Spośród wielu problemów ludzkości i problemów konkretnego człowieka Budda podkreśla cierpienie i od niego zaczyna swoją naukę, chrześcijanie zaś z apostołem Pawłem na czele twierdzą, że grzech i jego skutek, jakim jest śmierć, są największymi bolączkami człowieka. Jednak Biblia daje nadzieję na rozwiązanie. 1Kor 15,26 mówi: „Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.”
Po przedstawieniu rozwiązania problemu śmierci wg
„Klucza Kursu cudów”, przedstawione zostaną dwie skrajnie odmienne
interpretacje Biblii na pokonanie śmierci, choć oparte na tym samym Nowym
Testamencie: „Klucz katolicki” i „Klucz protestancki” z
cytatami z Nowego Testamentu.
Jedna i jedyna przyczyna kłopotów wg duchowych nauk
Cały „pakiet” ludzkich kłopotów ma jedną jedyną przyczynę, mówi Budda. Jest nią zawartość umysłu. Podobnie twierdzą chrześcijanie – jedną jedyną przyczyną jest grzech. Również „Kurs cudów” mówi o jednej jedynej przyczynie kłopotów człowieka. Ale także ona różni się od buddyjskiej, katolickiej i protestanckiej. Popatrzmy dalej. (foto: Astrix – Sahara)
Czy praktykujesz jakąś konkretną ścieżkę duchową? Może jesteś katolikiem i uczęszczasz na niedzielne msze, przystępujesz do sakramentów, a w domu codziennie się modlisz? Do tego może działasz charytatywnie? Może jesteś protestantem i oprócz uczestniczenia w spotkaniach swojej wspólnoty, w domu codziennie modlisz się i czytasz Biblię? Do tego może ewangelizujesz na zewnątrz kościoła? A może jesteś buddystą lub joginem i poza spotkaniami z innymi praktykującymi – modlisz się, medytujesz lub kontemplujesz w domu, wykonujesz ćwiczenia fizyczne i czytasz tak zwaną duchową literaturę? Może praktykujesz jeszcze inny kierunek, a skoro „praktykujesz”, to praktycznie coś robisz. Jak się to mówi w katolicyzmie: myślą, mową lub uczynkiem? Głównie są to praktyki ze współwyznawcami i specjalne, zależne od kierunku, praktyki domowe.
Integracja
Teraz zastanów się. Czy przyszło ci na myśl, że coś pominąłem? Tak, celowo pominąłem najważniejszy aspekt naszej praktyki duchowej. Można go nazwać integracją praktyk specjalnych ze zwyczajnym życiem. Wydarzeniami, w których uczestniczymy, w pracy, w domu, na ulicy i gdziekolwiek. Ta integracja jest niezwykle ważna, gdyż dopiero ona sprawi, że doświadczymy przemiany naszej percepcji świata wokół nas. A ta z kolei zmiana jest niezbędna do tego, aby wejść do przejściowej Rzeczywistości i potem, za sprawą Ojca, do samego Nieba. Nie wspomnę tutaj jeszcze i o tym, że wiele ścieżek wymaga jako części praktyki od swoich uczniów przestrzegania przykazań (np. katolicy) lub wskazań (np. buddyści).
Kiedy dokonać integracji?
Zdarza mi się widzieć i słyszeć ludzi, którzy studiując Kurs cudów wiedzą, że nieocenianie i wybaczanie ludziom i światu jest kluczem do drzwi przemiany umysłu. Jednak gdy na ich drodze pojawi się niemiła osoba, mówią: „O nie, muszę być asertywna, w tym wypadku nie popuszczę, bo co by to było, gdybym takim draniom wybaczała”. Inny przykład. Ktoś ma w życiu poważne kłopoty rodzinne. Zajmując się nimi mówi: „Niech sobie życie duchowe poczeka, a ja się muszę zająć problemami codziennymi i naprawianiem stosunków i problemów międzyludzkich”. Właśnie takie „złe sytuacje” są dla praktykującego „dobrymi sytuacjami”. Dlaczego? (foto: kisspng.com)
Jeśli święta chwila nie przydarzyła ci się jeszcze, to przydarzy się, i rozpoznasz ją z doskonałą pewnością. Ten dar Boga rozpoznawany jest w taki właśnie, pewny sposób. Możesz praktykować sposób świętej chwili i wiele nauczysz się poprzez tę praktykę. Jednak nie możesz sam zapewnić jej lśniącej i promiennej świetlistości, która dosłownie oślepi cię, przysłaniając ten świat swoją własną wizją. A ona tu jest, cała w tej chwili, kompletna, spełniona i w pełni dana.
