Wśród bardzo wielu nauk duchowych i jeszcze większej ilości nauk o świecie i człowieku jest ta jedna jedyna. Ona stanowi zwieńczenie poznania „człowieka, który szuka Boga”. Po głębokim uświadomieniu sobie tej prawdy dalsze kroki nie są już konieczne. I choć ludzie postrzegają taką osobę w dotychczasowy sposób, to ona widzi wszystko już w zupełnie odmienny sposób. Niewielu gotowych jest, aby osiągnąć tą metę, ale także mało kto jest w stanie przyjąć tę prawdę choćby tylko powierzchownie – intelektualnie. Oto słowa, które tę pozasłowną prawdę w ten sposób opisują. Pamiętaj, że są to jedynie słowa.
Tylko Bóg jest. Ci, którzy Go o coś proszą, są też Nim samym. Nim są kamienie i kwiaty, ludzie i zwierzęta, planety i cały kosmos. Nie ma niczego poza Nim. A On jest doskonały, święty, nieskończony i piękny. Dlatego też nie istnieją cierpienie, śmierć i choroby. Nie ma wojen i kataklizmów. To, co widać, jest przejawieniem doskonałej, wzniosłej i boskiej błogości. Dlaczego jednak z reguły ludzie widzą to inaczej? Gdyż ulegli podtrzymywanej od wieków koncepcji, która jest przeciwna wspaniałości Bożej. Ta koncepcja jak zasłona sprawiła, że ludzie nie postrzegają nic poza zawartością swej pamięci, gdzie owa negatywna koncepcja przebywa.
Czy Bóg jest daleko od nas? Nie. Gdyż tylko on jest. Czy możemy coś zrobić, aby Go zobaczyć? Nie. Bo nie ma tego, który mógłby Go widzieć. On jest sam w Niebie Światła. Istnieje więc tylko ta wspaniała wszechogarniająca światłość i ją widać zawsze. On jest Tym jedynym, który jest od wieków najwyższym pragnieniem każdego człowieka. Tak bliski, że trudno dostrzegalny. Gdybyś jednak pragnął zejść na tzw. nieco niższy poziom praktyki, to zapraszam cię do czytania dalej. (foto: wallpaperawesome.com)
Zanim przejdziemy do praktyki
Zanim przejdziemy do praktyki musisz ukierunkować swoje postrzeganie, aby stare społeczne koncepcje rozwiały się w twym umyśle jak poranna mgła pod wpływem słońca. Gdyż to właśnie one blokują poznanie najwznioślejszej Prawdy.
Święte miejsce w tobie
Istnieje w tobie takie miejsce, gdzie cały ten świat uległ zapomnieniu; gdzie nie utrzymuje się żadna pamięć o niedostatku i niedoskonałości, a nie są podtrzymywane iluzje. Istnieje w tobie takie miejsce, które czas opuścił i słychać tam echa wieczności. Istnieje miejsce odpoczynku tak ciche, że nie pojawia się tam prawie żaden dźwięk, z wyjątkiem hymnu do Nieba, by radować Boga Ojca i Syna. Tam, gdzie Obaj przebywają, tam Obaj są pamiętani. A tam, gdzie oni są, jest Niebo i jest pokój. Jest tylko świętość.
Koniec iluzji w ciszy
W Niebie jest cisza, szczęśliwe oczekiwanie, mała przerwa zadowolenia w potwierdzeniu końca podróży. Gdyż Niebo dobrze zna ciebie, tak jak ty dobrze znasz Niebo. Żadna iluzja nie odgradza cię teraz od twego brata. Nie patrz na tą małą ściankę cieni. Wzeszło nad nią słońce. Jak cień mógłby utrzymywać cię z dala od słońca? Żadne cienie nie mogą cię już dłużej powstrzymywać przed światłem, w którym kończą się wszelkie iluzje. Każdy cud jest tylko końcem iluzji. Jaka była podróż, takie jest jej zakończenie. A w realizacji celu jakim jest prawda, celu który zaakceptowałeś, wszystkie iluzje muszą mieć swój koniec.
