Blog Studenta "Kursu cudów"

Jak wyzwolić się spod prawa przyczyny i skutku?

Mówię całkiem serio. To jest wiedza dla wtajemniczonych, którzy są otwarci na rzeczy pozornie niemożliwe. Może wiesz, że nie ma rzeczy niemożliwych… Z drugiej strony prawo przyczyny i skutku jest najbardziej fundamentalnym prawem na świecie. Budda oparł na nim swoją filozofię. Z pewnością wiesz, że na Wschodzie nazywają je krócej prawem karmy (dosłownie „działania”).

Powszechność prawa przyczyny i skutku

Każde zjawisko lub wydarzenie ma swoją przyczynę, ale także jest ono skutkiem innego wydarzenia lub zjawiska. Dotyczy to zarówno zjawisk zachodzących w naturze jak i w życiu ludzkim. Oto przykłady. W biologii: nasionko posiane i podlewane to przyczyna, a kwiat, który wyrósł z niego – skutek. W elektrotechnice: włączenie prądu – przyczyna, zapalenie się żarówki – skutek. W mechanice: uderzanie młotkiem w gwóźdź – przyczyna, wbicie gwoździa – skutek. W medycynie: nadmierne picie alkoholu – przyczyna, marskość wątroby – skutek. Wszyscy naukowcy badają przyrodę i cały świat, właśnie tylko po to, aby odnaleźć kolejne prawo przyrody. To jest właśnie prawo przyczyny i skutku. Tak można by mnożyć przykłady, a jest ich bez liku, ponieważ to jest prawo POWSZECHNEGO zastosowania. Mało tego, wydaje się, że nie ma przed nim ucieczki. Zachodzi zawsze i wszędzie.

Sens uniknięcia prawa przyczyny i skutku

Możesz zapytać: skoro to prawo jest tak powszechne, to po co przed nim uciekać i go unikać? A czy używane przeze mnie słowa „unikanie”, ucieczka, sugerują, że prawo przyczyny i skutku może jest czymś złym? Nie, nie. Nie chcę tego sugerować. Jest ono takie, jakie jest i niech sobie będzie. A nawet świadomość istnienia tego prawa pozwala nam świadomie żyć i posługiwać się na tym świecie tym prawem. Tak jak tylko chcemy i umiemy. A więc jaki jest sens wyjścia poza zasięg tego prawa? Tu posłużę się porównaniem omawianego prawa do prawa POWSZECHNEGO ciążenia – prawa grawitacji. Ono także jest powszechne. Ale wynalezienie samolotu pozwoliło na pozorne uwolnienie się od tego prawa i znacznie szybsze podróżowanie. Stało się to dzięki zastosowaniu praw aerodynamiki. Drugi przypadek zawieszenia prawa grawitacji to stan nieważkości, którego doświadczają astronauci w swoich pojazdach na orbicie okołoziemskiej. Trzecia możliwość to tak znaczne oddalenie się od masywnych ciał kosmicznych, że wystarczy tylko niewielka energia, aby rozpędzić pojazd do ogromnej prędkości i skierować go, gdzie tylko się chce. Po prostu wolność za cenę oddalenia się od materialnych ciał.

Duchowe wyjście poza prawo przyczyny i skutku

Trzeba zaznaczyć, że porównanie wyżej to tylko porównanie. Nie pozwala na snucie ścisłych i szczegółowych wniosków. Na przykład zarzut, że na tym materialnym świecie wszystko się kręci dzięki grawitacji i nie można przed tym uciec, jest słuszny, ale nie dotyczy meritum duchowego. Jest jedynie nadużyciem przykładu. Zacznę od wielkich spraw. To choroby, cierpienie i śmierć. Gdybyśmy byli ponad prawem przyczyny i skutku, uniknęlibyśmy na przykład chorób, cierpienia i śmierci. Jeśli uważasz, że to naturalne i trzeba cierpieć oraz umierać, to wybacz, ale chyba jesteś mentalnie zablokowany przed wyzwoleniem spod przymusu śmierci. Są sposoby, aby się odblokować, ale ten post nie dotyczy tego tematu. Może innym razem. 🙂

Istnienie prawa przyczyny i skutku wiąże się z podejściem do ciała

Pokładasz wciąż zbyt dużo wiary w ciało jako źródło siły. Wszystkie plany, które tworzysz, w jakieś mierze dotyczą jego wygody, ochrony, czy przyjemności. To, w twoim rozumieniu, czyni ciało celem, a nie środkiem, a to zawsze oznacza, że sprawy ciała wydają ci się wciąż atrakcyjne. Nikt nie może zmienić myślenia, kto wciąż przyjmuje prawo przyczyny i skutku za swój cel. W ten sposób nie wypełniasz swego jedynego obowiązku. Przez tych, którzy wolą ból i śmierć, zmiana myślenia nie jest mile widziana.

