Jeśli celem życia człowieka jest szczęście, to warto postawić sobie pytanie, jak je osiągnąć? Ewangelia przekazując nam słowa Jezusa powiada: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.” Zdanie to zawiera całkowicie wyczerpującą i skondensowaną odpowiedź na nasze pytanie. Po pierwsze – szczęście osiągają ci, którzy oglądają Boga. Po drugie – aby oglądać Boga należy mieć czyste serce. Oto więc nasz plan: Oczyszczenie serca prowadzące do oglądania Boga. Niczego więcej nie potrzebujemy, aby osiągnąć szczęście. To szczęście jest tego rodzaju stanem, który odróżnić musimy od wielu stopni przyjemności doświadczanych pod wpływem sprzyjających okoliczności naszego życia. Jest ono ogromne, niezachwiane, wszechobejmujące i nieskończone. Jest szczęściem, którego doświadcza sam Bóg i my – w jedności razem z Nim. Zgodnie z nauką i pragnieniem Jezusa.
Dlaczego jednak wielu ludzi, w tym i chrześcijan – uczniów Jezusa, nie może powiedzieć o sobie, że ogląda Boga? Dlaczego mało kto może przyznać, że jest szczęśliwy? Jest po temu bardzo wiele powodów. Poniżej przedstawię tylko niektóre z tych, których korzeń tkwi w sprowadzającej na manowce a panującej powszechnie doktrynie chrześcijańskiej. Nic dziwnego, że się nią zajmujemy. Żyjemy w jej zasięgu już dwa tysiące lat – wielu z nas uważa ją za całkowicie prawdziwą, nieomylną i niepodważalną. I do tego jedyną… Ten błąd utrzymuje nas w stanie zablokowania uniemożliwiającego nam poznanie Boga. Bo właśnie tego rodzaju postawa jest przejawem trwałego i przez wielu starannie pielęgnowanego stanu nieczystości serca.
Na pytanie, dlaczego nie oglądasz Boga, usłyszymy wiele odpowiedzi. Wśród nich jednym z wyjaśnień będzie przenoszenie obietnicy „widzenia Boga” na czas rozstania się z tym światem rozumiany jako czas osobistej śmierci ciała. Czy jednak Jezus to miał na myśli, gdy mówił, że musimy narodzić się na nowo? Narodzenie się na nowo to wejście do nowego świata, w którym ogląda się Boga. Dzieje się to już teraz – za życia. Odsuwanie tego na czas po śmierci jest tylko usprawiedliwieniem swej niewiary, niemocy i braku owocu w postaci bycia z Bogiem „tu i teraz”. Celem ucznia Jezusa jest przecież doświadczanie Jego obecności – oglądania Go w stanie błogosławionej szczęśliwości. Jak on sam mówi, że życie wieczne to poznanie Ojca i Syna Jego. Przekonanie o jedynie pośmiertnej możliwości oglądania Boga jest przeszkodą, która jak wielki głaz obciążający nasze serce – uniemożliwia nam oglądanie Boga teraz.
Kolejne nieporozumienie jest fundamentem ogromnej ilości błędów, które zamykają nam dostęp do Ojca. Przypomnijmy sobie, co powiedział Jezus przed swym odejściem. „Nie pozostawię was ale…”. Tu następują słowa wskazujące na klucz do czynienia dalszych postępów na drodze ucznia Jezusa. Czy tym kluczem jest Biblia, która „przypomni i wyjaśni nam wszystko”? Zauważmy, ze właśnie tak zachowują się współcześni chrześcijanie – poszukując na jakiekolwiek pytanie odpowiedzi biorą do ręki Biblię. W dyskusjach przekonują się wzajemnie cytując wybrane na swoją korzyść cytaty. Budują intelektualne gmachy doktryn, w których cegłami są wyimki z Biblii. Czy to było wolą Jezusa? Jeśli wierzyć zapisowi Ewangelii powiedział on, że to „Duch święty wyjaśni nam wszystko”. Nie odwołał się w tym ważnym momencie do Biblii i nie polecił jej egzegezy. Aby oglądać Boga – musimy uznać, że nie Biblia ale Duch święty doprowadzi nas zarówno do oczyszczenia serca jak i do oglądania Boga.