Zacznij już teraz ćwiczyć swą małą rolę w spełnianiu świętej chwili. Będziesz otrzymywał bardzo dokładne pouczenia w miarę, jak będziesz czynił postępy. Aby nauczyć się, jak przeznaczyć tę jedną sekundę i przeżyć ją jako bezczasową, wystarczy zacząć przeżywanie siebie jako kogoś nieoddzielonego, połączonego ze wszystkim. Nie obawiaj się, że nikt ci w tym nie pomoże. Boży Nauczyciel, Duch Święty i Jego lekcja będą podtrzymywać twą siłę. Gdy doświadczysz jej choćby przez jedną chwilę, wówczas nie zaprzeczysz jej już nigdy więcej. Któż może zaprzeczyć Obecności, której kłania się cały wszechświat z uznaniem i z radością? Wobec rozpoznania dokonanego przez wszechświat, który zaświadcza o Niej, twe wątpliwości muszą zniknąć. (foto wg stillnessproject.com)
Jeśli jeszcze nie rozproszyłeś całej ciemności, której nauczyłeś siebie samego w przeszłości, i dlatego nie ujrzałeś swego wewnętrznego światła, może być bardzo trudno ci będzie ocenić prawdziwość i wartość Kursu cudów. Ale Bóg z pewnością cię nie opuścił i nigdy tego nie zrobi. Przysłano ci więc naukę, której nauczył się już dla ciebie Duch Święty. On jest teraz w tobie. Możesz dojść do tego szczęścia, które jest twoje, mimo iż może go jeszcze nie zauważasz. Lecz by to osiągnąć, wszelkie mroczne lekcje przeszłości muszą być chętnie zamienione naprawdę. Złożone przed nią z otwartymi dłońmi, by je oddać, a nie z zaciśniętymi, by je zatrzymać. Ten, Który naucza światła, przyjmie od ciebie każdą mroczną lekcję, którą Mu przyniesiesz, jeśli jej już nie chcesz. I z radością wymieni każdą z nich na świetlistą lekcję, której się dla ciebie nauczył.
Gdy tylko zobaczysz jakiś cień w swym uczuciu, postąp tak: Połóż go na swych otwartych dłoniach, skieruj je do Źródła i powiedz – Oddaję ten cień Tobie. Popatrz teraz chwilę z zamkniętymi oczami na swoje dłonie i ujrzyj, jak cień z nich jest zabierany i w końcu znika zupełnie. W sercu powinieneś odczuć ulgę, której może towarzyszyć radość.