Trzeba całkowicie pominąć ciało

Jednej rzeczy nigdy nie uczyniłeś: nie pominąłeś całkowicie ciała. Być może znikało ono czasami z twego pola widzenia, ale jeszcze nie zniknęło całkowicie. Nie trzeba, aby to zniknięcie ciała trwało dłużej niż chwilę, a jednak to właśnie w tej chwili dokonuje się cud zmiany myślenia. Potem znowu będziesz widział ciało, ale nigdy już nie będziesz go postrzegał tak samo jak poprzednio. I każda chwila, którą spędzasz bez świadomości ciała, przynosi tobie inny jego widok, gdy doń powracasz.

Prawo przyczyny i skutku jest widoczne tylko dzięki czasowi

Nie istnieje taka chwila, w której ciało w ogóle istnieje. Jest ono zawsze pamiętane czy przewidywane, ale nigdy nie jest doświadczane właśnie teraz. Tylko jego przeszłość i przyszłość sprawia, że wydaje się ono być czymś rzeczywistym. Ciało jest w pełni kontrolowane przez czas, ponieważ prawo przyczyny i skutku nigdy nie jest obecne całkowicie w teraźniejszości. Jeśli nie jesteś gotów, by chociaż przez chwilę nie spoglądać na przeszłość ani na przyszłość, wówczas nie możesz przyjąć chwili zmiany myślenia o ciele bez zastrzeżeń. Nie możesz przygotowywać się na nią bez umieszczenia jej w przyszłości. Jednak jest ona tobie udostępniona NATYCHMIAST, w chwili, w której jej pragniesz. Wielu spędziło całe życie na przygotowaniach i rzeczywiście osiągnęli oni swoje chwile sukcesu. Nauka Kursu cudów nie jest czymś więcej, niż oni nauczyli się w ciągu długiego czasu, ale ma na celu zaoszczędzenie czasu.

Różne drogi wiodące do zawieszenia praw ciała

Możesz próbować podążać bardzo długą drogą wiodącą do celu, który przyjąłeś. Jest niezwykle trudno osiągnąć zmianę myślenia poprzez walkę z prawem przyczyny i skutku. Usiłowanie uczynienia świętym tego, czego się nienawidzi i czym się pogardza, pociąga za sobą ogromny wysiłek. Nie jest też konieczne, by spędzać życie na kontemplacji, ani też by oddawać się przez długi czas medytacji nakierowanej na oderwanie się od ciała. Niewątpliwie wszystkie takie próby zakończą się ostatecznie sukcesem z uwagi na ich cel. Jednakże użyte środki są nużące i bardzo czasochłonne, ponieważ wszystkie one spoglądają ku przyszłości w celu uwolnienia od obecnego stanu bycia niegodnym i nieprzydatnym.

Święty związek jako sposób na wyjście poza przyczynę i skutek

Twoja droga będzie inna, nie jeśli chodzi o cel, ale ze względu na środki użyte do jego realizacji. Święty związek jest środkiem, a trzeba abyś tego nauczył się z Kursu cudów, dzięki któremu można zaoszczędzić czas. Jedna chwila spędzona z twym bratem w takim związku przywraca wam obu wszechświat. Jesteś przygotowany. Teraz trzeba tylko byś pamiętał, że nie musisz nic robić. Byłoby bardziej dla ciebie użyteczne, abyś się teraz skoncentrował tylko na tym, zamiast zastanawiać się, co powinieneś robić. Kiedy pokój wreszcie przychodzi do tych, którzy zmagają się z prawem przyczyny i skutku; kiedy światło przychodzi nareszcie do umysłu oddanego kontemplacji, lub gdy cel zostaje ostatecznie przez kogokolwiek osiągnięty, to zawsze towarzyszy temu jedno szczęśliwe zrozumienie: „Nie muszę nic robić”.

Rozpoznanie momentu uwolnienia się od prawa przyczyny i skutku

Właśnie na tym polega ostateczne uwolnienie, które każdy pewnego dnia odnajdzie na swojej własnej drodze, w swym własnym czasie. Ty nie potrzebujesz tego czasu. Oszczędzono ci czasu, ponieważ ty i twój brat jesteście razem. Jest to specjalny środek, którego można użyć, by zaoszczędzić czas. „Nie muszę nic robić” jest deklaracją wyzwolenia. Uwierz w to, chociażby tylko na tą jedną chwilę, a osiągniesz więcej, niż jest możliwe do osiągnięcia przez wieki kontemplacji, czy długotrwałą walkę ze słabościami ciała.

