Pierwszych dwadzieścia lekcji w Książce ćwiczeń Kursu cudów sprawiają duży kłopot początkującym studentom, gdyż nie wyjaśniając dogłębnie problematyki – prowadzą krok po kroku ścieżką rozpoznania zjawisk percepcyjnych. Przypominać to może skok kogoś nieumiejącego pływać, na głęboką wodę basenu. Na szczęście możemy być pewni, że na brzegu stoi trener z długim kijem, którego podsuwa nam wtedy, gdy tylko zanurzymy się pod wodę. Właśnie ja sam w ten sposób nauczyłem się pływać:). Dosłownie, ale i w przenośni. Przerabiałem bowiem Lekcje trzy razy, z odstępami roku na studiowanie Tekstu. Teraz mogę powiedzieć, że warto było. Gdyż po pierwszych 20 lekcjach „pływałem” już coraz lepiej i tym samym czynność ta sprawiała mi coraz większą przyjemność. Poniżej podzielę się swą interpretacją pierwszych, najtrudniejszych 20 lekcji, w formie dialogu syna z tatusiem. (W nawiasach podano numery wykorzystanych w konkretnych wypowiedziach tytułów lekcji).
Ludzi zainteresowanych duchowością jest wielu. Większość z nich to poszukiwacze. Czego poszukują? Odpowiedzcie sami:) Szukają czasem ciekawostek, czasem wiedzy, a czasami niezwykłych przeżyć. Są też i tacy, którzy chcieliby w sposób „tajemny” kierować innymi lub też tacy, którzy pragną innym pomagać. Jaką ty masz motywację? Warto, abyś się zastanowił, bo właśnie od niej zależy efekt twoich poszukiwań. Jeśli kierowało tobą ego, i jemu byłeś uległy – wylądujesz tam, gdzie prowadzi ego. Jeżeli zaś kieruje tobą Duch Święty, a ty go słuchasz – zajdziesz na szczyt Ducha. Wydaje mi się jednak, że najbardziej liczna kategoria poszukiwaczy to tzw. „dyskutanci”, którzy w dyskusjach na tematy bardziej lub mniej duchowe – upatrują sensu duchowości.
Poznanie Boga możliwe jest wyłącznie przez rozpoznanie, że jest się z Nim jednością. Wszelkie inne opisy są alegoriami, przypowieściami, czy też jak tego chciał Spinoza „naukowymi systemami twierdzeń”, które nie dają nam tego poznania, na którym nam zależy. Ja nazywam je wszystkie mitologiami. A więc każdy może mieć jakąś mitologię, ale to nie znaczy, że zna Prawdę. Zna jedynie mitologię (bajkę na jej temat).
Prawie wszystkim ludziom uczestniczącym w zbiorowym paradygmacie cielesnej percepcji, twierdzenie Kursu o naszej całkowitej bezcielesności wydaje się co najmniej dziwnym. Czy przekonanie, że nie jest się ciałem, ma jakiś sens? – powiadają. Czy jest to komuś potrzebne? Raczej twierdzi się, że taki pogląd jest społecznie szkodliwy. Jak jest w istocie? Dla mnie ćwiczenie percepcji przekazywanej w Kursie okazało się zbawienne. Napiszę krótko do czego ćwiczenia doprowadziły i jak to się stało.
Będąc Synem Boga posiadasz Jego naturę. Nie różni się ona od Jego natury w żaden sposób. On stworzył ciebie według Swej natury. Ty zaś przyjąłeś to jako niepodważalny fakt. Twoja Tożsamość pochodząca od Boga nigdy nie uległa zepsuciu ani skażeniu. Wciąż pozostaje nienaruszona. Oczekuje jedynie na Twoje odkrycie. W uświadomieniu sobie tego faktu pomaga sam Ojciec. Zwracaj się więc do Niego w modlitwie wiary, gdyż modlitwa jest skuteczna.
Czy chciałbyś doświadczać prawdziwej przyjemności? Jasne! A czy ją odczuwasz? Tak czy nie? Powiem ci coś: Jeśli pod powierzchnią radości kryje się obawa i lęk lub gniew a może niechęć, to taka przyjemność nie zasługuje na nazwanie jej „prawdziwą przyjemnością”. Bo nawet odrobina dziegciu zepsuć może słodycz całej beczki miodu. Czy możliwa jest pełna i prawdziwa przyjemność?
Bóg jest nie tylko bliski nam w każdej chwili i w każdych okolicznościach, ale więcej: Bóg stanowi jedność z każdym z nas na poziomie naszej najgłębszej, życiowej tożsamości. Uświadomienie sobie tego faktu jest celem naszego wzrostu. To jest właśnie sedno oświecenia – rozpoznanie prawdy o sobie samym. Jak możemy rozpoznać ten fakt? Co możemy robić, aby czynić kroki w tym kierunku? Codzienna modlitwa jest jednym z takich kroków. Poniżej przedstawiam modlitwę sformułowaną w oparciu o Lekcję 223 Kursu. Zachęcam do jej praktykowania ze zrozumieniem i gorliwością.
Co powiesz człowiekowi cierpiącemu? Oto dylemat, przed którym staje każdy uczeń Kursu cudów. Już będąc początkującym zdaje sobie sprawę, że „wyrazy współczucia” są w tej sytuacji nie na miejscu. „Pocieszanie”, choć wydaje się rozwiązaniem lepszym nie jest uznane przez Kurs jako skuteczne narzędzie uzdrowienia. Nasuwa się także „pouczenie” cierpiącego o nierzeczywistości jego cierpienia. Chyba jednak takie zachowanie zrozumiane będzie jako przejaw okrucieństwa. Tego w żadnym wypadku nie należy czynić. Cóż więc pozostaje?
Obecność Boża jest najwspanialszym faktem, z którym mamy do czynienia w każdej sekundzie swojego życia. Czy jesteśmy jej świadomi? Możemy rozwinąć w sobie jej świadomość praktykując niżej przedstawioną modlitwę. Jej treść oparta jest na Lekcji 222 Kursu cudów.
– Dlaczego ten drapieżca zawładnął nami w sposób, o jakim mi mówiłeś, don Juanie? – zapytałem. – Musi istnieć jakieś logiczne wytłumaczenie.
– Jest wytłumaczenie – odparł don Juan – i to najprostsze na świecie. Zawładnęli nami, ponieważ jesteśmy ich pożywieniem, i uciskają nas bezlitośnie, ponieważ utrzymujemy ich przy życiu. My hodujemy kurczęta na kurzych fermach, gallineros, drapieżcy zaś hodują nas na ludzkich fermach, humaneros. Dlatego zawsze mają co jeść.