Blog Studenta "Kursu cudów"

Boże Narodzenie w świętej chwili


„Czy widzisz, że Jezus urodził się w żłobie? Rozpoznaj prawdę, że Chrystus jest w tobie!” Jaką wieść niesie nam to przesłanie? Może poczujemy się zaskoczeni wnioskiem, ale chodzi tu o to, że Bóg nie wymaga od nas zupełnie nic, aby przyjść do nas. Popatrzmy zatem na szczegóły. (foto: unicef.org.au) 

Stara cielesna tradycja ofiarnicza

Utarło się już od starożytności, we wszystkich religiach Wschodu i Zachodu, a także w Starym Testamencie, że każdy człowiek musi złożyć Bogu ofiarę, aby móc wkupić się w Jego łaski. W Nowym Testamencie koncepcja ta została złagodzona, gdyż chrześcijanie uznają ofiarę zastępczą Jezusa za grzechy każdego człowieka. Ale jednak ofiara jezusowa i osobista nadal tu pozostaje, co uwydatnia się nie tylko w czasie każdorazowej katolickiej „ofiary mszy świętej” (msza pl. – missa łac. – ofiara), ale także w katolickim nauczaniu o konieczności ofiarnego cierpienia (poświęcenia) w jakiejś intencji lub ogólnie – w korzyściach płynących z ofiary cierpienia mającej rzekomo oczyszczać z grzechów. A jednak Chrystus mieszka w nas bez jakiegokolwiek poświęcenia czy ofiary!

Sami wytworzyliśmy potrzebę ofiary

Nie obawiajmy się rozpoznania, że cała idea wyrzeczenia i ofiary jest wytworzona jedynie przez nas. I nie poszukujmy bezpieczeństwa, próbując chronić się przed tym, czego nie ma. Znakiem Bożego Narodzenia jest gwiazda, światło w ciemności. Nie postrzegajmy jej na zewnątrz siebie, ale ujrzyjmy ją jako świecącą na naszym wewnętrznym Niebie i przyjmijmy ją za znak, że nadszedł czas Chrystusa. On przychodzi niczego nie wymagając. Nie prosi nikogo o żadnego rodzaju ofiarę. W Jego Obecności idea ofiary i wyrzeczenia traci jakikolwiek sens. Albowiem Chrystus w nas jest Gospodarzem Boga. I trzeba tylko byśmy zaprosili Go tam, gdzie On już jest (paradoks), rozpoznając, że Jego Chrystus w nas jest Jeden i że żadna myśl obca Jego Jedności nie może tam z nim przebywać.

Miłość jest możliwa tylko w niewinności bez ofiary

W czasie tego Bożego Narodzenia oddajmy Duchowi Świętemu wszystko, co mogłoby nas zranić. Pozwólmy się w pełni uzdrowić, byśmy mogli się z Nim połączyć w uzdrawianiu i świętujmy razem to nasze wyzwolenie, wyzwalając każdego wraz z nami. Nie pozostawiajmy niczego za sobą, bo wyzwolenie jest całkowite i gdy przyjmiemy je wraz Jezusem, będziemy je wraz ze Nim dawali. Wszelki ból, wszelka ofiara i wszelka małość znikną w naszym z Jezusem związku, który jest tak samo niewinny, jak nasz związek z naszym Ojcem i tak samo potężny. Ból zostanie nam przyniesiony i zniknie w naszej obecności, a bez bólu nie może być żadnej ofiary. A bez ofiary musi zaistnieć miłość.

Ujrzenie jedności z Ojcem i braćmi zakończeniem poczucia winy

My, którzy wierzyliśmy, że ofiara jest miłością, musimy dowiedzieć się, że ofiara jest oddzieleniem od miłości. Bo ofiara niesie ze sobą poczucie winy tak pewnie, jak miłość przynosi pokój. Istnienie winy jest warunkiem składania ofiary, tak jak pokój jest warunkiem zaistnienia świadomości naszych związków z Bogiem. Odczuwając winę odłączamy od siebie swego Ojca i swoich braci. Doświadczając pokoju zapraszamy ich z powrotem, uświadamiając sobie, że oni już są tam, gdzie zostali przez nas zaproszeni (paradoks). To, co odłączaliśmy od siebie, wydawało się nam przerażające, bo sami obdarzaliśmy to lękiem, próbując odrzucać coś, co jest częścią nas.

Porzucenie wiary w swoją oddzieloną cielesność jest niezbędne

Jak długo postrzegamy ciało jako swoją rzeczywistość, tak długo będziemy postrzegać siebie jako samotnych i pozbawionych czegoś. Będziemy także postrzegali siebie jako poszkodowanych w wyniku złożenia siebie w ofierze i jako uprawnionych do składania innych w ofierze. Któż bowiem mógłby odtrącić Niebo i jego Stwórcę bez poczuwania się do bycia ofiarą i bez odczuwania straty? I kto mógłby cierpieć z powodu złożenia tej ofiary i związanej z tym straty bez podejmowania starań przywrócenia tego, co utracone? Jak jednak moglibyśmy sami tego dokonać, kiedy podstawą naszych starań jest wiara w rzeczywistość oddzielenia ciał? Oddzielenie ciał rodzi atak, będąc wiarą, że atak jest usprawiedliwiony. I dopóki będziemy chcieli utrzymywać tę wiarę w oddzielenie ciał, dopóty będziemy uważać atak za zbawienie, a ofiarę za miłość.

Ofiara usuwa z nas miłość i Boga oraz poczucie sensu

Jest więc tak, że we wszystkich swych poszukiwaniach miłości tak naprawdę szukamy ofiary i znajdujemy ją. Ale miłości nie odnajdujemy. Nie można bowiem zaprzeczyć temu, czym jest miłość i nadal ją rozpoznawać. Sens miłości jest zawarty w tym, co z siebie wyrzuciliśmy na zewnątrz, a co, będąc poza nami, nie ma sensu. Ale my wolimy utrzymywać przy sobie to, co nie ma sensu, a przecież to, co chcielibyśmy trzymać z dala od siebie, zawiera cały sens wszechświata i utrzymuje razem cały wszechświat poprzez ten sens. Gdyby wszechświat nie był połączony z nami, byłby wówczas poza Bogiem, a być bez Niego oznacza nie mieć sensu.

Święta chwila jest odrzuceniem cielesnej ofiary na rzecz Bożego Narodzenia w nas

W świętej chwili jest spełniony warunek miłości, ponieważ umysły są połączone bez przeszkód ze strony ciała, a tam, gdzie jest porozumiewanie się, tam jest pokój. Książę Pokoju narodził się po to, by przywrócić ten warunek miłości, nauczając, że porozumiewanie się pozostaje nieprzerwane nawet wtedy, gdy zniszczone jest ciało i sprawiając, że nie postrzegamy już ciała jako niezbędnego środka łączności, potrzebnego do porozumiewania się. I jeśli zrozumiemy tę lekcję, zdamy sobie sprawę z tego, że ofiara złożona z ciała jest ofiarą z niczego, a porozumiewanie się, które musi być sprawą umysłu, nie można złożyć w ofierze. Gdzie zatem jest ofiara? Tą lekcją, dla której Jezus się narodził, by ją nauczać i którą wciąż chciałby nauczać wszystkich jego braci, jest to, że ofiary nie ma nigdzie, a miłość jest wszędzie. Bo porozumiewanie się ogarnia sobą wszystko, zaś w pokoju, jaki ono przywraca, miłość przychodzi sama z siebie.

Radość i pokój płyną z bezwarunkowego daru Bożego Narodzenia

Niech żadna rozpacz nie zaciemnia radości Bożego Narodzenia, ponieważ czas Chrystusa bez radości nie ma sensu. Połączmy się w świętowaniu pokoju, nie żądając od nikogo żadnego wyrzeczenia ani ofiary, gdyż w ten sposób dajemy miłość, którą Bóg daje nam. Cóż może być bardziej radosne niż spostrzeżenie, że nie jesteśmy niczego pozbawieni? Takie jest przesłanie czasu Chrystusa, które otrzymujemy, abyśmy mogli dawać braciom i zwracać Ojcu, Który dał je nam. Bo w czasie Chrystusa zostaje przywrócone komunikowanie się i wtedy On łączy się z nami w świętowaniu tego, co stworzył.

Z czasu Chrystusa zrodzi się rok świętych związków

Boże Narodzenie jest tą porą, w której z czasu Chrystusa zrodzi się wkrótce nowy rok. Mamy doskonałą ufność, wierzymy więc, że dokonamy tego wszystkiego, co byśmy chcieli osiągnąć. Niczego nie będzie brakowało, my zaś wszystko wypełnimy i niczego nie zniszczymy. Powiedzmy zatem swemu bratu w świętej chwili:

Powierzam cię Duchowi Świętemu jako część siebie.
Wiem, że będziesz wyzwolony, jeżeli nie będę chciał
wykorzystywać ciebie po to, aby samego siebie więzić.
W imię mej wolności wybieram twe wyzwolenie,
ponieważ rozpoznaję, że zostaniemy wyzwoleni razem.

W taki oto sposób ten rok rozpocznie się w radości i wolności. Przyjmijmy świętą chwilę wraz z narodzinami tego roku i zajmijmy swe właściwe miejsce w Wielkim Przebudzeniu; miejsce, które tak długo pozostawało puste. Uczyńmy ten rok innym, czyniąc w nim wszystko takim samym. I pozwólmy, aby wszystkie nasze związki stały się dla nas świętymi. Taka jest nasza wola. Amen.

Poprzedni

Czym jestem? Nie wiem…

Następne

Czy znasz już dziewiątą przepowiednię?

  1. keram

    Ale wcześniej, po co w ogóle Bóg stworzył człowieka?
    W KC nie ma na to odpowiedzi. KC zajmuje się praktycznym przeistaczaniem Egoisty w Syna Boga.
    Ale w Księdze Mądrości znajduje się pewna wskazówka:
    „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności (wieczności lub natury)
    A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczą jej ci, którzy do niego należą” 2; 23-24
    Być może to jest powód naszego stworzenia. Bóg jest wieczny i nie potrzebuje obrazów swej potęgi. Może jesteśmy po to aby być doskonałym i wiecznym obrazem postawionym na wieki przed obliczem Diabła (Oskarżyciela Boga), aby wiedział czego się sam pozbawił. I przez to wywołujemy jego zawiść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *