Blog Studenta "Kursu cudów"

Jak działa diabeł?

„Dostałem ataku histerii. Ale z jakiegoś powodu, który wykraczał poza moje zdolności pojmowania, niemal natychmiast się uspokoiłem. Histerię zastąpiło zobojętnienie, pewien stan fizycznego zadowolenia, podobnego do uczucia po zjedzeniu dobrego posiłku. Nie mogłem jednak uspokoić mojego umysłu.

Uświadomienie sobie tego, że postrzegałem energię bezpośrednio przez całe życie, było dla mnie szokiem, który trudno sobie wyobrazić. Jak, do diabła, było to możliwe, że nie wiedziałem tego wcześniej? Co broniło mi dostępu do tego aspektu mojej natury? Don Juan mówił mi wcześniej, że każdy człowiek ma możność postrzegania energii bezpośrednio. Nie powiedział jednak, że każdy człowiek faktycznie widzi energię bezpośrednio, choć nic o tym nie wie.
(…)
Nie odważyłem się nikomu wspomnieć o tym, że obudziłem się we własnym łóżku i nie jestem w stanie wyjaśnić tego, w jaki sposób się tam znalazłem. Dlatego też moje pośpieszne zabiegi, by zobaczyć się z don Juanem, były jak najbardziej usprawiedliwione. Poleciałem do Mexico City najszybciej, jak mogłem, wynająłem samochód i pojechałem do jego domu.
– Dokonałeś tego wszystkiego już wcześniej! – powiedział don Juan ze śmiechem, gdy zdałem mu relację z tego spędzającego mi sen z powiek przeżycia.
– Są tylko dwie nowe rzeczy. Jedno to to, że teraz udało ci się dojść do postrzegania energii zupełnie samodzielnie. To, czego dokonałeś, to zatrzymanie świata; potem uświadomiłeś sobie, że zawsze widziałeś energię w jej ruchu we wszechświecie, tak jak każdy człowiek, choć nie potrafiłeś sobie tego sam uzmysłowić. Druga nowa rzecz to to, że odbyłeś podróż ze swej wewnętrznej ciszy zupełnie samodzielnie.
(…)
Ale tym, co ma tutaj największe znaczenie, nie jest świadomość, że zawsze postrzegałeś energię bezpośrednio, ani twoja podróż z wewnętrznej ciszy, ale pewna dwuaspektowa kwestia. Po pierwsze, przeżyłeś coś, co czarownicy starożytnego Meksyku nazywali czystym widokiem albo utratą ludzkiej formy: jest to czas, kiedy znika ludzka małostkowość, zupełnie jakby była spowijającym nas złowrogo oparem mgły, oparem, który powoli zaczyna się rozrzedzać i rozpływać. Ale pod żadnym pozorem nie wolno ci myśleć, że jest to coś, czego można dokonać raz na zawsze. Świat czarowników nie jest światem niezmiennym tak jak świat naszego powszedniego życia, gdzie będą ci mówić, że kiedy raz osiągniesz jakiś cel, pozostaniesz zwycięzcą na zawsze. W świecie czarowników wypełnienie jakiegoś zadania znaczy tyle, że udało ci się po prostu zdobyć najbardziej skuteczną broń do kontynuowania swej walki, która, tak przy okazji, nigdy się nie skończy.

Druga część owej dwuaspektowej kwestii to to, że dotknąłeś problemu, który przysparza największej udręki sercu człowieka. Sam go sformułowałeś, gdy zadałeś sobie te pytania: “Jak, do diabła, było to możliwe, że nie wiedziałem, iż postrzegałem energię bezpośrednio przez całe życie? Co broniło mi dostępu do tego aspektu mojej natury?”

(Carlos Castaneda, Aktywna strona nieskończoności, Rebis, Poznań 2000, s. 235 n.)

Tak to burzliwe doświadczenia Carlosa Castanedy mogą być dla nas interesującą i porywającą ilustracją nauk Kursu cudów. Tytułem wstępu do nieco skomplikowanych (dla początkującego) opisów korekcji postrzegania z niewłaściwego na właściwe,  widzenia duchowego, objawienia, i w końcu wiedzy – powiem w uproszczeniu, że śnimy, iż nasz rozszczepiony umysł znalazł się w stanie błędu i postrzega zmieniający się świat.