To jedna z praktyk wykonywanych według nauki Kursu cudów. Po pewnym czasie praktykowania zechcesz zapewne być świadomym, czy uczyniłeś rzeczywisty postęp. Czy zakończyłeś już istotny i prawdziwie duchowy etap? A może błądzisz tylko bez sensu? Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, poczytaj dalej. (foto: inspiredstillness.com)
Od kiedy podróżujący na Wschód przywieźli nam do Europy i Ameryki modę na medytację, pojawili się jej zwolennicy, ale i zagorzali przeciwnicy. Chrześcijanie z zasady obawiali się jej nie tylko z powodu jej konkurencyjności wobec modlitwy, ale zwłaszcza dlatego, że podejrzewano, iż praktykującego medytację zaatakować mogą jakieś nieczyste siły związane z okultyzmem. Do dziś atmosfera wokół medytacji jest niezbyt jasna głównie z tego powodu, że mało kto wie, co to za praktyka właściwie jest i jakie przynosi rezultaty. Poniżej przedstawię więc w dużym skrócie zasady katolickiej i hinduskiej medytacji, aby dalej przejść do medytacji, jaką proponuje nam Kurs cudów. (foto: huffingtonpost.com) Czytaj dalej na …
Tylko takie postawienie sprawy sprawia, że stajemy się poważnymi kandydatami na mieszkańców Nieba. Z całą odpowiedzialnością ostrzegam cię, że pozostawienie procesu dorośnięcia do Nieba “na czas po śmierci” stawia cię na przegranej pozycji. Tym samym mówisz wtedy: “Pani Kostucho, zabierz mnie do Nieba”. Nie liczmy również na to, że po śmierci przyjdzie świetlisty Jezus lub anioł i zabierze nas do Raju. Dlaczego? Bo Jezus wyraźnie powiedział nam, jak może się to stać i w żaden inny sposób. Musimy więc sprawę swego zbawienia lub wyzwolenia wziąć w swoje ręce. Przynajmniej na początku. To musi być czasem treningu naszego umysłu. Potem do Nieba pochwyci nas już sam Ojciec. Dalej pokażę ci szczegółowo, jakie pierwsze kroki powinieneś postawić i jak postarać się o wytyczne do kroków kolejnych, aby jeszcze przed śmiercią znaleźć się w Niebie… (foto: omraam-words-of-light.org)
Gdy przez siedem lat praktykowałem buddyzm zen, ja i moi koledzy siedzieliśmy klęcząc na poduszkach godzinami, spoglądając nieco w dół przed siebie, w myśli powtarzając: Przy wdechu – „Czym jestem?”, przy powolnym i swobodnym wydechu – „Nie wiem…”. Nauczyciel powtarzał nam nieraz, że słowa „nie wiem” są w tym przypadku podobne do mydła, które czyści nasz umysł z myśli. Celem było ujrzenie siebie prawdziwego poza zasłoną myśli. Jak to się ma do Kursu cudów? (foto: hutui6.com)
Bóg jest naszym jedynym celem, naszą jedyną Miłością. Nie mamy innego celu oprócz tego, by sobie Go przypomnieć. Myśli mają z tym wielki związek. One wydają się przychodzić i odchodzić. Jednak to oznacza jedynie to, że czasem jesteśmy ich świadomi, a czasem nie. Zapomniana myśl rodzi się dla nas znowu, gdy powraca do naszej świadomości. Jednak ona nie umarła, kiedy o niej zapomnieliśmy. Ona zawsze tam była, ale my nie byliśmy jej świadomi. Myśl Boga, która nas utrzymuje, jest całkowicie niezmieniona poprzez nasze zapomnienie. Ona będzie zawsze dokładnie taka, jaka była, zanim ją zapomnieliśmy i będzie taka sama, kiedy sobie ją przypomnimy. I jest taka sama w przedziale czasowym, w którym jej nie pamiętamy. (T30,3) (foto trinitylc.org)
Czy pamiętacie, jak Jezus powiedział: „Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną.” (Ew. Mateusza 15,14) A do czego należy to odnieść? Oczywiście do zbawienia człowieka, czyli uratowania nas od chorób, cierpienia, starości i śmierci. Więc jeśli trzymamy się tych ślepych, którzy nie widzą, jak iść drogą zbawienia, to sami zbłądzimy i zbawienia nie doświadczymy z pewnością. Ale po czym poznać tych ślepych? Posłuchajcie sami, co mówią! (foto muppet.wikia.com)
Kiedyś pewien chrześcijanin zadał mi pytanie – jaki właściwie jest Bóg? Trochę się zdziwiłem, że o to pyta. Odpowiedziałem krótko, że jest podobny do człowieka, bo skoro Biblia mówi, że człowiek został stworzony „na obraz i podobieństwo Boga”, to wniosek jest prosty. On zagadnął, czy w takim razie Bóg ma ręce i nogi? W swym wnętrzu odczułem silny sprzeciw na takie dictum, ale delikatnie powiedziałem – matematycy uważają, że dwa trójkąty są „podobne” wtedy, gdy mają kąty identyczne, choć boki różne. Podobnie rzecz ma się z Bogiem – są sprawy, w których Bóg i człowiek są identyczni, ale i takie, co do których się różnią. On już nie miał więcej czasu na rozmowę. Ale my tutaj mamy czas 🙂 . A więc jakie są różnice i podobieństwa między nami a Bogiem?