Właściwie zgodzisz się chyba ze mną, że prawie każdy człowiek dokłada starań, aby zminimalizować swoje cierpienie. Ale gdy przez chwilę jest od niego wolny, zdarza się, że działa tak, aby zmniejszyć cierpienie swoich bliskich. Pomyśl np. o matce i dziecku, prawda? Spotykamy także społeczników, którzy poszerzając pole swego działania, pracują na rzecz poprawy życia bliźnich. Ostatecznie w Kursie cudów spotykamy ideę, że to właśnie my możemy uwolnić świat od cierpienia. Nie mówię, że jest to proste. To jest dzieło dla zdeterminowanych studentów Kursu. Zapoznajmy się jednak pokrótce z interesującą nauką na ten temat. (foto – squishymart.com)
1. Co naprawdę jest źródłem bólu?
„To tylko twoje samotne myśli wywołują w tobie ból. Nic, co jest na zewnątrz twego umysłu, nie może ci sprawić bólu ani zranić w jakikolwiek sposób. Nie ma żadnej przyczyny poza tobą, która mogłaby cię dosięgnąć i pognębić. Nikt oprócz ciebie nie wpływa na ciebie i nie atakuje ciebie. Nie istnieje nic w tym świecie, co miałoby moc czynienia ciebie chorym, smutnym, słabym czy wątłym.” (L190,5)
Przyznam, że to jest trudne i do pojęcia i do przyjęcia. Ale skoro to jest podstawa rozwiązania wszystkich naszych i światowych problemów, powinniśmy zastanawiać się nad tą prawdą i starać się ją zrozumieć. Wtedy dopiero będziemy mogli pójść dalej ku uwolnieniu.
2. Jak możesz przejąć władzę nad bólem?
„Ale to właśnie ty masz moc sprawowania zwierzchnictwa nad wszelkimi rzeczami, które widzisz, jedynie poprzez rozpoznanie tego, czym jesteś. Gdy postrzeżesz ich nieszkodliwość, one przyjmą twą świętą wolę jako swoją. A to, co było widziane jako przerażające, teraz staje się źródłem niewinności i świętości.” (L190,5)
3. Jaka myśl jest wyzwalająca?
„Wystarczy jedna święta myśl taka jak ta, a jesteś wolny: Jesteś świętym Synem Samego Boga. I poprzez tę świętą myśl uczysz się również, że uwolniłeś ten świat.” (L191,6)
Zauważ, że nie chodzi tu o wmawianie sobie czegokolwiek, czyli o tzw. pozytywne sugestie. Rzecz polega na: „1) wyborze 2) właściwego postrzegania i 3) rozpoznaniu 4) rzeczywistości, która dotąd kryła się pod chmurą iluzji.
4. Kiedy znika wprowadzająca w błąd myśl o cierpieniu i kto jest uwalniany?
„Rozpoznana iluzja musi zniknąć. Nie akceptuj cierpienia, a usuniesz myśl o cierpieniu. Kiedy wybierasz postrzeganie wszelkiego cierpienia takim, jakim ono jest naprawdę, twoje błogosławieństwo spływa na każdego, kto cierpi.” (L187,7)
uczeń
Wiem co to jest depresja bo tylko psychotropy mi pomagały latami.
Ale pojawiły się bóle gastryczne nie do wytrzymania i …. podjąłem decyzję, pełną zaufania. Wierzę, że Jezus pomoże mi tak panować nad myślami, że się od nich uwolnię czyli całkowicie oddam , poddam je Woli Boga (to obietnica zapisana w kursie cudów). Jest to stan jedności, (czyli bez dualnego ego) przepełniony Miłością bezwzględną, spokojem i pod przewodnictwem Jedynego Rzeczywistego Umysłu. Gdy Wolą Boga jest Jedność to na pewno mój cel jest zgodny z Celem Boga i jakiekolwiek przeciwności na mej drodze do Boga będą niweczone.
Emilia
To widocznie ja jestem odporna na tą naukę.
Studiowałam przynajmniej 2 lata i wpadłam w poczucie winy, słysząc codziennie tekst” Sama jestes sobie winna”
A znam osoby które studiowały 25 lat i tez mają „załamkę”. Tak ładnie wszyscy opowiadacie jesli chodzi o naukę zawartą w Kursie , a w tzn. iluzji wychodzi jak na dłoni ze od teorii do praktyki to daleka droga.
Kloszard
Daleko mi jeszcze do 25 letniej praktyki , ale nie potrafie zaprzeczyć naukom KC , w codziennym życiu widać jak na dłoni , kto nami kieruje . A fefekty są takie jekie są i ajprościej jest wiene zwalić na kogoś lub coś .
Emilia
Kurs Cudów moze prowadzi do wyzwolenia, ale jezeli sie go zle zrozumie doprowadzi do załamania nerwowego, do totalnego powalenia przez poczucia winy ze ciezko sie z tego potem podniesc. Moze doprowadzic do samobójstwa . Kurs cudów jest ucieczką od problemów w tym swiecie (od tzw. iluzji). Taka kumulacja strachu poprzez wyparcie go a nie rozwiązanie doprowadza w koncu do wybuchu.
Tak mam. Musze stanąc na nogi w inny sposób.
Student
Droga Emilio, Kurs cudów to nie szkolenie na parę chwil. Aby doznać jego błogosławieństwa, trzeba go studiować w zgodzie z jego nauką. Ty w swojej wypowiedzi użyłaś pojęcia „poczucie winy”. A właśnie Kurs uwalnia od poczucia winy z samego tylko powodu, że nie istnieje żadna wina, a Bóg nas wciąż kocha. Od zawsze i na zawsze. Po drugie iluzji nie „wypieramy”, tylko ją rozpoznajemy. A to doprowadza do wyzwolenia. Jednak, aby to rozpoznać, trzeba przerobić chociaż 365 lekcji Kursu. Bo w przeciwnym wypadku sugestia społeczna zlokalizowana w ego nas zgniata. Ego po prostu się broni przed prawdą. To proste… Pozdrawiam 🙂