Wokół postaci Jezusa narosło wiele błędnych doktryn, spośród których jedna wybija się na pierwsze miejsce. Mówi ona, że Jezus jest Bogiem, którego natura, jako boska, istotnie różni się od natury zwykłego lub przeciętnego człowieka. Skutkiem takiego myślenia jest odczucie oddzielenia mnie od mojego nauczyciela Jezusa. On jest czymś niedościgłym i nieosiągalnym, siedzącym „na niebiosach”. Czy tak jest w istocie?
Najlepiej sprawdzić, co mówi sam Jezus, interpretując błędnie we wspomnianych doktrynach rozumiane wersety. W poniższym fragmencie mówi o sobie jak o starszym bracie. Zobaczmy:
Starszemu bratu należy się szacunek z powodu jego większego doświadczenia oraz posłuszeństwo z powodu jego większej mądrości. Należy mu się także miłość, ponieważ jest bratem, a także oddanie, jeżeli sam jest oddany. To właśnie moje oddanie uprawnia mnie do twojego. Nie ma we mnie niczego, czego ty nie możesz osiągnąć. Ja nie mam niczego, co nie pochodzi od Boga.
Różnica między nami jest teraz taka, że ja nie mam niczego innego. Znajduję się zatem w stanie, który u ciebie jest dopiero stanem potencjalnym. „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie” nie oznacza, żebym był w jakikolwiek sposób oddzielony od ciebie, nie oznacza też, że różnię się od ciebie, chyba że tylko w czasie, a czas nie istnieje naprawdę. To stwierdzenie ma większy sens w kategoriach osi pionowej niż osi poziomej. Ty znajdujesz się niżej ode mnie, ja zaś znajduję się niżej niż Bóg.
W procesie „wznoszenia się” jestem wyżej, ponieważ beze mnie oddalenie między Bogiem a człowiekiem byłoby dla ciebie zbyt wielkie do pokonania. Ja przerzucam most ponad tą odległością, z jednej strony jako twój starszy brat, a z drugiej strony jako Syn Boga. Oddanie moim braciom postawiło mnie na czele Synostwa, które czynię całkowitym, ponieważ w nim uczestniczę. Może to wydawać się sprzeczne ze stwierdzeniem: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”, lecz w tym stwierdzeniu mówi się, że tę jedność tworzą dwie części i uznaje się równocześnie fakt, że Ojciec jest większy. T1,2,3n
Student
Wiesz co? Ten komentarz ujawnia Twoją wybitną znajomość Kursu, ale problemy, które przedstawiasz, są tak trudne do pojęcia, że z pewnością mało kto może to pojąć. Co tu zrobić? Co tu zrobić? Chodzę sobie w kółko i myślę. Teraz nic nie wymyślę, bo idę spać. Jeśli spanie jest ważniejsze od…, to nie obudzę się już dzisiaj:)
Pozdrawiam Cię DEO
DEO
Hehe, tak, wielu boi się nauk Kursu z tego samego powodu, z jakiego wylęknieni uczynili projekcję ukryżowania.
Miłość zagraża ego, ponieważ lęk nie może trwać w miłości, gdzie z kolei ego nie może obyć się bez lęku.
Najlepszym absurdem jest to, że ludzie zabiegają o miłość – czyli w prawdzie o nienawiść, w której kwitnie ego. Cały pic w tym, że ego to chory umysł, który odwrócił znaczenie miłości. Także ludzie kochają nienawidzieć; brzmi idiotycznie i tak w rzeczy samej jest!
Stąd wynika powszechna potrzeba przebudzenia/ uzdrowienia.
Jezus dał nam środki tak doskonałe, że nie sposób użyć ich opacznie.
Lecz nie nie doceniajmy sprytu systemu myślowego ego…
Np:
Tak już jest; tym komentarzem podlegam całopaleniu bo odkrywa ściśle ukrywane błędy ego.
!I tu jest kolejny błąd powszechnie skuteczny – będę podlegał karze, tylko wtedy, kiedy będę przeświadczony o możliwości ataku co poskutkuje projekcjami, a świat tylko zaprezentuje wynik. Ego „pomoże” obwiniać świat i ludzi za to, co uczynili – lecz to jest oszustwo!
W tym kłamstwie traci się zdrowe postrzeganie przyczyny i skutku, wówczas nie widzi się siebie jako wszystko czyniącego. To jest ważne bo w tym jest sposób na posprzątanie tej kupy. 😛
„sekret zbawienia jest tylko ten: ty sam sobie to czynisz.”
🙂 „Miłość Obnaża”
Student
Wybacz opóźnienie w publikacji komentarza. Zagapiłem się. Odtąd będą one pojawiać się automatycznie, jak tylko je wpiszesz.
Masz rację, możemy tylko się cieszyć i dziękować Bogu za to, że dał nam możliwość studiowania tej cudownej księgi, ale i za to, że ODBLOKOWAŁ nas tak, abyśmy nie bali się jej przesłania. Gdyż paradoksem jest to, może i Ty to potwierdzisz, że wielu boi się nauki Kursu. A przecież on wyzwala z niewoli ego.
Kurs ciekawie o tym pisze. Mianowicie, że kto utożsamia się z ego – słucha ego i nie chce go porzucić. No bo kto chciałby siebie porzucać. Ale kto choć trochę rozpozna, że nie jest ego i utożsami się z Synem Bożym – ten z radością porzuci ego na rzecz światła.
Cenny komentarz. Pozdrawiam Cię:)
Deo
Dobry art, aczkolwiek można poszerzyć go, gdyż jest to istotny temat 😉
„Nie odnajdziesz pokoju póki nie usuniesz gwoździ z rąk Syna Bożego i nie zdejmiesz ostatniego ciernia z jego czoła. T723”
To znaczy, że potrzebna jest poprawa w ideologii percepcji religijnych głoszących wiadomo co.
Natomiast nasz Brat mówi, że jedynym posłamiem ukrzyżowania jest: ucz jedynie miłości, bo ta jest tym, czym ty jesteś. Albowiem to zmartwychwstanie a nie ukrzyżowanie ustanowiło Drogę…
Dla zainteresowanych życiem Jezusa 2000 lat temu polecam CAŁĄ Ewangelię, nie zaś STRZĘPY dostępne w powszechnym rynku. (Np. To Jest Moje Słowo Alfa i Omega) 😉