Drzwi przez które wchodzi uwolnienie

Robienie czegokolwiek wymaga zaangażowania ciała. I jeśli uznajesz, że nie musisz nic robić, to tym samym odmawiasz swemu ciału wartości w swym umyśle. Tu właśnie odnajdujesz otwarte drzwi, przez które szybko wymykasz się wiekom wysiłków i uciekasz od czasu. To jest sposób, dzięki któremu prawo przyczyny i skutku traci cały swój powab właśnie teraz. Bo polega on na zaprzeczeniu czasowi, a wtedy przeszłość i przyszłość odchodzą. Ten, kto nie musi nic robić, nie potrzebuje czasu. Nie robić nic, oznacza odpoczywać i wytworzyć w swym wnętrzu miejsce, gdzie aktywność ciała zaprzestaje domagać się uwagi. do tego miejsca przybywa święta obecność i tam pozostaje. Pozostanie tam nawet wtedy, kiedy ty o tym zapomnisz i działania ciała powrócą, aby zająć twój świadomy umysł.

Stałe miejsce poza przyczyną i skutkiem

Jednakże miejsce to będzie zawsze twym miejscem odpoczynku, do którego możesz wrócić. I będziesz bardziej świadomy tego spokojnego centrum cyklonu, niż wszystkich jego szalejących działań. To spokojne centrum, w którym nic nie robisz, pozostanie z tobą, dając ci odpoczynek w trakcie bardzo angażujących działań, do których zostałeś posłany. Z tego centrum będziesz kierowany i instruowany, jak używać ciała poza przyczyną i skutkiem. To właśnie to centrum, w którym ciało jest nieobecne, będzie utrzymywać je poza przyczyną i skutkiem w twej świadomości.

(wg T18,7)

Poprzedni

Kiedy będzie koniec świata?

Następne

„Miłość nie zapomniała nikogo” – trzecia książka Gary’ego R. Renarda

  1. Jurek

    To nie jest żadne prawo powszechne bo to jakaś dziwaczna nazwa , to jest prawo boskie a karma to zapożyczenie . To o czym pisze student jest wiecznym nienaruszalnym prawem boskim, którego prawidłowa nazwa to prawo rezonansu,. czyli to co dajesz to i otrzymujesz i działa jak każde prawo fizyczne we wszechświecie w każdej sekundzie naszego życia . Praw Boga Stwórcy jest dziewięć(9) w tym wspomniane tu prawo rezonansu, sugerowałbym przestrzegania tego prawo czyniąc dobro ponieważ tylko czynem można je naprawiać .

  2. Golka

    Rzucił mi się w oczy ten wpis w KC: „Nie jest też konieczne, by spędzać życie na kontemplacji, ani też by oddawać się przez długi czas medytacji nakierowanej na oderwanie się od ciała.” Czyli medytacja nie powinna jednak być oderwana od ciała?

    • Moim zdaniem, jak wynika z kontekstu, Autor Kursu porównuje metodę Kursu z innymi metodami kontemplacji i medytacjami, które są „nakierowane na oderwanie się od ciała”.

      Jak czytamy: „Usiłowanie uczynienia świętym tego, czego się nienawidzi i czym się pogardza, pociąga za sobą ogromny wysiłek. Nie jest też konieczne, by spędzać życie na kontemplacji, ani też by oddawać się przez długi czas medytacji nakierowanej na oderwanie się od ciała. Niewątpliwie wszystkie takie próby zakończą się ostatecznie sukcesem z uwagi na ich cel. Jednakże użyte środki są nużące i bardzo czasochłonne, ponieważ wszystkie one spoglądają ku przyszłości w celu uwolnienia od obecnego stanu bycia niegodnym i nieprzydatnym.”

      Odpowiedź na twoje pytanie jest następująca: Kurs cudów przedstawia metodę, która szybko prowadzi do celu. Jaka to jest metoda? To nie jest fizyczna i cielesna metoda oddychania, liczenia oddechów, wizualizacji (też fizyczna choć subtelna), ale metoda która się nazywa wśród nauczycieli „owoc jest ścieżką”. Musimy wiec zdawać sobie sprawę z owocu, jakiego oczekujemy w efekcie. Jest nim jedność ze wszystkim (to jest właśnie Bóg ze swoją miłością) oraz świętość i doskonałość wszystkiego wokół (nasza wraz z naszymi wszystkimi bliźnimi). Do tego wiedzieć musimy, że widzenie siebie pochodzi z postrzegania przez nas naszych braci.

      A więc metoda Kursu to ścieżka, na której już teraz rozpoznajemy to, co ma być w przyszłości. Gdyż w rzeczywistości już teraz stanowimy jedność, wszyscy są doskonali, a siebie widzimy jako świętych gdyż wybaczyliśmy braciom. W tym wybaczeniu nie ma złej przeszłości bliźnich, bo zawsze byli święci. My tylko to rozpoznajemy.