Otwórzmy więc źródło zwane Biblią a także przesadnie, jak zobaczymy to zaraz, Świętym Pismem. Co mówi ono na temat oglądania Boga? Bóg mówi w nim do Mojżesza: „Nie możesz oglądać oblicza mojego, gdyż nie może mnie człowiek oglądać i pozostać przy życiu.” Czyż nie widać tu sprzeczności z wypowiedzią Jezusa? Wyjaśnienia, jakie się tu pojawiają, wskazują na grzech, którego Prawo Starego Testamentu nie mogło usunąć. Tak więc „grzeszny” Mojżesz nie miał szans na realizację planu Jezusa. A co z nowotestamentowymi chrześcijanami, którzy cytując w swych modlitwach tę biblijną wypowiedź – uzasadniają jej zastosowanie w życiu swoją grzesznością? Czy także i w ich życiu grzech jest niemożliwy do usunięcia? Jeśli tak, to może podobni są oni do Żydów, którzy nosząc charakterystyczne nakrycia głowy dają wyraz swemu nieusuwalnemu oddzieleniu od Boga? Czy ty także uważasz, że jesteś grzeszny i dlatego, póki nie pozbędziesz się grzechu, nie będziesz mógł zobaczyć Boga? Jeśli jesteś uczniem Jezusa, to przyjmij podstawową dla ciebie prawdę: Jezus przyszedł po to, aby cię uwolnić od grzechu i tego dokonał. Uwolnił cię od grzechu! Tak długo jak nie uznasz tego – podobny jesteś do wierzących w nieistnienie Boga i tym samym uniemożliwiasz sobie Jego oglądanie. Nie opieraj się na naukach Starego Testamentu – ale wierz w Jezusa, który dokonał już dla ciebie wszystkiego. Odróżnij Stary Testament, który nie jest dla ciebie Słowem Bożym, od Nowej nauki Jezusa. Odrzuć plewy.
Aby upewnić się w tym, że Stary Testament w sposób istotny różni się od nauki Jezusa, porównajmy opis rozstania się człowieka z Bogiem zawarty na początku Biblii z odpowiadającą mu przypowieścią Jezusa o synu marnotrawnym. Jak czytamy – Adam popełnił grzech po czym Bóg zareagował na to następująco: „Odprawił go więc Pan Bóg z ogrodu Eden, aby uprawiał ziemię, z której został wzięty. I tak wygnał człowieka, a na wschód od ogrodu Eden umieścił cheruby i płomienisty miecz wirujący, aby strzegły drogi do drzewa życia.” Jak widzimy po pierwsze – to Bóg wygnał człowieka a ponadto po drugie – postawił miecz, aby przypadkiem Adam do Edenu nie mógł wrócić. Konstrukcja miecza jest interesująca (jestem inżynierem:). Przypomina chyba wentylator z naostrzonymi łopatami. Służy zapewne do ucinania głowy i rozpryskiwania krwi. A co na temat odejścia człowieka od Boga mówi Jezus? W przypowieści czytamy o ojcu i dwóch synach, z których „rzekł młodszy z nich ojcu: Ojcze, daj mi część majętności, która na mnie przypada. Wtedy ten rozdzielił im majętność. A po niewielu dniach młodszy syn zabrał wszystko i odjechał do dalekiego kraju.” Zauważmy, że to nie ojciec wypędza syna, ale on sam decyduje się opuścić ojca. Z majątkiem ojca. Po drugie – jaka postawę przejawia ojciec przy powrocie syna? Czy zamierza mu uciąć głowę? Czytamy, że syn „wstał i poszedł do ojca swego. A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec, użalił się i pobiegłszy rzucił mu się na szyję, i pocałował go.” Różnica miedzy Bogiem Starego Testamentu a Bogiem Jezusa jest ogromna. To nie jest ten sam Bóg! Uczniowie Jezusa chcący zobaczyć Boga, nie mogą uznawać, że Bóg Mojżesza jest Bogiem Jezusa! Takie przekonanie zanieczyszcza ich serce do tego stopnia, że Boga z zasady oglądać nie mogą. Boją się jego rzekomego miecza i zemsty jaka na nich czeka. Napiszmy wprost: bóg Mojżesza to zazdrosny i karzący bóg Izraela, Bóg zaś Jezusa jest kochającym nas Ojcem.
Tak – Bóg Mojżesza jest zazdrosny. Jak czytamy już na początku: „I rzekł Pan Bóg: Oto człowiek stał się taki jak my: zna dobro i zło. Byleby tylko nie wyciągnął teraz ręki swej i nie zerwał owocu także z drzewa życia, i nie zjadł, a potem żył na wieki!” Tutaj bóg Mojżesza wyraźnie przedstawia się jako jeden z wielu (sic!) bogów, którzy zazdrośnie strzegą przed człowiekiem życia wiecznego. To nie jest Bóg Jezusa, który pragnie, aby ludzie Go poznali przez pojednanie z Nim samym i w ten sposób osiągnęli życie wieczne. Sam Jezus mówi o tym, że „to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś.” I dalej: „Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli.” Bóg Jezusa pragnie, abyś stanowił jedność z Bogiem dokładnie taką, jaką posiadał Jezus. Dotyczy to, jak czytamy, nie tylko posłanego Jezusa, nie tylko niektórych ludzi, ale „wszystkich”. Jeśli jesteś uczniem Jezusa, to odrzuć nie tylko bogów pogańskich, ale i boga Mojżesza. Oni nie mają mocy, gdyż są mściwi i zazdrośni. Opowiedz się zaś całym sercem po stronie Boga Jezusa, który jest wybaczającą miłością. Wtedy dopiero będziesz mógł Go oglądać. Stary Testament, jeśli jest uważany za nieomylne i święte słowo Boże – jest poważną przeszkodą na drodze do poznania Boga. Bałwochwalcy Boga oglądać nie mogą z tego prostego powodu, że czczą fałszywego boga i jego właśnie teraz oglądają.