Śnimy również, że nie ma czegoś takiego, jak nasza prawdziwa Jaźń, zawsze pozostająca w jedności z Bogiem. W rzeczywistości zaś tylko Ona istnieje i tylko ona poznaje prawdę. Powstaje więc pytanie: Cóż takiego sprawia, że wydaje się, iż tego nie widzimy? Odpowiedź znajdujemy w ostatnim z przytoczonych cytatów. Pozdrawiam:)

Niewinność lub prawdziwość postrzegania ma taki sens, że nigdy niczego nie postrzegasz błędnie i zawsze widzisz wszystko zgodnie z prawdą. Jeszcze prościej to wyjaśniając można powiedzieć, że nigdy nie widzisz tego, co nie istnieje i zawsze widzisz to, co naprawdę istnieje.
(…)
Powiedziałem, że tylko to, co Bóg stwarza, lub co ty stwarzasz poprzez tą samą Wolę, istnieje naprawdę. Zatem tylko to mogą widzieć niewinni. Ich postrzeganie nie ulega zniekształceniu. Oni nie cierpią z powodu zniekształconego postrzegania.
(T3,2)
Kładliśmy dotąd nacisk na postrzeganie, lecz jak dotąd bardzo niewiele mówiliśmy o wiedzy. Jest tak dlatego, że najpierw musi zostać poprawione postrzeganie zanim będziesz mógł cokolwiek wiedzieć. Wiedzieć to to samo co być pewnym. Niepewność oznacza, że nie wiesz. Wiedza jest mocą, ponieważ jest pewna, a pewność to siła. Postrzeganie jest jedynie tymczasowe. Jako właściwość wiary w czas i przestrzeń, jest podatne zarówno na lęk jak i na miłość. Błędne postrzeganie wytwarza lęk, a prawdziwe postrzeganie rozwija miłość, lecz żadne z nich nie przynosi pewności, ponieważ całe postrzeganie wciąż zmienia się. Właśnie z tego powodu nie jest ono wiedzą. Prawdziwe postrzeganie jest podstawą dla wiedzy, jednak wiedza jest afirmacją prawdy i pozostaje poza wszelkim postrzeganiem.
(…)
[Ale… – przyp. Student] Prawdziwe widzenie duchowe jest naturalnym postrzeganiem będącym właściwością wzroku duchowego, ale wciąż jest ono raczej korekcją, niż faktem. Widzenie duchowe jest symboliczne, a zatem nie jest środkiem uzyskiwania wiedzy. Jest ono jednak środkiem służącym właściwemu postrzeganiu, sprowadzającym je do odpowiedniej dziedziny cudu. „Widzenie Boże” byłoby więc raczej cudem niż objawieniem. Sam fakt, że jest wymagane postrzeganie, całkowicie usuwa to doświadczenie z dziedziny wiedzy. Właśnie dlatego wszelkie duchowe wizje, chociażby nawet święte, są nietrwałe.
(T3,3)
Umysł może uczynić wiarę w oddzielenie bardzo prawdziwą oraz bardzo przerażającą i właśnie ta wiara jest „diabłem”. Jest on potężny, aktywny, niszczycielski i wyraźnie przeciwstawiający się Bogu, ponieważ dosłownie zaprzecza Jego Ojcostwu. Przyjrzyj się swemu życiu i zobacz, co uczynił z niego diabeł. Ale uświadom sobie również, że jego wytwory niewątpliwie zbledną i znikną w świetle prawdy, gdyż ich podstawą jest kłamstwo. Stworzenie ciebie przez Boga jest jedyną Podstawą, którą nie da się wstrząsnąć, gdyż jest w niej światło.

Początkiem twego istnienia jest prawda i dlatego musisz powrócić do swego Początku. Od tamtej pory wiele różnych rzeczy widziano, lecz w rzeczywistości nic się naprawdę nie wydarzyło. Twoja Jaźń spoczywa wciąż w pokoju, nawet jeśli twój umysł jest w konflikcie. Jak dotąd, na tej powrotnej drodze do Początku nie zaszedłeś zbyt daleko i właśnie dlatego ogarnia cię takie przerażenie. W miarę jak zbliżasz się do Początku, odczuwasz lęk przed zniszczeniem twojego systemu myślenia, tak jakby to był to lęk przed śmiercią. Śmierci nie ma, lecz tym co istnieje jest wiara w śmierć. (T3,7)

Poprzedni

Symbol oświecenia

Następne

Pokój mojemu umysłowi

  1. Jerzy

    Emeska ,..mam nadzieję że mi wybaczysz ale… nooo… ze śmiechu pisać nie mogę,… powiadasz że ot tak pstryk ,.i wierzysz,.. dobre to dobre ,.. czyli mamy samych wierzących no bo ja to wciąż wokół słyszę że każdy wierzy, czyli zgodnie z Twoją teorią to tak zapewne jest , to ja chyba jakiś ewenement w tym wierzeniu bo mam jakiś dziwne problemy , szukam zrozumienia aby jakoś uwierzyć i im więcej tego zrozumienia do mnie dociera, dzięki oczywiście Duchowi Świętemu bo sam nic nie mogę wskórać wew tej materii to im wiec rozumiem tym i ta wiara u mnie wzrasta. No nie wiem,.. ale tak mam.

