Gdy przez siedem lat praktykowałem buddyzm zen, ja i moi koledzy siedzieliśmy klęcząc na poduszkach godzinami, spoglądając nieco w dół przed siebie, w myśli powtarzając: Przy wdechu – „Czym jestem?”, przy powolnym i swobodnym wydechu – „Nie wiem…”. Nauczyciel powtarzał nam nieraz, że słowa „nie wiem” są w tym przypadku podobne do mydła, które czyści nasz umysł z myśli. Celem było ujrzenie siebie prawdziwego poza zasłoną myśli. Jak to się ma do Kursu cudów? (foto: hutui6.com)
Tag: widzenie Strona 3 z 4
Bóg jest naszym jedynym celem, naszą jedyną Miłością. Nie mamy innego celu oprócz tego, by sobie Go przypomnieć. Myśli mają z tym wielki związek. One wydają się przychodzić i odchodzić. Jednak to oznacza jedynie to, że czasem jesteśmy ich świadomi, a czasem nie. Zapomniana myśl rodzi się dla nas znowu, gdy powraca do naszej świadomości. Jednak ona nie umarła, kiedy o niej zapomnieliśmy. Ona zawsze tam była, ale my nie byliśmy jej świadomi. Myśl Boga, która nas utrzymuje, jest całkowicie niezmieniona poprzez nasze zapomnienie. Ona będzie zawsze dokładnie taka, jaka była, zanim ją zapomnieliśmy i będzie taka sama, kiedy sobie ją przypomnimy. I jest taka sama w przedziale czasowym, w którym jej nie pamiętamy. (T30,3) (foto trinitylc.org)
Dawno, dawno temu wszystko widzieliśmy duchowo. Dostrzegaliśmy wyraźnie, że stanowimy doskonałą Jedność – z sobą nawzajem, ze wszystkim i ze Stwórcą. Potem postanowiliśmy wprowadzić podziały i w tym celu wytworzyliśmy umiejętność widzenia przy pomocy oczu ciała. Teraz właśnie wydaje się nam, że oczy te mówią nam, jaka jest rzeczywistość. Ulegliśmy samo-oszukaniu, gdyż podjęliśmy celową decyzję, a następnie zapomnieliśmy o niej. To, co pokazują nam oczy wraz z mózgiem jest rodzajem halucynacji, marzenia sennego odbiegającego od obrazu rzeczywistości. Czy chcesz być zbawiony i znaleźć się w Niebie u Boga wraz ze swoimi świętymi braćmi? Jeśli tak, to powinieneś dołożyć wszelkich starań, aby odzyskać umiejętność widzenia Chrystusowego. (foto nobacks.com)
W naszej zachodniej kulturze, gdzie ciało jest przedmiotem szczególnej czci, mówienie o jego zniknięciu kojarzyć się może ze śmiercią. Dlatego tzw. religijni ludzie mają nadzieję, że ich dusze dopiero po śmierci pójdą do Nieba. Ale nie o śmierci chcę mówić, ale o zapomnianej nauce duchowej. Czyż chrześcijanie nie wierzą, że Jezus przemienił swoje ciało, a następnie wniebowstąpił? Jest rzeczą oczywistą, że każdy jego uczeń powinien doświadczyć tego samego. I co ponadto – jeśli jego ciało fizyczne nie zniknie za życia – nie osiągnął on celu swej duchowej praktyki. Uważam za Jezusem, że zniknięcie ciała jest celem życia duchowego. Jezus uczy nas, że dopiero taki namacalny fakt doprowadzi nas do doświadczenia pełni miłości i zjednoczenia z braćmi i Bogiem w Niebie. „To jest cel podróży, bez którego ta podróż nie ma sensu.” – mówi Jezus. T19,4,Di,12 (foto – thewallpapers.org)
Właściwie zgodzisz się chyba ze mną, że prawie każdy człowiek dokłada starań, aby zminimalizować swoje cierpienie. Ale gdy przez chwilę jest od niego wolny, zdarza się, że działa tak, aby zmniejszyć cierpienie swoich bliskich. Pomyśl np. o matce i dziecku, prawda? Spotykamy także społeczników, którzy poszerzając pole swego działania, pracują na rzecz poprawy życia bliźnich. Ostatecznie w Kursie cudów spotykamy ideę, że to właśnie my możemy uwolnić świat od cierpienia. Nie mówię, że jest to proste. To jest dzieło dla zdeterminowanych studentów Kursu. Zapoznajmy się jednak pokrótce z interesującą nauką na ten temat. (foto – squishymart.com)
Umiejętność odróżnienia tych trzech sfer jest niezbędna w życiu każdego człowieka, który chciałby poznać Boga w bezpośrednim doświadczeniu. Popełnia się bowiem w tych sprawach nagminnie kilka błędów. Powszechnie uważa się, że to co wokół widać oczami ciała to stworzenie Boże. Nic podobnego. Albo też sądzi się, że po opuszczeniu „tego świata” mamy możliwość udać się do Nieba i przebywać tam w obecności Bożej. To także bez spełnienia tutaj szczególnego warunku nie wydaje się być prawdą. (foto – bigthink.com)
Przyznasz chyba, że w życiu codziennym „przeoczenie czegoś” oznacza zwykle to samo, co popełnienie błędu. Niezauważenie czegoś kojarzy nam się z brakiem koncentracji i może prowadzić do negatywnych skutków. Jak więc można mówić o przeoczeniu, w którym mamy udział świadomy i do tego określać go mianem „cudownego”? Zrozumiemy to dobrze, gdy uznamy, że cały „ten świat”, który widzimy swymi fizycznymi oczami, jest wytworem naszej projekcji. Zwykle zbiorowej z modyfikacjami wnoszonymi osobiście przez naszą prywatną osobę. Świat taki jest więc tylko błędną percepcją, halucynacją i snem. (foto. villemoart.com)
„Modlitwa jest najwspanialszym darem, jakim Bóg pobłogosławił Swojego Syna w jego stworzeniu.” (PM1,Wstęp*)
„Modlitwa jest ofiarowanym przez Ducha Świętego sposobem na dotarcie do Boga.(…) Prawdziwa modlitwa musi uniknąć pułapki proszenia w celu apelowania. Proś raczej o otrzymanie tego, co już zostało dane, o przyjęcie tego, co już jest.” (PM1,1,1)
Wiemy, że główną praktyką Kursu cudów jest przebaczenie. Trzeba tu dodać dla niewtajemniczonych, że jest to pogłębiony rodzaj przebaczenia, różniący się od tego, które znane jest powszechnie w świecie. W Kursie jest ono decyzją widzenia brata takim, jakim stworzył go Bóg. Doskonałym, bezgrzesznym, świętym, duchowym. Pokażemy tutaj, jak przebaczenie wygląda praktycznie oraz jakich cudownych rezultatów przebaczenia możemy się spodziewać.
Wahanie naszej wiary nie jest trudnym do wyjaśnienia przypadkiem. To bowiem w naszych rękach spoczywa władza nad naszą wiarą oraz związanym z nią ustabilizowanym widzeniem duchowym. Utarło się mówić, że w sprawach wiary nic pewnego być nie może. Jednakże Kurs cudów daje nam precyzyjne pouczenie, z którego jasno wynika, że na naszej duchowej ścieżce pierwszy etap zaczyna się po wejściu na nią; wtedy mamy możliwość obserwowania pierwszego chwilowego rozpoznania wspaniałego świata pokoju i miłości.