      Podsumowując, medytacja Kursu obraca się wokół prawdy, a kontemplacja w prawdzie osiada. I ją ROZPOZNAJE. Jest dzięki znajomości owocu, co jest poglądem wyjściowym, wglądem w rzeczywistość. Do tego nie potrzeba kilku kalp medytacji i ascezy, jak mówią buddyści hinajany.

  3. Goka

    no właśnie, nie rozwinięto, stąd dywagacje.. 🙂

  4. Golka

    Hej. Ostatnio pytałam Was o ciało „Mam pytanie o świadomość ciała – np. Eckhart Tolle i wielu innych mówią by mieszkać w swoim ciele, czuć energię swego ciała, czuć ciało – że to przyczynia się do bycia „w teraz” i nie błądzenie myślami a w KC – co cytowane jest w artykule jest opis „I każda chwila, którą spędzasz bez świadomości ciała, przynosi tobie inny jego widok, gdy doń powracasz” – jak to pogodzić? Teraz przyszło do mnie coś takiego, że nie o to chodzi, że to jest złe czy niewłaściwe, tu chodzi o to jedynie by nie zajmować się wygodami ciała, ochroną ciała, planowaniem przyszłości, analizowaniem itp. „Robienie czegokolwiek wymaga zaangażowania ciała. I jeśli uznajesz, że nie musisz nic robić, to tym samym odmawiasz swemu ciału wartości w swym umyśle. Tu właśnie odnajdujesz otwarte drzwi, przez które szybko wymykasz się wiekom wysiłków i uciekasz od czasu.” Po prostu chodzi o to by być teraźniejszości. Zwracanie uwagi na świadomość ciała (jak wielu zaleca) to nie zabieganie o ciało tylko bycie w teraz. A jak coś robię, to nie robię tego dla efektu, tylko dla samego działania, a właściwie samodziania się. Co myślicie?

    • Myślę, że idziesz we właściwym kierunku. Chociaż może też być tak, że np. Tolle i inni chcą, aby człowiek „skoncentrował się” na sobie, którym w naszym mniemaniu jest ciało, a nie na sprawach zewnętrznych. A także na teraz, o którym właśnie ciało może przypominać. A ciała używają jako narzędzia, które pomaga się na tym skupić.

      Jednak cel, jaki możemy osiągnąć razem z KC jest niezwykły. W tym poście właśnie o tym wspomniano, choć tematu nie rozwinięto. Wynika to z akapitu postu.

    • 4rt

      Nieźle, ja zacząłem patrzeć na swoje ciało, wpierw zgodnie z zaleceniami kursu, niwelując wiedzę o nim jaką nabyłem i zaczynając patrzeć przez Ducha, tak ja zostało poradzone. Jeśli ciało dostarcza nam bodźców bo cały czas komunikuje się z otoczeniem, a my jesteśmy tylko odbiorcą tych sygnałów, duszą doświadczającą na róźnych płaszczyznach tego materialnego świata, matrixem przez niektórych nazywanego. Większość procesów i decyzji przechodzi bez naszej wiedzy, w podświadomości, my tylko decydujemy w którą stronę te ciało i w jaki sposób podąży i będzie egzystować w ciele. Tak zrozumiałem ideę Kursu ciało jako narzędzię. Jeśli nie kocha się swojego ciała, to nie kocha się samego siebie, bo ciało jest świątynią, ołtarzem ducha, czyli domem ducha. Ktoś kto nie kocha domu, nie może kochać siebie. Jeśli do domu się wpuszcza kogoś kto brudzi i manipuluje to i my zaczynamy brudzić bo tak wygodniej, tym gościem jest ego, jeśli do domu zapraszamy przyjaciela, który pomaga nam sprzątać, nawet mówiąc czasem trudną ale świętą prawdę wszystko wokół kwitnie. To nam stawia odpowiedzialne zadanie, bo dom żyje i też się z nami komunikuje, przyjemnym mrowieniem, zdrowiem, bądź bólem i chorobą, jeśli nasze decyzję nie mają w sobie miłości i współczucia. Bo tak jest nasze ciało zbudowane na wzajemnej kooperacji milionów małych komórek życia, działających w harmonii w miłości i współczuciu, ale jak kapitan wprowadza manipulację i chaos… ciało idzie za przykładem i harmonia się niszczy. Stąd zgadzam się z tym że to aż chce się dziać w teraźniejszości, gdyż mając to świadomość to ciało pobudza też ducha do działania uwalniając energię, prawdą przecież jest że w zdrowym ciele zdrowy duch 🙂 tak to rozkiminiłem sobie. Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *