatego ci, którzy znają biblijne samookreślenie się Jezusa, „Ja jestem światłością świata”, i opierają się na definicji ego pochodzącej od ego – odrzucają ideę, że oni także są światłością świata. Interesująco wypowiada się na ten temat Kurs cudów. Przeczytajmy i zastosujmy pierwszą z metod usuwania blokady, którą nazywam „metodą pokrewnych myśli”. Polega ona na wypowiedzeniu głównej idei lekcji i oczekiwaniu w ciszy na pojawienie się pokrewnych myśli.

„Któż jest światłością świata, jak nie Syn Boży? Zatem to stwierdzenie tylko wyraża prawdę o tobie. Jest ono przeciwne do oznajmienia o twej pysze, arogancji i samooszukiwaniu. To stwierdzenie nie opiera się na wytworzonej przez ciebie koncepcji jaźni. Nie odwołuje się do charakterystycznych cech, jakimi obdarzyłeś swoich bożków. Po prosu wyraża prawdę. Dla ego, dzisiejsza idea jest typowym przykładem samochwalstwa.

Ale ego nie rozumie pokory, myląc ją z poniżaniem czy deprecjacją samego siebie. Pokora polega na akceptacji twojej roli w zbawieniu i na niepodejmowaniu niczego innego. Nie jest pokorą upieranie się, że nie możesz być światłością świata, jeśli jest to funkcja nadana tobie przez Boga. Tylko arogancja mogłaby zapewniać, że ta funkcja nie może być twoja, a arogancja zawsze pochodzi od ego.” (L61)

Drugą blokadą, którą nazywam „blokadą ucieczki” jest pomieszanie dwóch poglądów ego na temat pragnienia uniknięcia cierpienia. Pierwszy pogląd jest oczywisty – nikt nie chce cierpieć. W tym celu ludzie dokładają wszelkich starań, aby nie dopuścić do cierpienia. Ale czy są konsekwentni? Bliska mi osoba, słysząc fragmenty Kursu cudów, w których pada słowo „ucieczka” (ang. escape) – w skrajnym przypadku rozumiane jako ucieczka z tego świata – oburzyła się tzw. „świętym oburzeniem” mówiąc, iż jest to bardzo naganna postawa ucieczkowa. „Nie należy uciekać, ale walczyć” – usłyszałem. Wiąże się to także ze wspaniałą ideą Kursu wg której świat, taki jak go postrzega przeciętny człowiek, już nie istnieje.

Jaką postawę proponuje nam ego? Po prostu walkę. Ze wszystkim, co się znajdzie na naszej drodze. To oczywiście wzmaga problemy w nieskończoność. Przykład jest wybitnie polski. Do jednego z powstań Polacy w XIX wieku poszli z gołymi rękami. Aby się bić „do ostatniej kropli krwi”. Walka była z góry przegrana. Taką bezsensowną walkę proponuje nam właśnie ego. Kurs przedstawia nam drogę „wyjścia”. Na to słowo, bliska mi osoba wyraziła zgodę. Jak widać ego nie lubi pewnych słów, gdyż zdaje sobie sprawę, że przyjmując je, poniosło by natychmiastową porażkę.

A druga metoda usuwania blokad? Nazywam ją metodą „przeciwnych myśli”. Polega wypowiedzeniu idei Kursu i oczekiwaniu w ciszy na myśli przeciwne. Po ich pojawieniu się – odpowiadamy na nie jak najspokojniej słowami demaskującymi blokadę np. „Ta myśl uniemożliwia mi ucieczkę przed cierpieniem”. Przeczytajmy przytoczony fragment Kursu cudów, a gdyby nas zainspirował – o szczegółach dotyczących meritum i metody przeczytajmy w Lekcji 65.

„Moją jedyną funkcją jest ta, którą powierzył mi Bóg. Dzisiejsza idea potwierdza twoje oddanie dla zbawienia. Przypomina ci także, że nie masz innej funkcji oprócz tej. Oczywiście obie te myśli są konieczne dla twego całkowitego oddania. Zbawienie nie może być twym jedynym celem, jeśli wciąż przywiązujesz dużą wagę do innych celów. Pełna akceptacja zbawienia jako twojej jedynej funkcji wymaga koniecznie dwóch faz: rozpoznania zbawienia jako twojej funkcji i rezygnacji ze wszystkich innych celów jakie sobie postawiłeś.

Jest to jedyny sposób zajęcia należnego ci miejsca pośród zbawicieli tego świata. To jest jedyny sposób, dzięki któremu możesz powiedzieć, „Moją jedyną funkcją jest ta, którą dał mi Bóg.” To jest jedyny sposób, poprzez który możesz odnaleźć pokój twego umysłu. Dzisiaj i przez kilka następnych dni zarezerwuj sobie dziesięć do piętnastu minut na dłuższy okres ćwiczeń, w którym próbujesz zrozumieć i zaakceptować to, co ta dzisiejsza idea naprawdę
znaczy.

Dzisiejsza idea oferuje tobie ucieczkę od wszelkich postrzeganych przez ciebie trudności. Wprowadza ona klucz do drzwi prowadzących do pokoju, które zamknąłeś przed sobą swymi własnymi rękami. Daje też tobie odpowiedź na wszystkie twe poszukiwania, które czyniłeś od początku czasu.” (L65)