Teraz na całym świecie zapanowała cisza. Teraz jest spokój tam, gdzie przedtem była szalona gonitwa myśli, które nie miały sensu. Teraz cała powierzchnia ziemi lśni spokojnym światłem, które przynosi ciszę niczym nie zakłóconego snu. I teraz pozostaje w tym śnie samo światło Boże. Przez chwilę tylko to może być postrzegane. A potem wszelkie utworzone symbole i wszystko co myślałeś, że kiedykolwiek wytworzyłeś, całkowicie znikną z umysłu, którego Bóg zawsze zna jako Swojego jedynego Syna.
Koniec naszej osobnej od Boga osoby
Powiedz o sobie: Ja i Ojciec jedno jesteśmy. To jest fakt. Syn Boży. Nie ma w nim potępienia. Jest doskonały w swej świętości. Nie potrzebuje żadnych myśli o potrzebach. Kto mógłby dawać mu prezenty, kiedy wszystko jest jego? I kto mógłby śnić o przebaczaniu Synowi Samej Bezgrzeszności, Synowi Tego, Kto jest tak do niego podobny, że ujrzawszy Syna nie trzeba już postrzegać nic więcej, bowiem ujrzeć Syna znaczy poznać Ojca? W tym duchowym widzeniu Syna, tak krótkim, że nawet chwila nie oddziela tego pojedynczego widoku od samej wieczności, widzisz samego siebie i następnie znikasz na zawsze w Bogu.
Teraz zbliżamy się jeszcze bardziej do zakończenia wszystkiego, co jeszcze stałoby pomiędzy tym duchowym widzeniem i naszym fizycznym wzrokiem. I cieszymy się, że przebyliśmy tak daleką drogę i rozpoznaliśmy, że Ten, Kto nas tu przyprowadził, teraz nas nie porzuci. Teraz jest czas naszego wyzwolenia. Ten czas nadszedł. Ten czas nadszedł teraz.
Opróżnione dla Boga miejsce zajmuje On Sam
Pusta przestrzeń, która nie jest widziana jako czymś wypełniona, nieużyty przedział czasu, niepostrzegany jako spędzony i w pełni zajęty, staje się cichym zaproszeniem dla prawdy, aby weszła i uczyniła go swym domem. Nie można czynić żadnych przygotowań, aby powiększyć prawdziwy urok zaproszenia. Albowiem to, co pozostawiasz jako wolne miejsce do wypełnienia, Bóg wypełni, a tam gdzie On jest, musi przebywać prawda. Nieosłabiona moc, bez przeciwieństwa, jest tym, czym jest stworzenie. Gdyż ona nie ma symboli. Nic nie wskazuje poza prawdę ponieważ co może znaczyć więcej niż wszystko? Jednak prawdziwe oczyszczenie musi być życzliwe. I tak więc pierwsze zastąpienie twego obrazu jest innym obrazem innego rodzaju. Tak, jak nicości nie można sobie wyobrazić, tak też nie istnieje symbol całości. Rzeczywistość jest ostatecznie znana bez formy, niewyobrażalna i niewidzialna.
Odpuszczenie sobie wszystkiego
To sposób patrzenia, którego możesz się nauczyć. Sposób patrzenia na wszystko jak na kolejny krok w Jego kierunku i w kierunku zbawienia tego świata. Wszystkiemu, co mówi tobie o przerażeniu, cierpieniu, śmierci, chorobie, odpowiadaj w ten sposób, gdyż są to pokusy uznania czegoś, co w rzeczywistości nie istnieje:
Odpuszczę to sobie i wtedy to zniknie zastąpione Niebem.
Każdej obawie, każdej trosce i każdej formie cierpienia powtarzaj ze zrozumieniem ich prawdy te same słowa. A wtedy będziesz miał klucz, który otwiera bramy Nieba i przynosi wreszcie na ziemię Miłość Boga Ojca, aby ją wznieść do Nieba. Ten końcowy krok wykona Sam Bóg. Nie odmawiaj tych małych kroków, o które On prosi cię, byś dla niego wykonał.
Kontemplacja Jedynego
Usiądź w ciszy i pozwól, by Bóg stał się Tym, który całkowicie wypełnia twój umysł. Wycisz wszystkie swe myśli z wyjątkiem skierowania uwagi na Niego. A wszystkim innym myślom odpowiedz tą jedną myślą i ujrzyj jak On zastępuje tysiące małostkowych spraw, które zajmowały umysł, nie zdając sobie sprawy z tego, że istnieje tylko On we wszystkim, co jest.
Tak możesz osiągnąć stan, w którym doświadczysz daru łaski. Możesz uciec od wszelkiej niewoli tego świata i dać temu światu to samo uwolnienie, które odnalazłeś. Możesz przypomnieć sobie to, co ten świat zapomniał i zaoferować mu to, co sobie przypomniałeś. Możesz dziś zaakceptować rolę jaką odgrywasz w jego zbawieniu, jak również i w swoim własnym. I obie te role mogą być doskonale wypełnione.
Co robić dalej?
Gdy nie ma już tego, kto miałby coś robić, pojawia się wszystko jako Jedno. To Jedno jest świetlistą i harmonijną błogością. Spoiwem wszystkich form jest Miłość. Ona sama stwarza w całkowitej harmonii. Nie obawiaj się zostawić iluzji wszystkiego dla Tego Który Jedynie Jest.
klaudia
Dziękuję <3
JAM JEST
Student
Klaudio, cieszę się, że jesteś. Ja też jestem 🙂 Pozdrawiam Student
Jacek Chrystus
Już sama nazwa „Kurs cudów” zawiera w sobie ziarno fałszu i stąd tyle tu dyskusji 🙂 Nie można nauczyć się tego Kim się Jest tylko trzeba sobie o tym przypomnieć i tym być, więc pojęcie kurs w odniesieniu do Prawdy jest nie na miejscu. Choć do Jezusa zwracali się Nauczycielu On nigdy nie nauczał, ON tym był i wyjaśniał Kim Jest On, Jego Ojciec i Królestwo Jego Ojca. Świadczył o Prawdzie, otwierał oczy innym dzieciom bożym na Prawdę.
Cuda to też określenie z poziomu ego. To co dla ego jest cudem dla Syna Bożego jest rzeczywistością i jedynie objawieniem Prawdy.
Wszelkie spory prowadzą do dysharmonii gdyż różnymi drogami każdy z nas prowadzony jest do tego samego celu.
Studencie, w tej samej Biblii którą cytujesz jest zapisane : ” Po czynach twoich poznam Ciebie” więc to one świadczą o Tobie i twojej boskości.
Jedynie różnica polega na tym czy czynisz je dla jakiegoś tam dobra czy dlatego że tym jesteś. Wiara, wiedza bez czynów pustymi są i stąd Twoje odczucie pustki, czyli jak określiłeś braku odczucia zbawienia. Czyniąc musisz mieć pewność ze czyni to BÓG. BÓG w tym świecie nie ma innych rąk niż nasze. Nie potrzeba żadnego kursu żeby wiedzieć co to piękno, harmonia i doskonałość. Nie potrzeba żadnego kursu żeby rozumieć Pierwsze Misterium : „Będziesz Miłował Boga swego z całego serca swego a bliźniego swego jak siebie samego.” Bo bliźni czyli wszystko co Cię otacza to ten sam BÓG.
Stańcie w ciszy swego serca i powiedzcie w swojej świątyni całemu światu:
Jestem Chrystusem, Jestem Ukochanym Dzieckiem Boga, Jestem Bogiem i już jesteście na drodze. I teraz już przestańcie myśleć, czytać i rozważać tylko bądźcie tym idźcie i czyńcie. I już 🙂
Student
Drogi Jacku, jeszcze tak wnikliwych komentarzy chyba dawno nie czytałem. Dziękuję ci za udział w tworzeniu tej strony.
Śpiący
A mnie się wydaje że Student nie tylko przytacza autora kursu ale również interpretuje tekst dość często wg ego a nie Ducha Świętego. Zapomina o swej jedynej funkcji wybaczania i dokłada narzucanie własnej wizji rzeczywistości innym (w wyrachowanej formie) myląc to z nauką -dawaniem przykładu. Gra rolę ślepca prowadzącego ślepych. Nie potępiam twoich lekcji Studencie. Życzę przebudzenia.
To tylko moja interpretacja i też mam prawo się mylić.
Student
Spoko, pozdrawiam.
keram
Opisałeś właśnie historię Kaina (któremu nie przystało składać darów z tytułu bycia pomazańcem) i Abla.
Natomiast praca z KC prowadzi nas właśnie do rozpoznania tego że nie ze świata ego pochodzimy, a skoro tak, to nasze miejsce jest jest od zawsze w Niebie. Niby proste i jasno wynikające z KC. Ale ile trzeba ZBĘDNEGO wysiłku aby to sobie uświadomić. Gdyby nie ten ZBĘDNY wysiłek – wymagający (przynajmniej na początku) analitycznego umysłu, to czy byłbyś w stanie w ogóle zabrać się do czytania części teoretycznej KC?
A w którym momencie twojego życia, jeszcze przed spotkaniem KC, zacząłeś wątpić w skuteczność poszukiwań na jedynie słusznej ścieżce wyznaczonej przez Kościół? To zwątpienie, to jest ta ZBĘDNA praca analityczna która w rezultacie przygotowała cię na przyjęcie nauk KC. Skąd wiesz czy ta praca analityczna nie była „palcem” Boga. W końcu coś musiało otworzyć ci oczy abyś zobaczył że na jedynie słusznej ścieżce do Boga niewiele możesz osiągnąć i potrzebny ci jest nowy impuls w postaci KC.
Piszesz że sprawa wymyka się sporom. Tak, z punktu widzenia Absolutu ta sprawa w ogóle nigdy nie miała miejsca, ale ten punkt jest miejscem końcowym KC. Najpierw trzeba do niego dotrzeć poprzez pracę, która na tym końcowym odcinku okaże się zbędną. Wcześniej jednak ten ZBĘDNY trud jest konieczny. To protestanci uważają że wystarczy uwierzyć w Boga i to załatwia sprawę. Ja uważam że trzeba ciężko codziennie pracować aby wybudzić się ze snu. I dopiero po przebudzeniu możemy stwierdzić że żadna praca poza otwarciem oczu nie była nigdy potrzebna. Ale dopiero w tym momencie, nie wcześniej. Dlatego rozpoznanie miejsca w którym jesteśmy jest tak ważne. Jeżeli uznasz że już teraz jesteś w Niebie, to zaprzestaniesz pracować, bo osiągnąłeś cel.
Jeżeli jednak stwierdzisz że nie tylko nie jesteś w Niebie, ale nawet nie w świecie rzeczywistym, to podejmiesz wysiłek aby osiągnąć cel. Przeczytanie informacji że w tej chwili i przez całą wieczność jesteśmy w Niebie nie jest tym samym co bycie świadomym tego faktu. To jest kolosalna różnica. Skoro jeszcze studiujesz KC to znaczy że masz tylko informacje o sobie i o swoim miejscu docelowym – Niebie. Ale w dalszym ciągu śpisz i czeka cię praca dopóki nie otworzysz oczów. w tym sensie nasze uczynki – również przed Bogiem – mają sens.
Student
Zgodnie z twoim zapytaniem, może retorycznym, zwierzę Ci się. Kościół Katolicki opuściłem, gdy spostrzegłem, że łamie Biblię, na którą się powołuje. Wstąpiłem najpierw do protestantów ewangelicznych a potem do Zielonoświątkowców. Tu byłem wiele lat i zgłębiałem Biblię. Czułem, że jestem zbawiony, ale czegoś mi brakowało. Mianowicie doświadczenia tego faktu. Zgadzam się z Tobą, że potrzebna jest praca. Czytałem nie tylko Biblię, ale i zapoznawałem się z jogą i buddyzmem. Starałem się zrozumieć istotę poznania Boga, a wiedziałem, że On jest ponad-wyznaniowy. To, jak piszesz, było zapewne od Ducha.
Ja Cię rozumiem i zgadzam się z Tobą. Ale proszę teraz, abyś Ty mnie zrozumiał. Bo przy okazji i inni, którzy przeczytają te słowa – mogą odnieść korzyść. Praca jest potrzebna – ALE. To „ALE” musi być wypowiedziane, bo Ci, którzy chcą poznać Boga, „idąc w Jego kierunku” są zagrożeni, że NIGDY CELU NIE OSIĄGNĄ. Gdyż ten cel nie znajduje się w czasie. Nie ma go ani w przeszłości, ani w przyszłości. ON JUŻ JEST OSIĄGNIĘTY PRZEZ SYNA BOŻEGO TERAZ. Spostrzec ten fakt należy nie w przyszłości, ale TERAZ. Oczywiście, aby to zobaczyć, trzeba usunąć z umysłu przeszkody zwane w KC woalem (zasłoną).
Ja unikam sporów tylko z powodu takiego, że szczegóły „przechodzenia” do Nieba są dla nas naprawdę niemożliwe do opisania słowami i ogarnięcia intelektem. Dlatego ograniczam się do cytowania Autora Kursu, polegając na Nim.
Nie jest prawdą, że człowiek, który wie, iż jest w Niebie, nie będzie pracował nad jego osiągnięciem. To nie jest nauka KC. Autor Kursu nie kryje tego, dąży jedynie do uświadomienia ucznia i jego zmotywowania. To byłaby metoda podobna do metody katolickiej i buddyjskiej, polegającej na tym, że człowieka trzeba mocno nastraszyć piekłem, żeby chciał być moralny. Nie, Jezus mówi: „Jesteś już w Niebie, a teraz staraj się to zobaczyć i w pełni doświadczyć.”
Teraz ważne podsumowanie: A więc ćwiczymy umysł nie po to, aby w końcu dojść do jakiegoś dalekiego Boga, ale po to, by tego niezwykle bliskiego i już poznawanego Boga ROZPOZNAĆ.
keram
Ten artykuł jest opisem świata rzeczywistego a nie Nieba – pomostu między światem iluzji w którym żyjemy a Niebem. Jest to miejsce w którym w ręce Boga składamy całą naszą pracę, którą wykonaliśmy przerabiając kolejne lekcje KC.
Nie jest też Niebem, cyt. „….. szczęśliwe oczekiwanie …” gdyż to jest cecha świata rzeczywistego.
Student
Jesteś bardzo dociekliwy, jak widzę. Czy jednak można spierać się o sprawę, która wymyka się sporom? Tu nie sięga już umysł analityczny. Przeczytaj może więcej wokół miejsca: Rozdział 19.IV.A akapit 6. W końcu to są słowa Autora, któremu ufam.
Ale odniosę się do twojego sformułowania „…w ręce Boga składamy całą naszą pracę, którą wykonaliśmy przerabiając kolejne lekcje KC.” Wiesz co? Biblia powiada, że nasze uczynki są nic nie warte przed Bogiem. Nic za nie od Niego uzyskać nie możemy. Mówi nawet, że „dobre uczynki są jak szata splugawiona”. Nie należy się z nimi obnosić.
Gdyż do Nieba dostajemy się nie „za pracę przerabiania KC”. Bóg nas w swoim Niebie umieścił już dawno temu, gratis. Jesteśmy tu i cieszymy się tym. O ile tylko będziemy umieli to rozpoznać dzięki danemu nam przez Jezusa Kursowi. Cała zasługa jest po stronie Boga. Ego nie może nic osiągnąć, a Syn Boży Boga ogląda już teraz. I my Nim jesteśmy.