Przechodzimy teraz do kolejnej przeszkody, którą na drodze do Boga stawia nam nauka Starego Testamentu. Aby jednak pozbyć się jej, musimy zdobyć się na przekroczenie bariery swego materializmu. Dla uczniów Jezusa powinno to przyjść z łatwością. Zostawili wszystko dla Jezusa i pragną mu służyć bez przywiązywania się do czegokolwiek. Posłuchajmy, co mówi bóg do Abrahama: „Ziemię, na której przebywasz jako przychodzień, całą ziemię kanaanejską dam tobie i potomstwu twemu po tobie na wieczne posiadanie i będę Bogiem ich.” Po pierwsze – bóg da im ziemię. To nie jest niebo. Ziemia kananejska jest piękna ale nie jest darem duchowym. Nic dziwnego, ten bóg zarządza ziemią a nie niebem. Jest bogiem ziemi i daje to, nad czym panuje. Po drugie – daje im ziemię należącą do Kananejczyków. Tak więc zabiera jednym i daje innym – swoim. Tak działa ego, „liczy się to, co moje; dbam o to, co moje; staram się o to, co do mnie należy – inni są nieważni”. Ten bóg kieruje się zasadą znaną nam dobrze – zasadą ego. Jezus zapowiada dar od Boga dany z łaski, darmo, zrealizowany bez niczyjej straty. Ten Bóg nie kieruje się kupiecką zasadą kupna-sprzedaży, zysku i straty. Nikt nie musi nic tracić, abyśmy mogli oglądać Boga. To jest dar.
Po trzecie – bóg Abrahama daje mu ziemię na wieczne posiadanie. Innymi słowy – „życie wieczne na ziemi”. Obiecane – nie człowiekowi – ale narodowi. Jak w zestawieniu z tą materialna i zbiorową obietnicą wygląda obietnica Jezusa? Po pierwsze – Jezus obiecuje życie z Nim u Ojca w niebie konkretnemu człowiekowi. Gdyby jednak niektórzy z nas wspomnieli w tym momencie zapowiadane zstąpienie Królestwa Bożego na ziemię, to pragnę zwrócić ich uwagę na to, że ostatecznym planem Bożym przedstawionym w Nowym Testamencie jest likwidacja nieba i ziemi w takiej postaci, jaką znamy obecnie. Jak czytamy: „I widziałem nowe niebo i nową ziemię; albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I widziałem miasto święte, nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, przygotowane jak przyozdobiona oblubienica dla męża swego. I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły.” Dar Boży jest darem duchowym, darem „nie z tej ziemi”.
Reasumując należy powiedzieć, że decyzja polegająca na ustanowieniu kanonu ksiąg Biblii w takim kształcie, jaki mamy dzisiaj, była błędem uniemożliwiającym chrześcijanom osiągnięcie duchowego celu wytyczonego przez Jezusa. Listy Pawła, w których widzimy jego starania, aby uzgodnić naukę Jezusa ze Starym Testamentem a także aby przeinterpretować rozumienie Starego – zawiodły. Chrześcijanie padli ofiarą najpierw nauki zastępującej Ducha świętego Biblią, potem – ofiarą błędu połączenia nauki Jezusa z nauką Mojżesza, a w końcu częściowej reformy dokonanej przez Lutra, który poprawiając jedno nieświadomie zniszczył drugie. Podobnie jak katolicki dogmat o nieomylności papieża pogrążył katolików – tak i luterański dogmat o nieomylności Biblii – związał protestantów.
Nie można kończyć tej wypowiedzi bez budujących wniosków. Oto ścieżka. Serce otwarte na głos Ducha świętego. Nie przywiązywanie się do żadnych skostniałych doktryn. Całkowite porzucenie Starego Testamentu. Uważne studiowanie Nowego. Nie jest on Słowem Bożym, a jedynie niektóre jego miejsca mogą służyć jako wskazówki na drodze. Poszukiwanie nauczyciela, który zna Jezusa lepiej od ciebie. Nie chodzi tu o znajomość Biblii – ale o znajomość Boga. Gdyż „uczeni w Piśmie”, jak wiemy, nie zawsze zasługują na pochwałę Jezusa. Znajomość Boga to życie w Jego obecności. Niech mi na koniec wolno będzie powiedzieć słowo o swej osobistej ścieżce za Jezusem. Trzydzieści lat studiowania Biblii doprowadziło mnie w końcu do uznania jej jako księgi nie będącej słowem Bożym ale zawierającej jedynie słowo Boże. Szukałem – więc znalazłem. Obecnie jestem uczniem Jezusa odbywającym praktykę Kursu Cudów. Księgi, która przedstawia naukę Jezusa bez zniekształceń spowodowanych wpływami materialistycznej nauki Starego Testamentu. Nie traktuje jej jednak jako nieomylnego tekstu, ale jest ona dla mnie podręcznikiem ćwiczeń duchowych. Jestem radosny, że wyzwoliłem się spod dominacji boga Izraela oraz bożka Biblii.
Dodaj komentarz