  2. Muszę jeszcze napisać ,to jak odbieram te wpisy tutaj.Duzo analizowania ,badania .Gdy zapalam światło ,niezastanawiam sie nad tym ,jak to działa,nie analizuje,po prostu ,pale światło i jest .tak samo z wiara ,po prostu Uwierz.

    • Droga Emesko, rozumiem Cię, byłoby prościej, gdyby nic nie trzeba było robić i być zbawionym. Tak mówią protestanci. „Wierz w Jezusa, a pójdziesz do Nieba po śmierci.” Katolicy do wiary dodają konieczność spełniania dobrych uczynków jako potwierdzenia wiary. Jednak Jezus w Kursie cudów powiada, że problem naszego zbawienia tkwi w naszym umyśle. Bo my sami tym swym umysłem wytworzyliśmy piekło-świat, w którym mieszkamy. I teraz, żeby być zbawionym, należy usunąć śmieci z naszego umysłu i zrobić w nim porządek. Wtedy zobaczymy inny świat. Pojawi się pokój i radość. A wtedy Bóg uczyni ostatni krok i przeniesie nas do Nieba.

      Podsumowując, musimy trenować nasz umysł w poprawnej pracy, jak sportowiec ćwiczy mięśnie, aby mógł sprawnie biegać. Kurs jest narzędziem, które może chętnej i ćwiczącej osobie pomóc w zbawieniu. Pozdrawiam 🙂

  3. Tylko uwierz ,takie proste ,odrzuć wszystko za i przeciw. ,połączenie widocznego z niewidocznym .Patrzysz i nie widzisz ,po prostu oceniasz ,to jest czarne a to białe ,Jak to sie mówi ,punkt widzenia zależy od mego położenia ,Jeśli mam spokój i zgodę w sobie to widzę inaczej,Ten sąsiad ,zawsze taki ponury ,uśmiecha sie gdy ja uśmiecham sie do niegoMile słowa powitania ,zmieniają człowieka od ranaTakze przecenianie słów jest jest naszym błędem,czytanie miedzy wierszami ,pomaga zrozumiec ,wybaczyc ,.Uwazam ze pomagając innym ,pomagam sobie .kazdy ma swoją drogę A ja dziękuje za przebudzenie mnie z iluzji tego Świata .Najwieksza wartością jest miłość ,sama w sobie i to jest nauka do końca dni .Pozdrawiam ,Bóg z Wami,.

  4. Ostatni akapit jest umyślnie skonstruowany w taki sposób, aby wskazać na tenże pozorny paradoks, który o tyle wydaje się być, o ile był utrzymywany w umyśle lęk, którego rzeczywiście nigdy w nim nie mogło być, lecz było przeświadczenie o tym.

    Udaliśmy się w wędrówkę, która skończyła się wtedy, kiedy się zaczęła.

    Dopóki uważasz, że drzewo iglaste nie jest jelitami orangutana, a jelita orangutana nie są drzewem iglastym, dopóty trwasz w przekonaniu o wyosobnieniu z jedności i całości do wielości i części. I tak każda rybka morska ma innego boga, a wszelkie morza wydają się rywalizować ze sobą stopniem zasolenia ;-).

    Czy Bóg dopuściłby do tego? Nie, Twój Umysł nie wie nic o „dopuszczaniu”.

    Niechaj oko twoje stanie się pojedyncze a wówczas zobaczysz Wielkie Promienie sięgające z Serca Miłości do każdego serduszka na ziemi i w kosmosie. 😉

  5. To prawda, od niczego nie odeszliśmy. A jednak nasza iluzja sprawia, że tego nie doświadczamy. Potrzeba więc, abyśmy opuścili iluzję.

    To we śnie budzimy się ze snu. Dopiero po przebudzeniu dostrzegamy, gdzie naprawdę się znajdujemy. Doświadczamy wtedy poznania, radości i pokoju. We śnie mogliśmy tylko o tym przeczytać w książce lub wierzyć w to intelektualnie. Ale to nie było jeszcze DOŚWIADCZENIE.

    Można też powiedzieć, że nasz prawdziwy stan był przed nami ZASŁONIĘTY. Potrzebne jest więc jego odsłonięcie.

    Pozdrawiam Lucę 🙂

  6. Luca

    Ostatni akapit kojący.

    Choć – jeśli patrzeć z logicznego punktu widzenia – to mam wrażenie, że zawiera w sobie (pozorną?) sprzeczność.
    Mianowcie, skoro w rzeczywistości się nic nie wydarzyło, to nie muszę powracać do swejego Początku, bo i też od niego nie odeszłam. A jeśli odeszłam w swoim umyśle tylko, to nie powinno to mieć znaczenia, ponieważ to jest iluzja. Więc mam powrót w gruncie rzeczy jest iluzoryczny? Skoro nie ma do czego wracać, bo wciąż się jest w idealnym stanie pokoju, którego się nie opuszczało…

    pozdrawiam Studenta! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *