czyli powab świata
Czy wiesz kiedy pójdziesz do Nieba? Abym mógł ci odpowiedzieć na to pytanie, muszę wiedzieć, czy zależy ci na tym, aby się znaleźć w Niebie. Gdybyś mi odpowiedział, że ci nie zależy – to mam prostą odpowiedź: przy takim stanie umysłu nie znajdziesz się w Niebie. Masz przecież „normalny” stan umysłu. I dlatego żyjesz w ziemsko-piekielnych warunkach. Mówiąc po katolicku: jesteś wciąż w czyśćcu, tyle, że nigdy do końca oczyścić się nie możesz. Co się oczyścisz – to się ubrukasz. Twoja nieświadomość tego procesu uniemożliwia ci skorygowanie jakości twojego umysłu. Nie gniewaj się, ale jeśli mi mówisz, że nie zależy ci na tym, aby znaleźć się w Niebie, to wygląda na to, że nie wiesz co jest dobre, a co złe dla ciebie. Wygląda to tak, jakbyś wybrał dla siebie cierpienie. Sądzę, że nie byłeś zbyt świadomy tego wyboru. Masz po prostu bardziej lub mniej pomieszany umysł. Nieprzejrzysty, nieklarowny, zakurzony szumem zawirowanego świata. Zawsze kiedy cierpisz – nie dziw się, to jest konsekwencja tego twojego wyboru i stanu twojego umysłu.
Ale ty mi teraz z kolei mówisz, że zależy ci na pójściu do Nieba. OK! To już lepiej. Teraz mogę ci powiedzieć, kiedy tam się znajdziesz. Ale uprzedzam cię. Moja odpowiedź nie będzie standardowa. Standardowe odpowiedzi wynikające z utartych przekonań niestety nie prowadzą nas do Nieba. Ci, którzy na nich polegają, czują się wciąż zawiedzeni. Są tak długo zawiedzeni, iż wydaje im się, że taki stan jest „normalny”. Tak, na tym „normalnym” świecie stan braku realizacji jest „normalny”. Tutaj bowiem normalni ludzie mają normalne poglądy. I najnormalniej w świecie nie idą do Nieba. To jest normalne. Są w piekle i idą do piekła. Są w czyśćcu i idą do czyśćca. Gdyby byli w Niebie szliby do Nieba. A ty gdzie jesteś? Powiesz mi może, że jesteś na Ziemi. No to pójdziesz do ziemi. A może jesteś w Niebie? Tylko się nie oszukuj!
Oto pierwsza odpowiedź. Pójdziesz do Nieba, gdy świat, w którym żyjesz przestanie istnieć. Nie chodzi mi o to, aby miał się on spalić czy też zawalić. Nie mam również na myśli kosmicznego kataklizmu. Świat, w którym zdajesz się żyć musi dla ciebie „zniknąć”. Po prostu stanie się tym, czym w istocie jest – „niczym”. No – odpowiesz mi – tu sytuacja się komplikuje. Odpowiadam: tak, musisz bowiem przebudować swój system postrzegania świata. To powinna być twoja świadoma aktywność korekcyjna. Musi wynikać z twojej woli, być systematycznie prowadzona, by w końcu doprowadzić do takiej twojej postawy, którą nazwać można „powstrzymaniem się od wytwarzania” świata. Jeśli nie studiujesz Kursu cudów, to wyjaśnię ci krótko, że Bóg świat „stworzył”, jest on OK i nie wymaga zmian. Jednak ludzie uparli się, aby go „wytwarzać”. I tak zrodziło się na świecie całe cierpienie.
A więc pójdziesz do Nieba wtedy, gdy przestaniesz wytwarzać świat. Zniknie on wtedy, a zamiast niego pojawi się (spontanicznie) Niebo. Pozostaje na koniec pytanie, które powinieneś mi zadać. Oto ono: A w jaki sposób ludzie wytwarzają świat? Czy przez swoją codzienną na świecie działalność? Odpowiem ci. Ta działalność jest skutkiem, a nie przyczyną wytwarzania świata. Samo wytwarzanie świata bierze się z zainteresowania nim samym. Zainteresowania zarówno pozytywnego jak i negatywnego. Nasze czasy – czasy cywilizacji konsumpcyjnej wytworzyły silny wzorzec pochwały dla tego świata i wszystkich działań zmierzających do jego „rozwoju”, „poprawy”, „wzrostu” itd. To jest właśnie ten drażliwy temat. Będąc włączonym w strukturę wartości współczesnej kultury wydaje się nam niemożliwością, abyśmy mogli im zaprzeczyć. Kurs cudów wyraźnie jednak stawia nam warunek. Przytoczę go może w bardziej znanej wersji ewangelicznej: „nie możecie dwóm panom służyć”. Zastanów się nad tym – co wybierasz? Ziemię czy Niebo? Od twojego wyboru zależy twoja przyszłość. Czy świat cię wabi? Posiada dla ciebie jakiś powab?
Ktoś może słusznie przypomnieć zamierzchłą kulturę, w której – jak się wydaje – wartości duchowe cenione były bardziej. Mam na myśli Średniowiecze. Jestem zmuszony jednak zaprzeczyć. Ówczesne negatywne zainteresowanie światem było także jego wytwarzaniem. W dzisiejszym życiu codziennym tego rodzaju zainteresowanie przejawia się krytykowaniem, ubolewaniem, oburzeniem, niechęcią, nienawiścią albo narzekaniem. Czy nie popadamy w tego rodzaju zainteresowanie światem?
A czy przypadkiem dyskutowania na tematy duchowe nie przedkładasz nad praktykowanie lekcji Kursu? Dyskutowanie bez podejmowania działań korygujących naszą duchową praktykę jest także tylko wytwarzaniem świata. Ja przecież nie mówię, że dyskusja jest zła. Ja tylko podkreślam wartość, która musi wynikać z dyskusji, a której praktykowanie zatrzyma machinę świata. To będzie wspaniała chwila, prawda?
Student
Jednak muszę dodać, że słowo „zniknięcie” nie zostało wprowadzone przez autora tej ciekawej książki, ale pojawia się ono w Kursie co najmniej kilkadziesiąt razy. Np. w następującym ustępie:
Student
Nic co „kursowe” nie powinno być mi obce. Czytałem tę książkę już dość dawno temu, a trafność jej opisów pozostała w mej pamięci. Pozdrawiam 🙂
Markos
Czyżbyś Studencie był po lekturze „Zniknięcia wszechświata”? 🙂